Dewaluacja waluty ratunkiem dla Saudyjczyków
Tylko zezwolenie na spadek wartości rubla ratuje zyskowność koncernów rosyjskich przy tak niskich jak obecnie cenach ropy. Ten sam efekt daje spadający kurs brazylijskiego reala. Arabia Saudyjska ma kurs swojej waluty powiązany z dolarem. Jeśli OPEC utrzyma produkcję, będzie musiała go zdewaluować.
02.12.2015 | aktual.: 13.12.2015 17:28
Tylko zezwolenie na spadek wartości rubla ratuje zyskowność koncernów rosyjskich przy tak niskich jak obecnie cenach ropy. Ten sam efekt daje spadający kurs brazylijskiego reala. Saudyjski rial ma kurs powiązany z dolarem. Jeśli OPEC utrzyma produkcję, Arabia Saudyjska będzie musiała zdewaluować swoją walutę.
"Jeśli Arabia Saudyjska nie będzie w stanie odeprzeć sił grawitacyjnych wytworzonych przez silnego dolara i nie odłączy kursu riala od kursu amerykańskiej waluty, idąc za Rosją i Brazylią, wtedy ceny ropy mogą spaść nawet do poziomu 25 dolarów za baryłkę" - napisał w ubiegłym tygodniu Merrill Lynch w swoim raporcie.
Rial jest powiązany z dolarem od 2003 roku. Ustalono wtedy stały kurs na poziomie 3,75 riali z jednego dolara, po którym waluty wymienia Agencja Monetarna Arabii Saudyjskiej.
Od końca listopada na rynku Forex doszło jednak do przebicia poziomu 3,75, a 24 listopada kurs doszedł nawet do 3,76, by obecnie utrzymywać się na poziomie 3,7530. Dlaczego ktoś sprzedaje riala po zaniżonej cenie?
Powodem są podejrzenia Merrill Lynch, że bank centralny Arabii Saudyjskiej może ogłosić, że stały kurs będzie na wyższym poziomie. W przeciwnym przypadku największy światowy eksporter ropy może mieć problemy ze zbilansowaniem budżetu państwa. Jeśli dewaluacji nie będzie, wtedy deficyt budżetowy może według szacunków dojść nawet do 120 mld dolarów rocznie.
Arabia Saudyjska jest przy okazji pod coraz większym naciskiem ze strony pozostałych krajów zrzeszonych w OPEC, żeby ciąć produkcję i tym samym wesprzeć ceny. Grupa spotyka się w tym tygodniu, w czasie jednego z najostrzejszych okresów nadwyżki na rynku ropy w historii.
Oczekuje się jednak, że OPEC po piątkowym spotkaniu pozostanie przy swojej dotychczasowej polityce, wymuszonej przez saudyjskiego ministra ropy naftowej Aliego al-Naimiego ponad rok temu. Ta polityka zakłada obronę udziału rynkowego poprzez pompowanie rekordowych wolumenów, żeby wyeliminować z rynku konkurentów, szczególnie wysoko-kosztowych producentów.
Łupki pokonane, ale Rosja się nie daje
O ile Saudowie mogą ogłosić zwycięstwo nad ropą łupkową ze Stanów Zjednoczonych, to już jednak inny rywal spoza OPEC, Rosja zaskakuje na plus, zwiększając produkcję. W listopadzie doszła ona do poziomów rekordowych w czasach post-radzieckich. Umożliwia to spadek kursu rubla, dzięki czemu koszty, rozliczane przecież głównie w lokalnej walucie, spadają.
Jednocześnie coraz więcej wytwarzają Iran i Irak, w związku z czym światowe zapasy ropy osiągają rekordy, jak podaje Międzynarodowa Agencja Energii.
Prezydent Wenezueli Nocolas Maduro, tradycyjny „jastrząb” wśród krajów OPEC, optujący za cięciami produkcji mimo olbrzymich rezerw surowca, nalega na 5-procentowe cięcie produkcji, żeby wpłynąć na wzrost cen. Kraje OPEC produkują 1,7 milionów baryłek dziennie powyżej założonego limitu.
- Nasz minister Eulogio del Pino zrobi wszystko, żeby nasza jasna propozycja respektowania limitów produkcji była dotrzymywana - powiedział Maduro. - Nadszedł czas, żeby uporządkować rynek ropy.
Również Iran domaga się od krajów OPEC dotrzymywania limitu 30 milionów baryłek dziennie. Jednocześnie oczekuje od członków stowarzyszenia przyjęcia nowego podziału limitów po tym, jak w przyszłym roku zniesione zostaną sankcje Zachodu względem tego państwa.
Ceny ropy spadły o ponad połowę w ciągu ostatnich 18 miesięcy w wyniku boomu na rynku łupków w Stanach i polityce krajów OPEC. Obecny kurs na poziomie 45 dolarów za baryłkę najbardziej jednak dotyka właśnie nowych producentów w USA, którzy zainwestowali w wydobycie z łupków. Tracą też takie firmy, jak Schlumberger, największe na świecie przedsiębiorstwo, zajmujące się usługami związanymi z obsługą pól naftowych. W tym roku musiało zwolnić 20 tysięcy pracowników.