Trwa ładowanie...
d459bin

Czy ujemna wycena opcji wynosi już 10-11 mld zł?

Złoty wciąż słabnie. Wczoraj za euro trzeba było płacić w ciągu dnia prawie 4,2 zł. Jednym z powodów jest, zdaniem specjalistów, zamykanie pozycji w opcjach. Ujemna wartość tych pozycji może być już dwukrotnie wyższa od kwoty podanej przez KNF.

d459bin
d459bin

Euro droższe o 1 grosz powiększa ujemną wartość opcji o około 160 mln zł

Mamy do czynienia z prawdziwą paniką na rynku złotego. Eksporterzy, którzy nie chcą wykazywać w bilansie zamknięcia tego roku wystawionych opcji walutowych call, postanowili najwyraźniej zamknąć wszystkie pozycje przed końcem grudnia - twierdzi Jacek Maliszewski z zarządu Alpha Financial Service.

Euro wczoraj w ciągu dnia kosztowało już blisko 4,2 zł. Obroty nie porażają - oscylują wokół 1,5 mld euro. Może to wynikać z faktu, że część banków mocno ograniczyła operacje na rynku międzybankowym, oceniając, że nie warto podejmować ryzyka. Jedne zrealizowały już plany finansowe, a inne nie chcą powiększać strat. Część instytucji finansowych handluje walutą wyłącznie na zlecenie klientów.

- _ Na rynku widać, że początkowo popyt na europejską walutę, już od godziny 8.30, pochodzi z polskich banków, które kupują ją dla swoich klientów _ - polskich eksporterów. Później inicjatywę przejmują banki zagraniczne, które z kolei kupują złotego. Kompletnie nie widać drobnych spekulantów, trend nadaje kilka podmiotów, dużych instytucji finansowych - komentuje jeden z dilerów rynku walutowego.

d459bin

Na kurs europejskiej waluty mogła również wpłynąć transakcja odkupu akcji Polkomtela od TDC przez polskich akcjonariuszy. Kupujący musieli nabyć 549 mln euro.

Co euro po około 4,2 zł oznacza dla banków i spółek, które zawarły kontrakty opcyjne? Jeżeli w raporcie dotyczącym wpływu transakcji opcyjnych na firmy publiczne i banki Komisja Nadzoru Finansowego oszacowała ujemną wycenę opcji na 5,5 mld zł, to wczoraj ta ujemna wycena mogła wynosić nawet 11 mld zł. Ostatecznie na koniec dnia było to prawie 10 mld zł. Z czego to wynika? Biorąc pod uwagę to, kiedy spółki i banki przekazywały KNF informacje o wycenie opcji, można przyjąć, że uwzględniały kurs euro na poziomie około 3,85 zł. Najprawdopodobniej zaś ujemna wycena opcji wynosiła 0 zł przy kursie euro w wysokości około 3,5 zł - na to wskazują informacje od firm, które wystawiły opcje. Przy tych założeniach każde osłabienie polskiej waluty wobec euro o jeden grosz zwiększa ujemną wartość opcji o około 160 mln zł.

Idąc dalej za wyliczeniami Komisji, wartość odpisów bankowych, jakie mogą zrobić te instytucje finansowe, nie wynosi już 825 mln zł, lecz oscylowała wczoraj nawet wokół 1,6 mld zł. KNF nie chce odnosić się do tego, jak obecny kurs euro wpływa na podane przez nią dane. Nie podaje również szczegółów dotyczących metody wyceny transakcji opcyjnych ani przy jakim kursie była robiona. Spółki, które zawarły niekorzystne transakcje, nie powinny biernie czekać, uważają eksperci z Fidea Corporate Finance, firmy świadczącej usługi bankowości inwestycyjnej. Zwracają uwagę, że złoty wciąż się osłabia, m.in. za sprawą zamykania pozycji opcyjnych przed końcem roku obrotowego. A to prowadzi do pogłębiania się strat przedsiębiorstw. Niektóre nie będą w stanie uzupełniać depozytów zabezpieczających żądanych przez banki, co może prowadzić do utraty przez nie płynności. Pierwszym krokiem, zdaniem Marka Dojnowa, partnera zarządzającego Fidea Corporate Finance, powinno być ograniczenie prawdopodobieństwa dalszych strat poprzez
negocjacje z bankami i np. dopasowanie terminów zapadalności kontraktów opcyjnych czy zastosowanie instrumentu finansowego eliminującego ryzyko walutowe. Według niego, także Ministerstwo Gospodarki może pomóc spółkom poprzez stworzenie funduszu dla refinansowania zobowiązań z tytułu opcji. - _ Fundusz taki mógłby działać na bazie gwarancji rządowych dla Banku Gospodarstwa Krajowego, który udzielałby długoterminowego wsparcia finansowego _ - mówi Dojnow.

Z każdym dniem coraz drożej Konsekwencje zawarcia opcji

walutowych są z każdym dniem osłabiania się złotego coraz poważniejsze. Kontrowersyjne instrumenty zobowiązują bowiem eksporterów do sprzedaży euro na rzecz banków w ilości przekraczającej rzeczywiste wpływy. De facto oznacza to, że spółki muszą wpłacać różnicę między bieżącym kursem (około 4,13 zł wczoraj) a kursem w umowie (najczęściej około 3,5 zł). Firm na to nie stać. Taka sytuacja może doprowadzić do fali bankructw. To z kolei odbije się na wynikach banków, które nie dostaną pieniędzy. A ponieważ były na ogół tylko sprzedawcami opcji, nie będą mogły rozliczyć się z wystawcą opcji, np. z J.P. Morganem, i będą musiały tworzyć rezerwy.

d459bin

Jak UniCredit szacował odpisy banków z tytułu opcji walutowych

UniCredit CA IB przygotował raport, w którym oszacował potencjalne odpisy banków z tytułu opcji walutowych. "Parkiet" dotarł do tego dokumentu. Analitycy UniCredit przygotowali go w oparciu o założenie z raportu KNF, że suma wszystkich odpisów w sektorze wyniesie maksymalnie 825 mln zł. Następnie podzielono tę kwotę przez udziały poszczególnych banków w rynku kredytów dla korporacji. Z takich szacunków wynika, że największych odpisów można się spodziewać po Pekao (206 mln zł). Natomiast Millennium miałoby stracić z tego tytułu 32 mln zł. - _ Nie da się oszacować ewentualnych strat związanych z opcjami walutowymi. Metodologia, którą zastosował UniCredit, nie ma odniesienia do rzeczywistości. Szacowanie odpisów z tytułu opcji walutowych na podstawie udziałów w rynku kredytów korporacyjnych nie ma sensu _ - ocenia raport konkurencji Marek Juraś, analityk DM BZ WBK.

- _ Dostawaliśmy wiele pytań od klientów z prośbą o oszacowanie ewentualnych odpisów banków z tytułu opcji. Niestety, większość banków prowadzi politykę "bez komentarza" _.

_ Rozłożenie możliwych odpisów według wartości portfeli kredytów korporacyjnych i przyporządkowanie ich do poziomu zysków czy kapitalizacji banków jest uproszczonym założeniem, ale też pokazującym, że skala problemu nie jest znacząca w skali rocznej działalności banków _ - broni raportu Iza Rokicka, analityk UniCredit CA IB.

d459bin

Marek Juraś odpowiada, że jedynym sposobem oszacowania problemu jest próba przekonania banków, aby ujawniały skalę ewentualnych strat. - _ Niestety, większość instytucji nawet nieoficjalnie nie chce podawać tych wartości. Wiadomo jednak, że największych odpisów można spodziewać się po Millennium, BRE i ING BSK _- mówi analityk. Jego zdaniem, szacunki KNF są przesadzone, a odpisy będą o połowę mniejsze.

Mateusz Szczurek główny ekonomista ING BSK

Niska płynność na rynku walutowym powoduje, że ruchy o 10 groszy w ciągu zaledwie kilku godzin na parze euro - złoty nie są niczym niezwykłym. Wczoraj rynek najwidoczniej nie miał sił przebić granicy 4,2 zł za euro, więc kurs bardzo szybko został sprowadzony do 4,1 zł. Zapewne do końca roku sytuacja pod tym względem się nie zmieni i będziemy obserwować bardzo dużą zmienność. Nie podejmuję się przy tym prognozowania kursów walut w perspektywie krótkoterminowej. Trudno powiedzieć, co będzie za dwie godziny, nie mówiąc już o przewidywaniach sięgających kilku tygodni. Można jedynie stwierdzić, że pierwsza połowa przyszłego roku upłynie pod znakiem słabego złotego, a druga - szans na jego umocnienie. Obecnie rynek walutowy jest bardzo trudny, ponieważ jedno zlecenie może diametralnie odmienić sytuację. Dużym graczom trudno jest przez to otwierać i zamykać pozycje.

Piotr Kalisz starszy ekonomista Banku Handlowego

Nikt nie odważyłby się obecnie na prognozowanie kursu euro w najbliższych dniach. Przy niskiej płynności oraz zmienności sięgającej kilkunastu groszy dziennie wystarczy jedno duże zlecenie, aby znacząco zmienić kurs naszej waluty. Słabość złotego w ostatnich dniach z pewnością można łączyć z problemem opcji walutowych. Z jednej strony banki mogą być zmuszone do kupowania walut w celu zamykania otwartych pozycji. Z drugiej ta kwestia stwarza dodatkowe ryzyko dla naszej gospodarki, co dodatkowo osłabia złotego. Oczywiście "pod te ruchy" podłączają się również zwykli spekulanci.

d459bin

Pierwsza połowa przyszłego roku będzie przebiegać pod znakiem złych wieści gospodarczych, które będą osłabiać złotego. Dodatkowym czynnikiem deprecjonującym naszą walutę będą obniżki stóp procentowych. Być może zacznie się ona umacniać w drugiej połowie 2009 r.

Piotr Bujak ekonomista Banku Zachodniego WBK

Wczorajsza sesja na rynku walutowym nie była pierwszą, na której mogliśmy obserwować tak gwałtowne zmiany. Istotne jest to, że mimo takich wahań kierunek jest jeden i złoty ciągle się osłabia. Rynek cały czas żyje sprawą opcji walutowych. Gracze powtarzają, że euro jest kupowane w celu zamykania pozycji.

Przy tak zmiennym rynku, na którym kierunek wyznaczają pojedyncze transakcje, przewidywanie, ile będzie kosztować euro na koniec roku, nie ma sensu. Obecnie kurs naszej waluty nie odzwierciedla fundamentów gospodarki. Trzeba poczekać do nowego roku, kiedy płynność powinna powrócić do normalnych poziomów. Moim zdaniem w 2009 r. euro się osłabi i będzie kosztowało 3,7 zł. Polska gospodarka w mniejszym stopniu odczuje skutki spowolnienia gospodarczego. Złotego będzie również wzmacniać perspektywa wejścia do strefy euro.

Michał Śliwiński

Piotr Rutkowski

Tekst z kolumny nr 4 Gazety Giełdy Parkiet

d459bin
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d459bin