Czekają nas wielkie podwyżki. Zapłacimy podatek od deszczu
Polacy mogą jeszcze o tym nie wiedzieć, ale od 1 stycznia obowiązuje ich nowy podatek – podatek od deszczówki. To efekt przyjętego w lipcu Prawa wodnego. Dotychczas taka opłata mogła, ale nie musiała, być pobierana przez samorządy.
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 11:51
Za deszcz, który pada na dachy budynków, zapłacą wszyscy, którzy posiadają nieruchomości o powierzchni większej niż 3,5 tys. m kw. lub zabudowali działki w przynajmniej 70 proc. Na pierwszy rzut oka dotyczy to tylko przedsiębiorców i posiadaczy dużych nieruchomości. Zdrowy rozsądek wskazuje jednak, że przerzucą oni koszty podatku na odbiorców towarów, czyli swoich klientów. Podobnie zrobią spółdzielnie mieszkaniowe, które oddadzą państwu więcej. Zapłacą za to lokatorzy.
Co ważne, tylko 10 proc. podatku trafi do samorządów. Pozostała część zasili budżet Polskich Wód, nowej państwowej spółki odpowiedzialnej za gospodarowanie zasobami wód w kraju.
Zanim Polacy zapłacą nowy podatek, muszą poznać jego wysokość, a na razie to niemożliwe. Nie przyjęto bowiem rozporządzenia wykonawczego do Prawa wodnego. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", większość miast wstrzymuje się z informowaniem o skali podwyżek, ponieważ ustawa przewiduje jedynie maksymalną stawkę. Z tego trendu wyłamał się Poznań i oszacował skalę podwyżek. Sięgną one nawet 60 proc. Jak wyliczono, spółdzielnia, która ma 200 tys. m kw. dachów, zamiast 410 tys. zł rocznie zapłaci 670 tys. Z kolei właściciel domu jednorodzinnego z podjazdem o powierzchni 20 m kw. i dachem 50 m kw., który do tej pory płacił rocznie ok. 40 zł, teraz zapłaci ponad 110 zł.
Zobacz także
Prezes Związku Miast Polskich Zygmunt Frankiewicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wprost przyznał, że nowe prawo negatywnie wpłynie na jakość życia Polaków. – Doprowadzi do wzrostu cen dla mieszkańców lub (co bardziej prawdopodobne) nowe koszty zostaną przerzucone przez Wody Polskie na przedsiębiorstwa wodociągowe, które w takiej sytuacji będą musiały otrzymywać rekompensatę z budżetów samorządowych - przekonuje.
Większe subwencje dla miejskich spółek, to mniej pieniędzy na inwestycje. Mniej inwestycji to niższa jakość życia mieszkańców.