Dobre dane zza oceanu nie zapobiegły korekcie
Przez większą część dnia europejskie parkiety czekały na dane zza oceanu. Zmiany indeksów były niewielkie i dominowały raczej obawy przed korektą. Były one na tyle silne, że nie pomogły ani lepsze od oczekiwań informacje o wzroście produkcji przemysłowej
w Stanach Zjednoczonych, ani lepszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku.
15.03.2010 17:19
Przez większą część dnia europejskie parkiety czekały na dane zza oceanu. Zmiany indeksów były niewielkie i dominowały raczej obawy przed korektą. Były one na tyle silne, że nie pomogły ani lepsze od oczekiwań informacje o wzroście produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych, ani lepszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku. Dane zresztą nie mogły nadmiernie zachwycić, bowiem produkcja zwiększyła się o zaledwie 0,1 proc., zaś NY Empire State co prawda pozytywnie zaskoczył, ale jego wartość była niższa niż przed miesiącem.
Polska GPW
Na warszawskim parkiecie indeksy zaczęły tydzień w okolicach piątkowego zamknięcia. Jedynie wskaźnik średnich spółek zyskiwał na początku dnia 0,2 proc. Nastroje jednak szybko się pogorszyły. WIG20 jeszcze przed upływem pierwszej godziny handlu tracił 1 proc., a pozostałe wskaźniki zniżkowały po 0,6-0,8 proc. Rano po około 1,5 proc. traciły akcje banków. Jedynie walory PKO znajdowały się nieznacznie nad kreską. Po około 1 proc. spadały także papiery KGHM, Lotosu i Telekomunikacji Polskiej. W ciągu dnia zmiany były niewielkie. Indeks największych spółek trzymał się w pobliżu 2400 punktów. Końcówka sesji nie przyniosła poprawy. Indeks największych spółek stracił 0,95 proc., WIG zniżkował o 0,67 proc., wskaźnik średnich firm spadło o 0,53 proc., a sWIG80 o 0,24 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły prawie 1,6 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Piątkowa sesja za oceanem zakończyła się niewielkimi zmianami indeksów. S&P500 utrzymał się minimalnie pod poziomem 1150 punktów. Próba wyjścia wyżej zakończyła się niepowodzeniem. Niedźwiedzie próbowały atakować, ale nie przejawiały większej determinacji. Walka przy szczycie na razie nie jest zbyt zacięta, ale można się spodziewać, że dane makroekonomiczne, które poznamy w tym tygodniu nieco mocniej ruszą rynkiem. Obie strony mają teraz niezły dylemat. Do czasu pojawienia się wyraźniejszego impulsu, będą zapewne grać na remis.
Parkiety azjatyckie zajmują się swoimi problemami. Nieznacznie przeważały dziś spadki, ale ich skala nie była zbyt duża i nie przekraczała 0,6-0,8 proc. Mocniejszy spadek zanotowała jedynie giełda na Tajwanie, gdzie indeks zniżkował o prawie 1,5 proc. Zwyżki były całkiem symboliczne. Nikkei „zyskał” zaledwie 0,01 proc. Najbardziej interesująco wygląda sytuacja na chińskim parkiecie. Shanghai B-Share spadł o 0,7 proc., a Shanghai Composite o 1,2 proc. Spadkowa fala trwa tam już od 9 marca. W tym czasie Shanghai B-Share stracił prawie 4 proc. To niezbyt wiele, ale sytuacja techniczna indeksu sugeruje możliwość dalszych zniżek. Powodem fundamentalnym jest obawa przed podwyżką stóp procentowych.
Główne giełdy europejskie zaczęły tydzień od niewielkich spadków. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zniżkowały na otwarciu po około 0,1 proc. Do południa skala zniżki zwiększyła się do 0,3-0,4 proc. Głównym „zajęciem” inwestorów było oczekiwanie na dane zza oceanu. Na parkietach naszego regionu sytuacja była dość zróżnicowana. W Bukareszcie indeks zwyżkował o 1,8 proc., niewielkie wzrosty miały miejsce w Sofii i Tallinie. W Pradze i Warszawie wskaźniki zniżkowały po 0,8-1 proc., w Moskwie spadek sięgał 0,3 proc. Do końca dnia sytuacja ulegała jedynie niewielkim zmianom. Około godziny 16.30 indeks w Paryżu tracił 0,9 proc., w Londynie spadek sięgał 0,7 proc., a DAX zniżkował o 0,4 proc.
Waluty
Po piątkowym osłabieniu amerykańskiej waluty do prawie 1,38 dolara za euro, dziś do południa „zielony” odrabiał straty. Euro wyceniano na 1,37 dolara. W ślad za umacniającym się dolarem, siły traciła nasza waluta. Jeszcze w piątek wieczorem dolara można było kupić za 2,82 zł, dziś był już o 2 grosze droższy. Także dwa grosze stracił złoty wobec wspólnej waluty. Za euro trzeba było około południa płacić 3,9 zł. Frank zdrożał z 2,66 do 2,68 zł. Do końca dnia nie zanotowano większych zmian. Nie ruszyły naszym rynkiem lepsze niż się spodziewano dane dotyczące inflacji, która wyniosła w lutym 2,9 proc.
Podsumowanie
Po zbliżeniu się indeksów do szczytów trwającej od ponad roku fali wzrostowej, przyszedł czas na odpoczynek. Na razie korekta nie jest zbyt duża. Trudno też przewidzieć, czy potrwa trochę dłużej, czy byki znów wezmą się do roboty i rynek ponownie ruszy w górę. Obaw nie brakuje. Wciąż nie ma rozstrzygnięcia w kwestii pomocy dla Grecji i wciąż rośnie niepokój związany z chłodzeniem chińskiej gospodarki. Dziś te dwa czynniki przeważały nad niezłymi informacjami, płynącymi z amerykańskiej gospodarki.
Roman Przasnyski
główny analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |