Dlaczego ksiądz cieszy się zaufaniem tylko w filmach?

Ksiądz – tak jak kiedyś milicjant – to zawód najwyższego zaufania. Szkoda, że tylko w polskich filmach, a nie w tak zwanym normalnym życiu

Dlaczego ksiądz cieszy się zaufaniem tylko w filmach?

*Ksiądz to zawód najwyższego zaufania. Szkoda, że tylko w polskich filmach, a nie w tak zwanym normalnym życiu - pisze w swoim felietonie Andrzej Winiarski. *

Serialowy ojciec Mateusz, skuteczniejszy w tropieniu przestępców niż cały oddział policji. Sympatyczny, choć nie pozbawiony małych słabostek, ksiądz Piotr Kozioł z „Rancza”. Wreszcie ksiądz Andrzej, wyrozumiały, cierpliwy proboszcz z „Plebanii”, co bezrobotnemu pracę załatwi i lokalnego biznesmena zgani – za zmuszanie ekspedientki do roboty w niedzielę. Wygląda na to, że polscy filmowcy zmówili się, by kapłanów przedstawiać jako supermanów. Zupełnie inaczej widzi ich społeczeństwo. Dla wielu z nas duchowny to żaden idol, bohater, autorytet moralny. Powód? Materializm kleru, mieszanie się Kościoła do polityki, uwikłanie niektórych duchownych we współpracę z SB, a ostatnio także skandale pedofilskie mocno naruszyły zaufanie do zawodu księdza.

Kapłani z małego i dużego ekranu – w przeciwieństwie do tych prawdziwych, „z kości i krwi” – to ludzie idealni, bez skazy. Można by rzec, że im więcej mamy na co dzień zastrzeżeń do duchownych, tym lepszy jest ich wizerunek w popkulturze. Czy nam to czegoś nie przypomina? Z podobnym zjawiskiem mieliśmy przecież do czynienia w PRL – w odniesieniu do funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Nikt gliniarzy nie lubił. A jednocześnie kto nie czuł sympatii do duetu stworzonego przez trochę nieporadnego sierżanta milicji Walczaka i sprytnego psa Cywila? Albo kto nie zazdrościł porucznikowi Borewiczowi z „07 zgłoś się” inteligencji, ciętego humoru i powodzenia u kobiet? I kto nie chciał przeżyć tak ekscytujących przygód jak Jan Żbik, dzielny i ofiarny kapitan MO z kultowego komiksu epoki Gierka?

Sztuczne budowanie zaufania do zawodu milicjanta było zupełnie zrozumiałe. Komunistyczna władza, ratując dobre imię funkcjonariusza MO, tak naprawdę ratowała swój własny honor – autorytet państwa. A o co chodzi współczesnym filmowcom, którzy idealizują profesję kapłana? Zauważmy, że wymienione filmy – „Ojciec Mateusz”, „Ranczo”, „Plebania” – to produkcje TVP, w której coraz więcej do powiedzenia mają politycy z nurtu prawicowego, konserwatywnego i katolickiego.

To pod ich dyktando powstają klerykalne gnioty. Jeśli w biednej, tnącej etaty telewizji są jeszcze na coś pieniądze, to głównie na taką propagandę.

Jest też inne – pozapolityczne – wytłumaczenie sukcesu różnych „Plebanii”. Pokazują one księdza, o którym wszyscy marzymy. Księdza dobrego, szlachetnego, bezinteresownego.

Dla którego kapłaństwo jest czymś więcej niż tylko zawodem. Jest powołaniem. Jest służbą Bogu i drugiemu człowiekowi.

Andrzej Winiarski

zaufanieksiądzprofesja

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (55)