Dotacja na oczko wodne. Rozmawiamy z tymi, który już sobie zbudowali. "5 tys. zł to dobra kwota"

Rząd szykuje dopłaty dla osób, które chcą wybudować oczko wodne. Wszystko po to, aby lepiej gospodarować wodą opadową. - 5 tysięcy złotych od rządu to dobra kwota. Można za nią spokojnie wybudować ładne oczko – mówi pan Norbert, który sam ma już dwie takie instalacje.

Dotacja na oczko wodne. Rozmawiamy z tymi, który już sobie zbudowali. "5 tys. zł to dobra kwota"
Źródło zdjęć: © Materiały własne
Marcin Łukasik

03.06.2020 | aktual.: 03.06.2020 13:38

Susza przypomina o tym, jak cennym dobrem jest woda. Dlatego wiele instytucji apeluje o rozsądniejsze korzystanie z niej. Hydrolodzy z projektu badawczego Klimada 2.0 w katalogu niezbędnych działań wymieniają m.in. budowę małych zbiorników retencyjnych na wody opadowe do podlewania zieleni, rozwój małej retencji i wzmocnienie miejscowej retencji wód opadowych, szczególnie na terenie miast.

Sporo do nadrobienia

Tymczasem poziom retencyjności w Polsce, czyli wskaźnik, który określa, jak dużo wody opadowej udaje się magazynować, wynosi zaledwie 6,5 proc. Powinien być co najmniej dwa razy wyższy. A gdy porównamy się do Hiszpanii, gdzie retencja sięga 45 proc., to gołym okiem widać, że jeszcze sporo przed nami do nadrobienia.

W kraju działa kilka programów, które wspierają budowę instalacji mających magazynować wodę. Przykładowo: konkurs pod hasłem "Miasto z klimatem" dla samorządów na inwestycje związane z gromadzeniem wody (jest współfinasowany przez NFOŚ), realizowany przez ARiMR program dopłat dla rolników do nawadniania terenu czy program kształtowania zasobów wodnych na terenach rolniczych, którego operatorem jest przedsiębiorstwo Wody Polskie.

W dużym uproszczeniu mówi się o tych akcjach, że wspierają one budowę małej retencji. Sęk w tym, że mała retencja może być jednym z elementów systemu nawadniania i magazynowania wody. Po drugie, programy zostały zaprojektowane tak, aby mogli z nich korzystać właściciele gospodarstw rolnych albo przedstawicie gmin.

Oczko wodne przy każdym domu

Rząd postanowił stworzyć coś, co będzie przeznaczone wyłącznie dla właścicieli domów, którzy nie prowadzą gospodarstw rolnych. Chodzi o program "Moja woda", który – gdy wczytamy się w szczegóły – może wydać się bardzo podobny do przedsięwzięć podejmowanych przez samorządy.

W najnowszym programie, ogłoszonym przez ministra klimatu Michała Kurtykę, można dostać nawet 5 tys. zł, przy czym nie więcej niż 80 proc. kosztów, które zostaną poniesione po 1 czerwca 2020 r. Dotacje startują 1 lipca, wnioski trzeba zgłaszać do Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska.

Łącznie rząd chce przeznaczyć 100 mln zł na dofinansowanie różnych budów, które miałyby wspomóc magazynowanie wody. Chodzi np. o przewody odprowadzające wody opadowe (zebrane z rynien, wpustów do zbiornika nadziemnego, podziemnego, oczka wodnego, instalacji rozsączającej), zbiorniki retencyjne podziemne lub nadziemne, oczka wodne, instalacje rozsączające oraz elementy do nawadniania lub innego wykorzystania zatrzymanej wody.

- Szacujemy, że przydomowe inwestycje spowodują zatrzymanie 1 mln metrów sześciennych rocznie w miejscu opadu wody, a więc na prywatnych działkach. To oznacza, że milion metrów sześciennych bardzo cennej wody odciąży kanalizację i zmniejszy ryzyko podtopień w wyniku deszczów nawalnych - mówił we wtorek na konferencji w Sulejówku minister Michał Kurtyka.

Zrób to sam

Program będzie realizowany w latach 2020-2024, przy czym podpisywanie umów o dotacje zaplanowano do 30 czerwca 2024 r., a wydatkowanie środków do końca 2024 r.

- 5 tysięcy od rządu to dobra kwota. Można za nią spokojnie wybudować ładne oczko – ocenia pan Norbert, który sam ma dwie takie instalacje: jedną obok domu, a drugą w ogródku działkowym.

Mężczyzna przyznaje, że oczka służą przede wszystkim jako ozdoba, ale także zdają egzamin jako zbiornik retencyjny. - Zawsze, gdy jest okres większej suszy i trzeba oszczędzać wodę, to korzystam z tej wody do podlewania roślin – mówi nasz rozmówca.

Czytaj: Przez koronawirusa jesteśmy u progu kryzysu gospodarczego. Na to może nałożyć się kryzys wodny

Pan Norbert opowiada, że budowa oczka zajęła mu dwa dni. Tyle wystarczyło, aby wykopać w ziemi odpowiedni kształt. Następnie musiała przyjechać firma, która wyłożyła dno folią termozgrzewalną, która jest wytrzymała i nie przepuszcza wilgoci.

- Jeśli chodzi o koszty, to w moim przypadku wyszło tak, że budowa większego oczka, które ma 8 m3, kosztowała 1500 zł, a mniejszego o obojętności 4 m3, i które robiłem w całości sam, kosztowała 400 zł. Do tego trzeba doliczyć koszty pompy i filtrów, czyli ok. 3 tys. zł – tłumaczy mężczyzna.

Nasz rozmówca ma też kilka rad dla osób, które dopiero planują budowę własnego oczka. - Trzeba dobrze zaplanować miejsce i wielkość oczka. I zastanowić się, co chcemy osiągnąć. Czy ma tylko cieszyć nasze oko czy również ma służyć nam do celów retencji i późniejszego wykorzystania w celu nawadniania roślin. Trzeba pamiętać, że taki zbiornik przyciąga zwierzęta, zarówno dzikie ptactwo, od gołębi, wróbli po kaczki, jak i różnego rodzaju płazy. A więc takie oczko to również schronienie dla zwierząt – puentuje pan Norbert.

Wirtualna Polska rusza z akcją #NieLejWody. Wszystko, co musisz wiedzieć o skutkach suszy w Polsce, znajdziesz na naszej grupie na Facebooku. Aktualne wydarzenia, najnowsze informacje, wymiana wiedzy, wskazówek jak można pomóc czy gdzie pomocy szukać. Kliknij, by dołączyć: https://www.facebook.com/groups/776232092781977

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (503)