Co drugi bank jest „prodziecięcy”
W blisko połowie banków pojawiająca się pociecha nie obniża zdolności kredytowej przeciętnej rodziny. W najbardziej „prorodzinnych” instytucjach dopiero piąte dziecko znacząco obniży kwotę, na którą można się zadłużyć. Na szerszą skalę drzwi bankierów zamykają się dopiero w przypadku rodzin posiadających sześcioro i więcej pociech.
01.06.2011 | aktual.: 01.06.2011 14:02
Badając zdolność kredytową banki zwracają uwagę nie tylko na osiągane przez kredytobiorców dochody, ale także ich zobowiązania. Nie pozostaje także tajemnicą, że im większa rodzina tym wyższe koszty jej utrzymania. Jak więc banki podchodzą do obliczania zdolności kredytowej wielodzietnych rodzin? Kwestię tą zbadał Home Broker na podstawie danych z 19 banków.
Im więcej dzieci tym niższy kredyt
Najwięcej skłonne są one pożyczyć, gdy kredytobiorcy nie mają jeszcze dziecka na utrzymaniu. Dwie osoby zarabiające na umowę o pracę 5 tys. zł netto mogłyby zaciągnąć na 30 lat kredyt przeciętnie na 426 tys. zł. Największą kwotę można uzyskać w Polbanku i Banku Pocztowym. W obu przypadkach byłoby to ponad 511 tys. zł. Najmniejszy kredyt udzieliłby BZ WBK. W instytucji tej modelowa bezdzietna rodzina może liczyć na kwotę rzędu 354 tys. zł. Im więcej dziecina utrzymaniu, tym niższa przeciętna zdolność kredytowa rodziny. Posiadając jedną pociechę można liczyć na pożyczkę w wysokości 408 tys. zł, a mediana zdolności kredytowej rodziny z dwójką dzieci wynosi już 358 tys. zł. Każde kolejne dziecko obniża możliwość zadłużenia się o od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy. W efekcie modelowa rodzina z dziesięciorgiem dzieci mogłaby przeciętnie pożyczyć 166 tys. zł.
… i mniej kredytodawców
Mogłaby to jednak zrobić zaledwie w połowie przebadanych banków. Trzeba tu zauważyć, że banki zaczynają zamykać swe podwoje dopiero w przypadku rodzin posiadających sześcioro i więcej pociech. Z 19 przebadanych banków wszystkie deklarują, że rodziny zarabiające miesięcznie 5 tys. zł netto dostałyby kredyt posiadając do trójki dzieci.
Co drugi bank „prorodzinny”
Podejście poszczególnych instytucji do posiadanej liczby pociech bywa odmienny. Z 19 przebadanych instytucji aż w 10 zdolność kredytowa przeciętnej rodziny obniżyłaby się gdyby na ich utrzymaniu pojawiło się choć jedno niemowlę. W kolejnych trzech stałoby się tak gdyby do rodziny dołączyła druga pociecha, a w trzech najbardziej w tej kwestii liberalnych znaczący spadek zdolności kredytowej zanotowałaby rodzina posiadająca ponad czwórkę dzieci. Byłoby tak w banku HSBC, eurobanku i Kredyt Banku. Z zapewnień tego pierwszego wynika, że liczba dzieci pozostających na utrzymaniu rodziny nie wpływa na zdolność kredytową. Bez wątpienia jednak zaniży ją deklarowany miesięczny koszt utrzymania, który rośnie wprost proporcjonalnie do liczby posiadanych pociech. Zgodnie z zapewnieniami wymienionych trzech banków zdolność kredytowa modelowej rodziny z czwórką dzieci wyniosłaby odpowiednio 433, 420 i 372 tys. zł. Chęć pożyczenia podobnej kwoty, bo 411 tys. zł deklaruje w omawianym przypadku Bank Pocztowy. Citi Handlowy
uznałby natomiast, że rodzina z czwórką dzieci posiada za wysokie koszty, aby możliwe byłoby udzielenie jej kredytu.
Diabeł tkwi w kosztach
Czemu w niektórych bankach wysokość zdolności kredytowej reaguje od razu na liczbę posiadanych dzieci, a w innych dopiero gdy jest ich kilkoro? Wynika to przede wszystkim z przyjętych przez instytucję finansową kosztów utrzymania rodziny w zależności od jej wielkości. Obliczając zdolność kredytową bank bierze je pod uwagę korygując deklarowane przychody. Tak obliczony dochód tylko jednak w części może stanowić ratę kredytu. Na przykład zgodnie z rekomendacją T wydaną przez Komisję Nadzoru Finansowego raty wszystkich kredytów spłacanych przez osobę zarabiającą mniej niż średnia krajowa nie mogą przekroczyć 50% dochodu netto. W przypadku osób lepiej zarabiających odsetek ten wzrasta do 65%. Upraszczając więc tę kwestię, gdy przyjęte przez bank koszty utrzymania pięcioosobowej rodziny nie przekraczają połowy jej dochodu netto, o wysokości zdolności kredytowej decyduje rekomendacja T, a nie ilość środków pieniężnych pozostających do dyspozycji.
Bartosz Turek, Magdalena Piórkowska
Home Broker