Czy przyjąłbyś do pracy byłą prostytutkę?
Ma odpowiednie wykształcenie, zna języki, świetnie się prezentuje. Słowem, idealna kandydatka do pracy. Tylko jest jeden problem: kiedyś pracowała jako prostytutka
25.06.2010 11:12
Ma odpowiednie wykształcenie, zna języki, świetnie się prezentuje. Słowem, idealna kandydatka do pracy. Tylko jest jeden problem: kiedyś pracowała jako prostytutka. Czy przyjąłbyś (lub przyjęłabyś) kogoś takiego do pracy? Czy też niemoralna przeszłość kandydatki zupełnie ją dyskwalifikuje podczas rekrutacji?
Trudno wyobrazić sobie sytuację, gdy kandydatka (lub kandydat) podczas rozmowy kwalifikacyjnej bez ogródek przyznaje, że świadczyła usługi seksualne. Ale przecież może się zdarzyć, że szef korzystał z jej usług albo też o przeszłości kandydatki dowiedział się przypadkiem. O takiej właśnie sytuacji pisze na forum nasz internauta, współwłaściciel firmy deweloperskiej. Dał ogłoszenie, że szuka asystentki. Nie ukrywa, że największe wrażenie zrobiło na nim tylko jedno CV.
Kandydatka była prawniczką, miała też ukończone studia podyplomowe o kierunku zarządzanie nieruchomościami, znała dwa języki i na zdjęciu wyglądała imponująco. Szef zaprosił ją na rozmowę kwalifikacyjną, jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że kilka lat temu korzystał z jej usług seksualnych! Kandydatka podczas studiów w ten właśnie sposób dorabiała. Studia jednak ukończyła z wyróżnieniem, definitywnie skończyła z prostytucją i wkrótce znalazła pracę w sekretariacie jednej z warszawskich korporacji. Była pracowita i ambitna, zapisała się na kolejne studia. Wreszcie wyszła za mąż, a po przeprowadzce do innego miasta zaczęła szukać nowej pracy.
I traf chciał, że na rozmowie kwalifikacyjnej spotkała się ze swoim dawnym klientem. Szef opisuje, że owa kandydatka jako prostytutka zrobiła na nim duże wrażenie. Korzystał z jej usług kilkakrotnie, dlatego dobrze ją zapamiętał. Jednak rekrutacja nie wypadła dla niej pomyślnie. Szef stwierdził, że nie wie, czy na pewno kandydatka skończyła z dawnym procederem. A prostytutki na stanowisku asystentki zarządu po prostu zatrudnić nie może! Gdyby wyszło na jaw, czym zajmowała się w przeszłości, ucierpiałby wizerunek firmy. „Imponowały mi jej kwalifikacje, ma świetne wykształcenie, jest elokwentna. Ale nie mogłem jej przyjąć. Gdyby któryś z naszych partnerów się dowiedział albo co gorsza był jej klientem, byłoby po nas! Asystentka zarządu to odpowiedzialne stanowisko. Niestety nie mogłem jej przyjąć. A zresztą ta kandydata na pewno sobie poradzi, znajdzie pracę w innym miejscu” – czytamy w wypowiedzi naszego internauty.
Ta wypowiedź spotkała się z falą krytyki. Inni internauci mieli z goła inne poglądy. Najczęściej twierdzili, że dawne przewinienia, czy niemoralne zachowywanie się, nie mogą rzutować na przyszłość, czy też na karierę zawodową pracownika.
„Ja bym zatrudnił! Liczą się kwalifikacje i wykształcenie. Mnie nie obchodziłoby co kandydat robił kiedyś tam, wiadomo, każdy może mieć coś takiego, z czego nie byłby dumny. Takie zdarzenia nie mogą rzutować na całe życie. No bez przesady!” – pisze jeden z oponentów.
„Prostytutka!? No i co z tego, teraz na każdym kierunku studiów znajdzie się jakaś, która w ten sposób dorabia. Potem takie kończą szkołę i są świetnymi pracownicami. Dla mnie incydent z prostytucją to nie jest przekleństwo. Kobieta uczciwie zarabiała, nie kradła, nie oszukiwała. Może pochodziła z biednej rodziny, co miała robić, chciała się wybić” – odpisuje inny internauta.
O zdanie zapytaliśmy doradcę personalnego. Gdyby była prostytutka przyszła na rozmowę kwalifikacyjną, czy miałaby szansę na zatrudnienie?
- Ja bym nie zatrudniła. Jednak wiarygodność to podstawowa cecha pracownika. Nie mogłabym sobie pozwolić, żeby przyjąć lub polecić zatrudnienie kogoś, kto kiedyś świadczył usługi seksualne – mówi krótko Joanna Pogórska, doradca personalny, psycholog.
A ty co o tym myślisz? Gdybyś był (lub była) pracodawcą, czy zatrudniłbyś dobrze wykształconą, byłą prostytutkę?
(toy)