Cuda, cuda ogłaszają
Tego roku gwiazdka na GPW przyszła zdecydowanie wcześniej niż zwykle bo już w dzień po zakończeniu obchodów Święta Niepodległości.
12.11.2008 17:29
Od początku inwestorzy nie byli zachwyceni rozwojem sytuacji na światowych rynkach. Giełda rozpoczęła od spadków goniąc wczorajsze przeceny na pozostałych parkietach. Mimo, że nie zachowywały się one tak słabo jak we wtorek to w żadnym wypadku nie były chętnie na odbicie. Drugi dzień z rzędu wszystkie europejskie giełdy pogrążone były w czerwieni. Z uwagi na nasze wczorajsze święto warszawski parkiet był drugim najbardziej spadającym rynkiem. Gorzej było tylko na giełdzie w Rosji, gdzie indeks spadał aż o 12 procent.
Bardzo słabo spisywał się sektor bankowy. Nawet ogłoszenie przez banku PEKAO zysku za trzeci kwartał w wysokości 840 milionów złotych, co było zgodne z prognozami, nie wystarczyło do utrzymania kursu. Po dobrych wynikach PEKAO spadało o 8 procent, a zakończyło 11 procentową przeceną.
Po części za tak słabą postawę zagranicą można było winić dane makroekonomiczne. Produkcja przemysłowa w strefie Euro była zdecydowanie słabsza niż oczekiwano i we wrześniu była mniejsza o 2,4 procent. Właśnie obawy o wzrost gospodarczy na całym świecie przeceniają surowce, a na ich zniżkach tracą firmy zajmujące się ich produkcją. Stąd też do grona liderów spadków chętnie i szybko dołączył KGHM.
Spadki były kontynuowane bez najmniejszej nawet próby wygenerowania odbicia. WIG20 spadał już 8,5 procenta, ale szeroki WIG „zaledwie” o 6, co zawdzięczał lepszej postawie małych i średnich spółek. Te dwa segmenty nie były aż tak mocno dotknięte spadkiem globalnych nastrojów, dzięki czemu spadały tylko o 3 procent.
Najciekawsze wydarzenia pojawiły się jednak w ciągu ostatnich 10 minut sesji. Spadek sięgnął już ponad 9 procent kiedy to podczas cudownego fixingu udało się zakończyć na... odrobieniu połowy spadków. Na dużym obrocie 1,6 miliarda złotych WIG20 stracił tylko 5 procent, kiedy jeszcze na moment przed zakończeniem wydawało się, że będziemy świadkami sesji o największych spadkach w ciągu ostatnich 10 lat. Tak sztuczne podejście w ostatnich minutach może skończyć się jutro gigantycznym kacem (i spadkami) jeżeli tylko Amerykanie nie zdołają dziś wypracować zwyżki.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse