Duże rozchwianie rynku
Czwartek okazał się być dość nerwowym dniem na inwestorów operujących na rynku walut. Warto spojrzeć chociażby na wykresy EUR/USD, GBP/USD, czy tez nawet naszego złotego w relacji do euro (EUR/PLN).
10.09.2009 | aktual.: 10.09.2009 16:57
W kraju złoty zaczął tracić dość wyraźnie od rana, aby przed godz. 13:00 ustanowić swoje minimum w relacji do euro (4,1870), dolara (2,8800) i franka (2,7630). Przyczyniły się do tego obawy dotyczące przyszłorocznego budżetu w kontekście rosnących potrzeb pożyczkowych rządu. Wczorajsza słaba aukcja 5-letnich obligacji, o której pisałem we wcześniejszych komentarzach, stała się swoistym pretekstem do wyprzedaży złotego, co w połączeniu z aktywacją zleceń typu stop-loss, zaowocowało dość nerwową z pozoru reakcją inwestorów. Komentatorzy zwracają też uwagę na raport agencji Standard&Poors, w którym zwrócono uwagę na możliwe problemy polskiego sektora bankowego w kontekście wzrostu ryzyka kredytowego. Pojawiają się też głosy wskazujące na raport jednego z zagranicznych banków sugerujący redukcję pozycji w polskich aktywach za sprawą wzrostu ryzyka budżetowego. Wydaje się jednak, iż nie należy wpadać w nadmierny pesymizm, co potwierdziła druga połowa sesji.
W efekcie po południu za euro płacono 4,1550 zł, dolar był wart 2,86 zł, a frank 2,74 zł. Wsparciem stały się informacje resortu finansów o wysokości deficytu budżetowego za 8 miesięcy b.r., który wyniósł 15,6 mld zł. Rynek za dobrą monetę mógł przyjąć także zapewnienia resortu finansów, iż poziom długu publicznego w relacji do PKB nie przekroczy w tym roku poziomu 50 proc., a także zapowiedź przedstawicielki Międzynarodowego Funduszu Walutowego, iż instytucja ta zrewiduje wkrótce prognozy gospodarcze dla Polski. W efekcie, o ile sytuacja na giełdach nie ulegnie dalszemu pogorszeniu w najbliższych godzinach, to lepiej zachować ostrożność z opiniami dotyczącymi dalszego, wyraźnego osłabiania się złotego.
Na rynkach bazowych również było dzisiaj nerwowo. W pierwszych godzinach handlu byliśmy świadkami nieznacznego spadku EUR/USD i GBP/USD. Sytuacja uległa wyraźnemu odwróceniu po godz. 13:00, kiedy to rynek poznał komunikat Banku Anglii. Utrzymanie stóp procentowych na poziomie 0,5 proc. nie było dla nikogo zaskoczeniem, ale już decyzja o niezwiększaniu skali wykupu obligacji przez bank centralny, doprowadziła do dość silnego wzrostu notowań funta (na parze GBP/USD z okolic 1,6480 do 1,6660). W ślad za tym w górę poszły też notowania EUR/USD, który zdołał ustanowić nowy szczyt na 1,4606 (nieco powyżej ostatniego na 1,4600). Dane o cotygodniowym bezrobociu w USA pokazały jego spadek do 550 tys. z 576 tys. po rewizji, co było pozytywną informacją.
Negatywnie zaskoczył jednak wzrost deficytu handlowego USA w lipcu do 31,96 mld USD z -27,49 mld USD po korekcie w czerwcu. Po południu dolar zdołał jednak odrobić część strat po tym, jak sytuacja na Wall Street uległa pogorszeniu. Względnie silny pozostał jednak brytyjski funt. Po południu za euro płacono 1,4535 USD, a funt był wart 1,6630 USD.
Marek Rogalski
analityk
DM BOŚ S.A.