Dowody kolekcjonerskie. Nielegalne od lipca. W sieci można je kupić bez problemu

Choć od pięciu miesięcy ich oferowanie jest nielegalne, to wystarczy 5 minut, by je kupić. Dowody kolekcjonerskie miały zniknąć z Polski. W teorii. Praktyka bowiem pokazuje, że niewiele się zmieniło.

Dowody kolekcjonerskie. Nielegalne od lipca. W sieci można je kupić bez problemu
Źródło zdjęć: © Internet
Jakub Ceglarz

03.12.2019 | aktual.: 03.12.2019 14:08

- Zgodnie z nowymi przepisami, od piątku strony internetowe oferujące tzw. dokumenty kolekcjonerskie powinny zniknąć z sieci – stwierdziła w money.pl Mirosława Hellich, radca ministra w Departamencie Spraw Obywatelskich MSWiA.

Kiedy? W połowie lipca, dzień po wejściu w życie nowej ustawy o dokumentach publicznych. Czyli niecałe 5 miesięcy temu.

Powinny zniknąć, ale nie zniknęły. 30 sekund szukania w Google i wyskakuje przynajmniej kilka stron, oferujących dokumenty kolekcjonerskie.

Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej

Niektóre co prawda informują, że jest to "replika dokumentu publicznego tylko na użytek własny" albo "produkty są kartami kolekcjonerskimi i (...) nie należy się nimi posługiwać jako dokumentami w żadnej sytuacji".

W myśl ustawy jednak już samo oferowanie, a nawet "posiadanie w celu zbycia" jest zagrożone sankcją. Dokładnie mówi o tym art. 58.

"Kto wytwarza, oferuje, zbywa lub przechowuje w celu zbycia replikę dokumentu publicznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" - czytamy. Wątpliwości więc nie ma. I żadna adnotacja nic tutaj nie zmienia.

Resort spraw wewnętrznych twierdzi, że to sprawa dla organów ścigania. Gdy w połowie sierpnia pytaliśmy w Komendzie Głównej Policji o brak reakcji służb, usłyszeliśmy, że właśnie prowadzone są w tej sprawie czynności. I że w ciągu kilkunastu dni sprawa "powinna się rozstrzygnąć".

Jak widać, kilkanaście dni przeciągnęło się do prawie 4 miesięcy. Sprawy wciąż nie udało się rozstrzygnąć. Do Komendy Głównej Policji wysłaliśmy w tej sprawie pytania. Na razie pozostały bez odpowiedzi.

Wątpliwości brak

Może więc właściciele stron w jakiś sposób obeszli nowe prawo? Ustawa bowiem zakazuje sprzedaży replik. A replika to podróbka wykonanych w skali od 75 do 120 proc. Może te oferowane w internecie dowody nie spełniają tych warunków i tak naprawdę są legalne?

Sprawdzam. Co konkretnie można kupić? Cena za dowód to 699 zł. Za zagraniczne dokumenty (na przykład prawo jazdy lub dowód osobisty z Włoch, Ukrainy czy Słowacji) trzeba natomiast zapłacić 349 zł.

Obraz
© Internet

"Hologram, nadruk UV, mikrodruk oraz farba OVI jak w oryginale", "idealne odwzorowanie kolorów i kontrastów na dokumentach", "wzory dokumentów 1:1 na podstawie oryginalnych" - tak reklamuje się jedna ze stron. Od kilku miesięcy nic się na niej nie zmieniło.

"Nasze dokumenty kolekcjonerskie to doskonałe kopie oryginałów" - czytamy na innej stronie.

No i najważniejsze: "wymiary kart to 85,6x54 mm". Czyli niemal dokładnie tyle, ile oryginał. Różnica w wysokości to ledwie 0,02 mm, czyli niezauważalna dla ludzkiego oka.

Za dodatkową opłatą można zamówić również nadruk w alfabecie Braille'a albo ultrafioletowy.

Przez formularz kontaktowy zapytaliśmy, czy dokument wciąż można zamówić i jak długo trzeba na niego czekać. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że dokument wciąż jest do kupienia. Czas realizacji to 1-2 dni, a przy zamówieniu powyżej 5 sztuk - szósty dokument jest gratis.

Kredyt na fałszywy dowód

Dlaczego dowody kolekcjonerskie są takim problemem? Autorzy nowelizacji wskazywali, że często zdarzają się próby wyłudzeń kredytów właśnie przy użyciu takich dokumentów.

Jak to możliwe? W naszych serwisach opisywaliśmy eksperyment, który przeprowadzili eksperci firmy ChronPesel.pl. Chcieli zwrócić uwagę, że liczba wyłudzeń przy pomocy takich dokumentów rośnie. Chodzi głównie o pożyczki i abonament telefoniczny.

Dlatego postanowili falsyfikat zamówić, by sprawdzić różnice. Żeby zapewnić, że nie mieli żadnych złych intencji, podali charakterystyczne dane i zdjęcie - Harrego Pottera.

Plastikową replikę da się odróżnić od oryginału, ale tylko gdy trzymamy go w ręku. Ma bardziej żywe kolory niż prawdziwy dowód, jest bardziej odblaskowy i mniej trójwymiarowy. Do tego imitacja hologramu.

Problem zaczyna się, gdy zrobimy zdjęcie lub skan kolekcjonerskiego dokumentu. Wtedy wygląda niemal tak samo jak oryginał, a zauważalne na żywo różnice się zacierają.

- Wyobraźmy więc sobie zagrożenie wynikające z faktu, że ktoś może posiadać podrobiony dowód osobisty z własnym zdjęciem i naszymi danymi osobowymi. Zapewne nie będzie ryzykował i pokazywał go w banku, ale pamiętajmy, że obecnie istnieją możliwości zaciągnięcia pożyczki w internecie - mówi Anna Marcinkowska, ekspert serwisu ChronPesel.pl.

W wielu przypadkach wystarczy zeskanować dokument i wysłać jego kopię firmie pożyczkowej lub telekomowi. I umowa podpisana.

Właśnie dlatego dowody kolekcjonerskie są od lipca nielegalne. Oczywiście w teorii.

I na koniec ważna adnotacja. Samo posiadanie takich dowodów nielegalne nie jest. Kary dotyczą tylko sprzedaży i "posiadania w celu zbycia". Jeśli ktoś dostał taki dowód w prezencie, nie musi się obawiać odpowiedzialności karnej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)