DECC: nowy typ kontraktów pokaże koszt niskoemisyjnej energetyki
Cena energii, zawarta w nowym typie kontraktów z producentami, pokaże wprost jaki jest koszt budowy niskoemisyjnej energetyki - ocenia Hergen Haye z brytyjskiego ministerstwa energii (DECC). Pierwszy kontrakt ma dotyczyć energii z nowych elektrowni jądrowych.
01.07.2013 | aktual.: 01.07.2013 12:38
Chodzi o tzw. kontrakt różnicowy (CFD), na których brytyjski rząd zamierza oprzeć reformę rynku energii. Pierwszą z tego typu umów negocjuje z EDF i ma on być dla koncernu gwarancją, dzięki której zbuduje w Wielkiej Brytanii cztery nowe reaktory jądrowe. CFD to rodzaj długoterminowej umowy z gwarancją ceny energii. Gdy cena rynkowa jest niższa od gwarantowanej - tzw. strike price, producentowi różnicę dopłaca rząd, gdy jest wyższa - producent różnicę zwraca. Jednak ewentualna dopłata ze strony rządu to pomoc publiczna, na którą musi zgodzić się KE.
- W negocjacjach ustalona zostanie cena energii, która będzie ceną rozwoju niskowęglowej energetyki. To sugeruje, że powinna być niższa niż cena energii z większości źródeł odnawialnych (OZE) - powiedział PAP Haye, który w DECC (Department of Energy & Climate Change) kieruje rozwojem nowych projektów nuklearnych.
- Obecnie negocjujemy cenę w kontrakcie różnicowym z EDF, ale chcemy też wprowadzić podobne kontrakty dla takich źródeł, jak wiatr na morzu (off-shore) czy CCS (wychwyt i składowanie CO2) - wyjaśnił Haye. - W naszej opinii, przy takim rozwiązaniu, przy konkurencji między niskoemisyjnymi źródłami, technologia najtańsza w długim okresie, zdobędzie największy udział w rynku - dodał.
Jak przypomniał, kontrakt różnicowy będzie badany przez KE pod kątem pomocy publicznej i zachowania warunków konkurencji. - Będziemy argumentować przez KE, że energia jądrowa ma ekonomiczne uzasadnienie w Wielkiej Brytanii ponieważ jest - i musi być - konkurencyjna cenowo w stosunku do OZE. A to oznacza, że nie chcemy energii jądrowej za każdą cenę, a tylko taką, która ma uzasadnienie ekonomiczne - powiedział Haye.
Przypomniał, że dziś KE zgadza się na pomoc publiczną tylko dla OZE, natomiast brytyjski rząd stoi na stanowisku, że można wspierać nie tylko OZE, ale wszystkich technologie niskoemisyjne, a taką = według niego - jest energia jądrowa. - Nie możemy się zgodzić z argumentacją, że w ramach realizacji niskoemisyjnej polityki za pomocą politycznej decyzji pewne technologie uznaje się za właściwe, a inne nie. Uważamy, że to fundamentalny błąd. Pojawiają się opinie, że OZE powinny korzystać ze wsparcia, a energia jądrowa nie z powodu np. radioaktywnych odpadów, ale są one błędne, bo te kwestie można z sukcesem rozwiązać - podkreślił.
Hergen Haye przypomniał, że energia jądrowa, CCS i off-shore mają wspólną cechę - wymagają na początku bardzo wysokich nakładów inwestycyjnych, podczas gdy w przypadku np. gazu, większość to koszty bieżące.
- Każdy, kto wykłada na początku poważne pieniądze, chce być pewny, że doczeka się zwrotu zainwestowanego kapitału. Za pomocą kontraktu różnicowego gwarantujemy inwestorowi pewną cenę, która jest dla niego opłacalna. Dla OZE czas kontraktu to 15 lat, dla atomu będzie on odpowiednio dłuższy - powiedział.
Podkreślił też, że jeżeli w czasie trwania kontraktu rząd zmieni zdanie i np. postanowi się z danej technologii wycofać, inwestor otrzyma odszkodowanie. - Tak na prawdę jest to (kontrakt różnicowy - PAP) ubezpieczenie od ryzyka politycznego, oznacza, że rząd nie może zmienić zdania bez poniesienia konsekwencji - zauważył.
Hergen Haye dodał, że dla przemysłu jądrowego najważniejsze wyzwanie to oszacować koszty i zbudować, mieszcząc się w budżecie. - Jeśli pierwszego z nowych brytyjskich projektów nie uda się zrealizować zgodnie z tymi warunkami, to kolejny stanie pod znakiem zapytania. Rząd daje przemysłowi jądrowemu pewność co do dalszej polityki - kontrakt różnicowy z ceną, a w zamian oczekuje budowy zgodnej z budżetem. Inwestor musi wiedzieć, że ryzyko przekroczenia budżetu ponosi on sam, a nie rząd - podkreślił.
Po trwającej kilkadziesiąt lat przerwie w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się przygotowania do budowy nowych elektrowni jądrowych. Cztery reaktory zamierza wybudować francuski EDF, a w dalszej kolejności budowę czterech do sześciu bloków planuje japoński koncern Hitachi.
Wojciech Krzyczkowski