Czy trzeba idealnie pasować do wymagań?
Czy rzeczywiście pracodawca żąda, byśmy spełniali je w stu procentach?
12.09.2011 | aktual.: 12.09.2011 16:27
Co najmniej kilka lat doświadczenia na podobnym stanowisku, znajomość różnorodnych programów albo konieczność wysłania listu motywacyjnego, by móc roznosić ulotki. Dla wielu to warunki nie do spełnienia albo na tyle śmieszne, że w ogóle nie podejmują próby aplikowania do firmy. Okazuje się jednak, że pracodawcy chętniej swoje wymogi nazywają oczekiwaniami i sami głowią się w jaki sposób sformułować ofertę, by właśnie nie zniechęcić pretendentów.
- Bardzo słabo znałem język angielski, ale mimo to wysłałem swoje CV i list motywacyjny do jednej z firm architektonicznych, gdzie była wymagana znajomość tego języka. Na rozmowie kwalifikacyjnej dowiedziałem się, że będę musiał po prostu zapisać się na kurs. A pracę dostałem - opowiada pan Andrzej.
Specjaliści od rekrutacji podkreślają, że nie trzeba idealnie pasować do wymagań stawianych przez pracodawców w ofertach.
- Oczywiście warunki konieczne muszą zostać spełnione. Na stanowisko inżyniera mostów ma szansę dostać się ktoś, kto ma doświadczenie i odpowiednie uprawnienia. Ale już kwestią umowną jest liczba przepracowanych lat w tym zawodzie - podpowiada Anna Taborska, koordynator ds. rekrutacji w Jobs.pl.
Na rozmowie kwalifikacyjnej może się bowiem okazać, że kandydat ma dodatkowe atuty, którymi zjedna sobie pracodawcę. Oprócz wiedzy i umiejętności z pewnością liczy się umiejętność zarządzania czasem, szybkiego uczenia się, dobrego komunikowania się z innymi, współdziałania w zespole, rozwiązywania problemów i planowania.
- Gdy szukamy programisty, sprawdzamy, czy potrafi proponować nowe rozwiązania i czy jest komunikatywny. Natomiast nie musi dokładnie znać wszystkich technologii, których będzie używał w pracy. My go wyszkolimy - tłumaczy Mariusz Siemianowski, menedżer w firmie z branży informatycznej. - Dlatego w ofercie pracy piszemy czego oczekujemy od pracownika i co jest mile widziane, żeby na wstępie nie zrażać kandydatów.
Dr Sylwiusz Retowski, psycholog pracy i organizacji ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uważa, że pracodawcy wysoko cenią motywację do pracy i chęć rozwoju.
- O ile chęć dokształcania się trzeba zadeklarować, o tyle motywację da się pokazać na różne sposoby: punktualne zjawienie się na rozmowie, stosowny ubiór, znajomość firmy, do której się aplikuje - wyjaśnia. Ci, którzy szukają pracy, często jednak wpadają w kompleksy przeglądając oferty z wysokimi wymaganiami. Psychologowie wyróżniają pięć typowych postaw będących reakcją na długotrwałe szukanie zatrudnienia. Pierwsza to rezygnacja, której w końcu towarzyszą myśli o wycofaniu się i poczucie bezsensu. Druga to obwinianie się, np. człowiek żałuje, że kiedyś nie przyłożył się bardziej do nauki, co w końcu może prowadzić do depresji. Niektórzy mogą rozpoznać u siebie mechanizmy obronne polegające na ucieczce w świat własnych wyobrażeń i jednocześnie ignorowanie zdania najbliższych. U poszukujących pracy czasem występuje też agresja, która długo tłumiona, może nawet przerodzić się w konflikt z pracodawcą podczas rozmowy kwalifikacyjnej. I ostatnia pułapka - dogadzanie sobie, czyli podjadanie, picie alkoholu itp.
- Trzeba przyznać, że obecnie poszukujący pracy są w trudnej sytuacji. Dlatego ważne jest, aby byli świadomi swoich reakcji i mogli na nie wpływać. Po drugie, powinni szukać wsparcia w najbliższym otoczeniu - tłumaczy dr Retowski.
Pretendenci narzekają również na konieczność pisania listów motywacyjnych, co w dobie kryzysu, gdy zależy im na jakiejkolwiek pracy, wydaje im się bezsensowne.
- Jestem grafikiem. Mogę rysować bajki dla dzieci, robić projekty do kampanii reklamowych albo tworzyć grafikę do stron internetowych. Czy w każdym liście motywacyjnym, który wysyłam do bardzo różnych firm mam pisać, że właśnie w danej najbardziej chciałbym pracować? - pyta pan Maciej, który pracy szuka od miesiąca.
Osoby rekrutujące podkreślają, że list motywacyjny można traktować jako szansę, bo jest tam miejsce na dodatkowe uzasadnienie swojej aplikacji, gdy właśnie nie spełnia się wszystkich wymogów. Poza tym wysłanie listu, choćby na stanowisko sortowniczki używanej odzieży to sygnał, że kandydat jest zmotywowany do pracy i wie, czego chce. Pracodawca z listu powinien się również dowiedzieć, co pracownik może firmie zaoferować.
Zdarza się również, że kandydat musi się dodatkowo napracować, by spełnić wymagania na dane stanowisko, a później w pracy wcale nie będzie wykorzystywał zdobytej wiedzy. Takie sytuacje zdarzają się głównie przy konkursach na stanowiska w administracji państwowej.
- Przeprowadzane są szczegółowe testy ze znajomości ustaw, a później wcale ta wiedza się nie przydaje albo bardzo rzadko tak, że bez problemu można sięgnąć do ustawy, żeby sprawdzić przepis - zauważa pan Marcin, nauczyciel w gimnazjum, który ukończył administrację i myśli o powrocie do swojego zawodu.
Stawianie dowolnych warunków to jednak prawo pracodawcy. Nie pozostaje więc nic innego, jak się do tych wymagań dostosować, choć z pewnością dla swojego dobra warto podejść do nich z dystansem.
Anna Dąbrowska/JK