Czy Polska skorzysta na wizycie chińskiego premiera?

Wizyta premiera Chin, a wraz z nim bardzo licznej delegacji (padały nawet głosy o tysiącu osób łącznie z uwzględnieniem równoległych delegacji biznesowych…) jest ważna, nawet bardzo ważna dla budowania wspólnych relacji – ale chyba zbytnio rozbudza polskie nadzieje. Nadzieje na inwestycje, jak i na zwiększenie polskiego eksportu do Chin. W opinii analityków Euler Hermes wszystko wskazuje na to, że zarówno inwestycje, jak i eksport będą rozwijały się stopniowo.

Czy Polska skorzysta na wizycie chińskiego premiera?
Źródło zdjęć: © AFP

27.04.2012 | aktual.: 27.04.2012 10:21

Wizyta chińskiego premiera Wen Jiabao jest ważna, dlatego że przybywa do nas szef rządu kraju, który jest największym producentem dóbr konsumpcyjnych na świecie. Dobre relacje są potrzebne, nie oczekujmy jednak, iż przełożą się bezpośrednio na biznes, na wymianę handlową od razu i w takim stopniu jak się powszechnie sądzi. Nie chodzi tutaj o brak dobrej woli (czy raczej o odpowiedź na pytanie dlaczego Polska miałaby być jakoś szczególnie preferowana?) czy np. o bariery, które istnieją na rynku chińskim przed ekspansją firm nie inwestujących na miejscu.

- Spójrzmy prawdzie w oczy: nawet po przyznaniu nam preferencji oraz zniesieniu ograniczeń importowych okazałoby się, iż niewiele więcej możemy Chinom zaoferować… Zresztą nie tylko my – generalnie cała Europa uzależniona jest od chińskiej produkcji, próbując w zamian z lepszym lub gorszym skutkiem uszczknąć coś z rynku Państwa Środka – uważa Tomasz Starus, Główny Analityk i Dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes.

Dlaczego Chiny szukają miejsca do inwestycji za granicą?

Chińskie rezerwy walutowe osiągnęły na koniec 2011 roku 3.2 biliona dolarów i rosną nadal w tempie 150-200 miliardów dolarów na kwartał. Środki te inwestowane są przez państwo m.in. w obligacje czy pożyczki (na całym świecie – m.in. w Grecji czy na Białorusi).lub w infrastrukturę. Chińskie firmy inwestują zaś bezpośrednio – przejmując interesujące (komplementarne – posiadające technologię czy udziały w rynku jak polska HSW)

Dywersyfikacja rezerw

Obecnie około ¼ rezerw denominowane jest w aktywach rozliczanych w euro. To efekt dywersyfikacji rezerw walutowych kraju, ale też… korzystnego lokowania kapitału. Instytucje, fundusze państwowe np. SAFE – Państwowy Urząd ds. Wymiany z zagranicą czy Chińska Korporacja Inwestycyjna (CIC) lokują środki z tego tytułu m.in. w obligacje rządowe – Grecji, Hiszpanii czy Włoch (chociaż nie tylko – panuje opinia, iż chińscy inwestorzy zainteresowani są wszystkimi aktywami oferowanymi na rynku). Są one bowiem obecnie relatywnie wysoko oprocentowane, dzięki czemu udaje się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: zróżnicować posiadane rezerwy a także zwiększyć przychody z tytułu ich posiadania.

Szukanie efektywniejszego wykorzystania posiadanych środków

Chociaż obecnie punkt ciężkości w polityce gospodarczej Chin przeniósł się raczej z zaniepokojenia przed „przegrzaniem” gospodarki na obawy o jej „ochłodzenie”, to reakcja na nie pozostaje umiarkowana. Złagodzono co prawda wymogi dotyczące obowiązkowych rezerw bankowych (co nie zaowocowało dramatycznym wzrostem liczby udzielanych kredytów), ale polityka fiskalna pozostaje konserwatywna (docelowy deficyt budżetowy na 2012r. w wysokości 1.5% PKB).

- Programy wsparcia firm jak i konsumpcji w Chinach są obecnie bardziej powściągliwe niż dwa-trzy lata temu – mówi Tomasz Starus z Euler Hermes. Nakłada się na to kilka przyczyn: potrzeba zwiększania konsumpcji wewnętrznej w umiarkowany sposób (aby nie zakłócać jednocześnie atutu konkurencyjności w wymianie z zagranicą) ale także nadwyżka niektórych mocy produkcyjnych w związku ze spadkiem zapotrzebowania w Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Trzeci kierunek lokowania pieniędzy w kraju – w inwestycje infrastrukturalne osiągnął wydaje się szczytowy poziom, czego świadectwem są np. problemy producentów turbin wiatrowych i energii z odnawialnych źródeł (na co Chiny postawiły na niespotykaną skalę – ale niedostosowana jeszcze sieć przesyłu energii spowalnia ich rozwój i wykorzystanie mocy).

i dlaczego raczej nie będzie nim Polska?

Nie jesteśmy jedynym (głównym) celem obecnej wizyty

Przed wizytą w Polsce premier Wen Jiabao odwiedził Islandię, Szwecję oraz targi w Hanowerze. Chyba nikt nie spodziewał się, Polska będzie głównym czy jedynym celem wizyty w Europie, ale podpisanie w towarzystwie premiera oraz kanclerz Angeli Merkel umowy o współpracy pomiędzy koncernami Volkswagen i Shanghai Automotive Industry Corporation (SAIC) uświadamia, iż nasi sąsiedzi mają nierzadko więcej do zaoferowania…

Czego potrzebują Chiny, a czego nie może im zaoferować Polska

- Chiny są odbiorcą przede wszystkim surowców (w tym żywności), nowoczesnych technologii (głównie dóbr inwestycyjnych) oraz dóbr luksusowych – mówi Główny Analityk Euler Hermes. Te pierwsze już im sprzedajemy (przede wszystkim miedź, a także części), drugimi… w większej niż obecnie ilości raczej już nie dysponujemy. Polski przemysł w zdecydowanej większości produkuje wyroby skierowane na rynek konsumencki, jesteśmy wszak europejską potęgą m.in. w produkcji sprzętu RTV/AGD, części dla motoryzacji i innych. Rynek chiński nie potrzebuje tych produktów – elektronikę produkuje się na miejscu, a do polskich fabryk wysyłane są części z Chin (czyli to my bardziej potrzebujemy chińskich produktów, których używamy do reeksportu, niż oni naszych) Motoryzacja podobnie – aby zaistnieć na rynku masowym trzeba produkować na miejscu, zaś samochodów luksusowych, dla których Chiny są obecnie największym rynkiem, nie produkuje się w Polsce. Dobra luksusowe (w tym np. drogie alkohole) także nie są raczej polska domeną.

Role się odwróciły – to Polska korzysta w większym stopniu z chińskiej myśli technicznej, Symbolem odwrócenia ról: tego, iż to z Chin do Polski sprowadzane są produkty nowoczesnych technologii a nie na odwrót jest struktura naszej wymiany towarowej: jedna z największych grup towarowych w imporcie są chińskie części elektroniczne jak i całe urządzenia (sprzęt komputerowy, telekomunikacyjny – nie tylko tam wytwarzany, ale także projektowany – są to często produkty silnych, samodzielnych chińskich marek), zaś w naszym eksporcie ponad 40% jego wartości generuje miedź… Jak mówi Tomasz Starus: Trampki i podkoszulki to już nie jest znak rozpoznawczy chińskiego eksportu. Oczywiście – nadal tekstylia i inne towary codziennego użytku generują dużą część chińskiego eksportu, ale oprócz tego

Polski eksport

Dlatego zapewne polski eksport nie zmieni się znacząco co do struktury, jak i wartości: nadal będzie to przede wszystkim miedź, chemikalia, maszyny i urządzenia (lotnictwo, motoryzacja), meble i trochę żywności (w tym słynne kurze łapki)…

Kierunek na wschód: raczej azjatyzacja europejskich firm, niż odwrotnie Firmy chińskie czy francuskie, dysponujące silniejszą bazą kapitałową mogą dzięki temu zapewne łatwiej niż polskie przedsiębiorstwa inwestować i zdobywać przyczółki na rynku chińskim… Częściej bowiem to zachodnim (w tym polskim) firmom zależy na wejściu na rynek chiński, niż na odwrót. Przekonanie więc, iż Polska może stać się „bramą” dla firm chińskich do Europy jest w dużej części mitem.

Po pierwsze to Europa, zachód nie może obejść się bez masowej, a wiec i taniej produkcji z Chin. Możemy wiec generalnie zapomnieć o teoriach „okna na Europę” – generalnie Chiny takiego okna już nie potrzebują.

Po drugie: Chiny mają środki i przejmują (bądź już przejęły) europejskie firmy, bezpośrednio lub częściej – pośrednio, a nie na odwrót. Przejmują nie dlatego, że muszą, że omijają w ten sposób barierę wejścia na rynek (mimo iż one istnieją, to i tak chińskie produkty znajdują drogę na nasze rynki), ale dlatego, że im się to opłaca.

Po trzecie – ciężar konsumpcji przesunął się już na wschód – a w ślad za tym także wiele firm (wystarczy prześledzić, gdzie np. sprzedaje się obecnie najwięcej samochodów) koncentruje się na tamtejszych rynkach, tam przenosi większą część operacji i swoje siedziby.

Europa przegrywa w walce o bezpośrednie chińskie inwestycje?

Bezpośrednie inwestycje w Europie to ułamek chińskiego zaangażowania za granicą, poniżej 4-5%. Kilkukrotnie wyższe jest ono w Ameryce Łacińskiej, kilkunastokrotnie wyższe w Azji, porównywalne zaś tylko w Afryce. Jest to więc raczej kierunek uzupełniający tychże inwestycji – niezbędne akwizycje (jak wspomniana polska Huta Stalowa Wola – jej część cywilna bądź norweski Elken) niż kontynent będący polem bezpośredniej ekspansji. Trudno wiec traktować poważnie opinie o odwróceniu tego trendu i trwałym docenieniu naszego obszaru, gdyż rzeczywiście skala chińskiego zaangażowania w Europie ostatnio wzrosła, ale jest to wspomniany efekt dywersyfikacji ryzyka i ekspansji gospodarczej (w rozumieniu przejmowania raczej firm i ich technologii, a nie inwestowania tutaj w nowe zakłady).

Wejście na chiński rynek – co warto wiedzieć

Wzrost produkcji przemysłowej w Chinach jest obecnie najniższy od 2009 r., niemniej jednak w okresie styczeń-luty wynosił 11,4% r/r. Sektor nieruchomości nadal stanowi czynnik ryzyka – sprzedaż spadła względem zeszłego roku, a wolumen niesprzedanych nieruchomości nadal rośnie, mimo że działalność budowlana utrzymuje się na wyższym poziomie niż podczas zapaści z 2009 r. W tych okolicznościach liczba upadłości powinna nadal się zmniejszać, jednak w 2012 r. spadek ten wyniesie jedynie 8% w porównaniu z 18% w 2011 r. Dlaczego jedynie? Liczba niecałych 3 tysięcy upadłości wydaje się być bardzo niska w odniesieniu do tak dużego kraju. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że o ile w Chinach jest ok. 5 milionów firm mających osobowość prawną, to tych osiągających

Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że o ile w Chinach jest ok. 5 milionów firm mających osobowość prawną, to firm z sektora MSP tych osiągających przychody na poziomie od 50 mln Yuanów jest 300 tysięcy, natomiast firm średnich i dużych jest około 46 tysięcy. Zbieranie danych o upadłościach w Chinach nie jest zaś zadaniem łatwym – trzeba oczywiście uwzględnić oficjalne dane, ale są one rzadko publikowane i fragmentaryczne, oprócz tego mamy comiesięczne raporty Sinotrust, a pod uwagę brane są doniesienia mediów: prasy, radia i telewizji. Z uwagi na to że informacje o mniejszych firmach rzadko docierają do mediów (a pw. rzadko, analogicznie jak w Polsce – rzadko są orzekane w odniesieniu do najmniejszych podmiotów) można przyjąć założenie, iż zdecydowana większość tych upadłości odnosi się właśnie do tej grupy ok. 350 tysięcy chińskich przedsiębiorstw…

Jak ocenia Tomasz Starus: Najbardziej w tej chwili zagrożonymi sektorami w Chinach, przede wszystkim z uwagi na nadprodukcję jest przemysł stalowy, materiałów budowlanych, chemiczny i metali nieżelaznych (uwaga – w tym wyrobów z miedzi, najistotniejszego składnika polskiego eksportu na ten rynek, są już sygnały z KGHM o przekładaniu zamówień), których zyski jak oficjalnie podano spadły w pierwszym kwartale br. o 45% r/r (za Xinhua – wyniki największych przedsiębiorstw państwowych). Bardzo wymagający z tej perspektywy jest rynek sprzętu dla górnictwa (na którym próbują być obecni polscy dostawcy): przemysł wydobywczy zanotował spadek popytu i wykorzystania mocy produkcyjnych jako jeden z pierwszych, a z racji bardzo dużego rozdrobnienia kopalni (jest ich ponad dwadzieścia tysięcy, największy producent ma kilka procent rynku) nie są to zazwyczaj firmy silne kapitałowo.

Z innego powodu – czyli nie spadku popytu i cen, ale raczej wysokiej konkurencji – a tym samym wysokiego progu wejścia na rynek (sektory strategiczne, koncentracja odbiorców, duże zamówienia – decydująca rola cen) raczej nie rekomendowałbym pomysłu wchodzenia na rynek chiński producentom sprzętu kolejowego i turbin wiatrowych – w tych sektorach firmy chińskie mają dominującą pozycję na rynkach światowych, trudno wiec z nimi konkurować na ich macierzystym rynku. Podobnie w sektorze przesyłu energii czy sprzętu budowlanego – są to bardzo wymagające i raczej hermetyczne sektory.

Jakie sektory maja zatem przyszłość i mogą być szansa dla polskich firm? Generalnie – wszelkie branże dóbr konsumpcyjnych. Konsumpcja społeczeństwa chińskiego stale rośnie, a nie są to branże tak skoncentrowane i dodatkowo obwarowane regulacjami jak branże inwestycyjne. Mówimy tutaj o dobrach codziennego użytku – żywności i art. higienicznych, ale także m.in. o lekach czy kosmetykach. Oprócz tego np. meble – w tym sektorze polskie firmy osiągają naprawdę dobre wyniki, rosnąca chińska klasa średnia docenia ich wysoką jakość. Stosunkowo niskie były dotychczas wydatki na opieka zdrowotna, dlatego w dłuższym okresie czasowym rynek sprzętu medycznego powinien notować w Chinach wysokie wzrosty.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)