Ciemne i jasne punkty
Najbardziej rozwinięte kraje świata nie żałują pieniędzy na ratowanie systemu finansowego i realnej gospodarki, zajmującej się produkcją towarów i świadczeniem usług. Od powodzenia tych przedsięwzięć zależy przyszłość świata, który wpatruje się przede wszystkim w Stany Zjednoczone, gdzie kryzys się zaczął i gdzie powinien się najszybciej skończyć.
Nowa administracja nie szczędzi wysiłków, żeby temu wyzwaniu sprostać. W Kongresie USA został przyjęty pakiet wspierania gospodarki wartości 787 mld dolarów. Prezydent Barack Obama nazwał tę decyzję kamieniem milowym na drodze do ozdrowienia.
_ Podpiszę tę ustawę jak najszybciej, aby ruszyły inwestycje, które przywrócą ludziom miejsca pracy _ - powiedział w cotygodniowym przemówieniu radiowym.
Wcześniej minister skarbu Timothy Geithner ogłosił plan pomocy dla instytucji finansowych. Przewiduje on wydanie w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego co najmniej 500 mld dolarów na wykup tak zwanych złych długów i wsparcie akcji kredytowej banków. Jest też 50 mld dolarów na federalne fundusze ratunkowe dla osób, które nie są w stanie spłacić kredytów hipotecznych. Te programy pomocowe mają sprzyjać powstaniu lub utrzymaniu 4 mln miejsc pracy.
Według prezydenta Baracka Obamy, przyczyną zapaści są przede wszystkim: nieodpowiedzialność graczy, działających na rynkach finansowych, oraz brak nadzoru nad tym sektorem. W obecnej sytuacji tylko rząd może przerwać to błędne koło. Plan Obamy ma zarówno przeciwników, jak i zwolenników. Do tych ostatnich należy między innymi laureat Nagrody Nobla z ekonomii prof. Joseph Stiglitz.
_ Jesteśmy nadal najbogatszym i najpotężniejszym narodem na Ziemi _ – powiedział prezydent w przemówieniu inauguracyjnym. _ Nasi robotnicy nie są mniej wydajni niż przed kryzysem. Nie zmniejszyły się też nasze zdolności _ – dodał.
Dominowała niepewność
Światowe Forum Ekonomiczne, którego doroczne obrady odbyły się na przełomie stycznia i lutego w Davos, przedstawiło raport o zagrożeniach dla świata. Czytamy w nim, że perspektywy gospodarcze na 2009 rok są ponure dla większości krajów. Rynki pozostają niestabilne. Nie poprawiła się płynność finansowa. Rośnie bezrobocie. A zaufanie w biznesie spadło do rekordowo niskiego poziomu. Autorów raportu najbardziej niepokoi pogarszająca się sytuacja gospodarcza Chin. Jest to bowiem jeden z największych producentów i wielki wierzyciel innych gospodarek.
Światowe Forum Ekonomiczne zdominowały niepewność i brak zdecydowania. Zakończyło się ono w tak samo złej atmosferze, w jakiej się zaczęło. Brakowało mądrych, którzy mogliby powiedzieć, jakie są rozmiary kryzysu i jak z niego wyjść. Uczestnicy spotkania mieli natomiast świeżo w pamięci zamieszki uliczne w takich krajach, jak Grecja, Bułgaria, Łotwa czy Litwa. Później były protesty w Rosji, Francji oraz Islandii. Nie ulega wątpliwości, że społeczne niezadowolenie będzie narastać, a kapitalizm przestanie być uważany za ustrój najbardziej efektywny.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia, że wzrost gospodarczy w świecie zmniejszy się prawie do zera. Będzie to wynik najgorszy od II wojny światowej.
_ Straty banków na całym świecie z powodu toksycznych aktywów amerykańskich mogą sięgnąć 2,2 bln dolarów. Jeżeli silne napięcia na rynkach finansowych oraz towarzysząca im niepewność nie zostaną osłabione, wówczas zgubna pętla powiązań między realną działalnością gospodarczą, a rynkami finansowymi może się zacisnąć _ – napisano w raporcie.
Podobnego zdania są eksperci PricewaterhouseCoopers. Z ich badań wynika, że pesymizm dominuje we wszystkich sektorach gospodarki, we wszystkich regionach geograficznych, niezależnie od poziomu rozwoju gospodarczego.
Statystyki alarmują
Obawy o przyszłość chińskiej gospodarki są jak najbardziej uzasadnione. W styczniu eksport z Państwa Środka skurczył się o 17,5 proc., licząc rok do roku. To największy spadek od blisko 13 lat i wynik dużo gorszy od oczekiwań. Jak szacuje rząd w Pekinie, w związku z topniejącym popytem na chińskie wyroby pracę w całym kraju straciło już 20 mln osób. Rządowi doradcy rekomendują teraz władzom osłabienie juana wobec dolara, co miałoby poprawić sytuację eksporterów. Analitycy podkreślają jednak, że z problemami zmagają się nie tylko eksporterzy. Podobne tendencje występują w imporcie, który zmniejszył się w styczniu aż o 43 proc. rok do roku.
Kiepsko wygląda też sytuacja gospodarki rosyjskiej. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że globalny kryzys gospodarczy nie osiągnął jeszcze swojego apogeum. Według niego, bardzo trudny będzie również 2010 rok. Obecnie wzrost produktu krajowego Rosji jest bliski zeru. Rząd Władimira Putina przygotowuje się do korekty budżetu na 2009 rok. Dotychczasowy, uchwalony w październiku ubiegłego roku, zakładał, że średnia cena ropy naftowej na świecie wyniesie w tym roku 95 dolarów za baryłkę, dzięki czemu gospodarka Rosji wzrośnie o 6,5 proc. Na razie ropa kosztuje dwa razy mniej.
Niemcy czeka natomiast najgłębsza recesja w okresie powojennym. Taką prognozę przedstawił szef monachijskiego instytutu badań gospodarczych Hans-Werner Sinn. W wypowiedzi dla gazety „Bild” stwierdził on, że w 2009 roku gospodarka niemiecka skurczy się co najmniej o 2 proc.
Mamy szansę
A jak na tym tle wygląda Polska i inne kraje naszego regionu? Znacznie lepiej.
_ Spowolnienie gospodarcze w Europie Środkowej i Wschodniej będzie głębokie, ale region prawdopodobnie dostosuje się do tej sytuacji szybciej niż wiele bardziej ugruntowanych gospodarek _ – powiedział nowy szef departamentu europejskiego Międzynarodowego Funduszu Walutowego Marek Belka dla portalu IMF Survey.
Dobrze oceniają polską gospodarkę także przedstawiciele brytyjskiego biznesu. Napisali o tym w raporcie „Jasne punkty wśród strachu i beznadziei”.
_ Kiedy ze wszystkich stron napływają pesymistyczne prognozy, nasi członkowie dostarczają nam informacji o pozytywnych wydarzeniach _ – powiedział Martin Oxley, prezes Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.
Mówią o podpisaniu kontraktów, zatrudnieniu pracowników, rozpoczęciu nowych projektów oraz o inwestycjach, a także o wzroście sprzedaży. Oxley podkreślił, że Polska jest bardzo atrakcyjna dla brytyjskich firm, którym zależy na ograniczaniu kosztów, a także szukaniu nowych, nadal rozwijających się rynków.
_ Żaden ekonomista, nawet najbardziej pesymistyczny, nie przewiduje, że w Polsce w tym roku pojawi się recesja _– oświadczył szef BPCC dla portalu tvn24.
Dodał, że chce przekonać brytyjskie firmy, że jeśli jeszcze nie zainteresowały się polskim rynkiem, teraz jest na to właściwy moment.
Analitycy HSBC Securities, jednego z największych banków świata, przedstawili swoje prognozy makroekonomiczne na bieżący rok w raporcie „Global Economics 2009”. Poddali analizie wszystkie gospodarki Europy, w tym również Polski. Diagnoza, dotycząca naszego kraju, pozwala na umiarkowany optymizm.
Oceniają oni, że polska gospodarka ma solidne podstawy, które w dużym stopniu pozwolą jej uchronić się przed skutkami ogólnoświatowego spowolnienia i utrzymać niezłą kondycję w 2009 roku. Polska wyróżnia się pod tym względem wśród innych krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej, które znacznie boleśniej odczują skutki kryzysu.
_ Polska gospodarka będzie w stanie uniknąć najgorszych szkód, które może wyrządzić globalne spowolnienie _ – przekonywała Juliet Sampson, główna ekonomistka HSBC na Europę, Bliski Wschód i Afrykę. _ Stanie się tak dzięki niższym stawkom podatkowym, silnemu popytowi wewnętrznemu, a także napływowi kapitału z Unii Europejskiej _ – stwierdziła.
Chociaż jesteśmy zaniepokojeni i docierają do nas informacje o niekorzystnych zjawiskach, jakie zachodzą w polskiej gospodarce, musimy przyznać, że globalny kryzys finansowy przechodzimy łagodniej niż inni. Gdy kolejne kraje ogłaszają wejście w recesję (tzn. przez trzy kolejne miesiące odnotowują wskaźnik wzrostu poniżej zera) Polska rozwija się w dalszym ciągu, tylko wolniej.
Jakim cudem? Cóż takiego zrobiono nad Wisłą, że system bankowy się nie zawalił, a fundamenty gospodarki nie skruszały? Myśmy po prostu ćwiczyli przez 20 lat reformy i różne zmiany, więc staliśmy się bardziej elastyczni. Ponadto mamy w sobie więcej dynamizmu niż kraje żyjące od dziesięcioleci w dobrobycie. Można dodać do tego również tak zwaną rentę zacofania. Gdy na przykład zmienialiśmy technologie, stosowane w przemyśle, kupowaliśmy najnowsze, podczas gdy w bardziej rozwiniętych krajach działają ciągle ich starsze wersje. Widać to wyraźnie także w branży elektronicznej. Natomiast wynaturzenia rynków finansowych dotarły do nas z opóźnieniem. Nie stosowano więc „wyrafinowanych instrumentów”, które cechowały się tym, że nikt nie wiedział, ile są warte. A jak się dowiedział, było już za późno. Nasze instytucje finansowe działały bardziej tradycyjnie. Dzięki temu w sidła wpadła tylko część firm, które ubezpieczały się przed dalszym umacnianiem złotego, wkrótce przed tym, gdy zaczął słabnąć.
Jeszcze lepiej naszą sytuację widzi amerykański ekonomista dr George Friedman (syn słynnego Miltona), autor książki „The Next 100 Years” („Następne 100 lat”). Jego zdaniem, to nie Chiny będą w tym stuleciu głównym rozgrywającym, tylko niektóre tak zwane rynki wschodzące, takie jak Polska, Turcja czy Meksyk. W Państwie Środka rozwój przeżywały prowincje, położone na wybrzeżu, a wewnątrz panował zastój. To oraz ogromna korupcja doprowadzą – zdaniem Friedmana – do destabilizacji społecznej Chin.
Co więcej, słabnąć będzie także znaczenie naszego zachodniego sąsiada. Gospodarka Niemiec straciła bowiem dynamikę, a liczba rdzennej ludności szybko maleje. Polska stanie więc na czele koalicji państw, w których interesie jest znaleźć swoje miejsce między Wschodem i Zachodem. Uzyska w tym poparcie Stanów Zjednoczonych. Pomarzyć jest dobrze. Na razie jednak trzeba się uporać ze skutkami światowego kryzysu, który coraz głośniej puka do naszych drzwi.
Cezary Rybski
Fakty gospodarcze