Ciepłe kaloryfery w lipcu? "Od kiedy żyję, czegoś takiego nie widziałam"
Wtorkowy poranek w Warszawie mógł wprawić w osłupienie. Choć mamy lipiec, to termometry w niektórych miejscach pokazywały zaledwie 10 stopni. Jeszcze większy szok przeżyła pani Ola, gdy zorientowała się, że włączono u niej kaloryfery. - Z drugiej strony ucieszyłam się, bo w domu było zimno, a pranie nie schło.
09.07.2019 | aktual.: 09.07.2019 18:04
Lipiec, środek lata, a kaloryfery grzeją. Taką poranną niespodziankę przeżyła nasza czytelniczka, pani Ola: "Od kiedy żyję, czegoś takiego nie widziałam. Z drugiej strony ucieszyłam się, bo przez niskie temperatury za oknem - dziś nad ranem było 10 stopni - nie schnie pranie i jest zimno w domu" – napisała na platformę #dziejesie mieszkanka Wilanowa.
Złośliwi powiedzieliby, że lemingi przecież nie marzną. Tak niektórzy określają mieszkańców miasteczka Wilanów – południowo-wschodniej dzielnicy Warszawy, którą - według stereotypu - zamieszkują osoby o liberalnych poglądach, osiągające sukcesy zawodowe i… spłacające kredyty we frankach. Czy to normalna procedura, aby uruchamiać w lipcu ogrzewanie? Poprosiliśmy o komentarz administratora budynku.
- Ciepłe kaloryfery? Nic o tym nie wiem. Pojadę na nieruchomość i sprawdzę – powiedział nam gospodarz, Marek Matwiejuk. Jak wyjaśnił, budynek ma czujniki, które automatycznie uruchamiają ogrzewanie, gdy temperatura spadnie poniżej 10 stopni. A ostatnio wyraźnie się ochłodziło: - Takie "pogodynki" ma większość domów wielorodzinnych. Ale jeśli komuś to nie pasuje, zawsze może ją wyłączyć – wyjaśnia.
Nasz rozmówca dodał, że ogrzewanie powinno włączyć się na krótki czas. Jeśli ciepłe kaloryfery będą pracowały dłużej, to znaczy, że doszło do awarii. A koszt? Ktoś, kto ma ciepło w czynszu, będzie musiał dopłacić niewielką kwotę w półrocznym rozliczeniu.
Jeśli chodzi o pogodę, to drugi tydzień lipca nas nie rozpieszcza. Termometry w najcieplejszym momencie dnia pokazują niespełna 20-21 stopni. Tak jest w Rzeszowie i Poznaniu. Są jednak miejsca, gdzie jest jeszcze chłodniej. Mieszkańcy Suwałk, Białegostoku i Olsztyna nie powinni dziś wychodzić z domów bez bluz i długich spodni. Tam termometry pokazują tylko 15 stopni.
- Nie dostajemy żadnych sygnałów od mieszkańców, aby marzli i potrzebowali włączenia ogrzewania – poinformowano nas w białostockiej spółdzielni mieszkaniowej "Słoneczny Stok".
Od czego w zasadzie zależy, kiedy zarządcy budynków włączają ogrzewanie? Przepisy nie znają takiego pojęcia jak "sezon grzewczy", który określony byłby konkretnymi datami. O tym, kiedy zostanie uruchomione centralne ogrzewanie, decydują warunki atmosferyczne.
Z rozporządzenia Ministra Gospodarki z 15 stycznia 2007 r. wynika, że minimalna temperatura powinna wynosić: 20 stopni w pokojach, kuchniach, biurach oraz 24 stopnie w szatniach, łazienkach, pływalniach.
Jeśli zdarzy się nadzwyczaj ciepły wrzesień, administracja może w ogóle nie uruchomić ogrzewania. Jeśli jednak lipiec przyprawi nas o gęsią skórkę – możemy iść do administratora z prośbą o podkręcenie kaloryferów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl