Czy strajkujące pielęgniarki są winne śmierci?
Mężczyzna zmarł w szpitalu w Radomiu. Akurat w tym czasie, gdy rozpoczynał się strajk pielęgniarek
19.07.2009 | aktual.: 20.07.2009 12:38
Mężczyzna, miał 72 lata, przyjechał do szpitala na dializę w piątek rano. Nagle zasłabł. Lekarze zaczęli go reanimować, ale bezskutecznie. Mężczyzna zmarł.
Według dyrektora Radomskiego Szpitala Specjalistycznego Andrzej Pawluczyka zabiegi na oddziale tego dnia rozpoczęły się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. A to dlatego, że pielęgniarki prowadziły 2-godzinną akcję protestacyjną, żądając podwyżek.
"Mężczyzna czekał, bo na czas nie było przygotowane urządzenie do dializ. Chcemy, aby prokuratura sprawdziła, czy na śmierć pacjenta miało wpływ opóźnienie dializy" - powiedział "Echu Dnia" dyrektor Pawluczyk, który złożył też do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Pielęgniarki są oburzone.
"To, co mówi dyrektor, to wierutna bzdura. Pielęgniarki z dializ zostały na oddziale. Oburza mnie to, że w ten sposób gra się śmiercią człowieka" - mówi Anna Trzaszczka, szefowa miejscowego związku zawodowego pielęgniarek i położnych.