Ekonomiści: rząd nie musi korygować prognozy wzrostu PKB w 2014 r.

Przygotowując projekt ustawy budżetowej na 2014 r., rząd nie będzie musiał korygować przyjętych w czerwcu założeń dotyczących wzrostu gospodarczego - uważają ekonomiści, z którymi rozmawiała PAP. Ich zdaniem resort finansów nieco jednak przeszacował inflację.

Ekonomiści: rząd nie musi korygować prognozy wzrostu PKB w 2014 r.
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

03.09.2013 | aktual.: 03.09.2013 16:41

Na czwartek rząd zaplanował przyjęcie projektu ustawy budżetowej na 2014 r. Wtedy też Ministerstwo Finansów ujawni, jakiego wzrostu gospodarczego i inflacji w przyszłym roku należy się spodziewać. Poznamy też wielkość przyszłorocznego deficytu budżetowego.

Na razie resort finansów milczy na ten temat, odwołując się do wcześniej przyjętych prognoz. Zgodnie z przyjętymi w czerwcu przez rząd założeniami do projektu budżetu na 2014 r., wzrost PKB sięgnie w przyszłym roku 2,5 proc., a inflacja średnioroczna wyniesie 2,4 proc. Zdaniem ekonomistów, z którymi rozmawiała PAP, prognozy MF są niemal zgodne z przewidywaniami rynku.

Specjalnych powodów do korekty założeń nie widzi ekonomistka ds. Europy Środkowo-Wschodniej w banku HSBC Agata Urbańska-Giner. Wyjaśniła, że bank przewiduje, że wzrost gospodarczy w 2014 r. będzie nieznacznie niższy od założeń rządu i wyniesie 2,3 proc. Natomiast inflacja sięgnie 1,7 proc.

- To nie jest drastyczna różnica, na podstawie której można by wyrokować, że założenia Ministerstwa Finansów są nierealne - oceniła ekonomistka. Zaznaczyła, że nie zna jednak kompozycji wzrostu PKB przyjętego przez MF, co jest ważne dla budżetu. - Na przykład dochody z VAT są ściśle związane z popytem wewnętrznym, tymczasem dotychczasowe dane pokazują, że motorem ożywienia gospodarczego jest eksport - powiedziała.

Także główny ekonomista z ING Banku Rafał Benecki uważa, że w czerwcu resort finansów realnie ocenił sytuację gospodarczą Polski w 2014 r. - Mamy podobną prognozę ze wskaźnikiem wzrostu PKB w wysokości 2,4 proc., ale będziemy ją podnosić w kierunku 3 proc. - powiedział.

Jego zdaniem ministerstwo przyjęło trochę za wysoką inflację, choć zwykle MF zakłada niższy wzrost cen od spodziewanego przez analityków. - Gdy inflacja pozytywnie zaskoczy, pieniędzy w budżecie będzie nominalnie więcej - wyjaśnił. Jego zdaniem ministerstwo mogłoby obniżyć inflację do 1,8-2 proc.

Ekonomista poinformował, że bank zamierza podwyższyć prognozę PKB w przyszłym roku ze względu na widoczne bardzo dynamiczne odbicie sektora przemysłowego. - Ożywienie to rozszerza się na gospodarki strefy euro i azjatyckie. Ma to istotny wpływ na trwałość ożywienia również w Niemczech, które są naszym głównym partnerem handlowym - powiedział. Zaznaczył, że widoczny jest także wzrost inwestycji największych firm, który może być kontynuowany.

Jego zdaniem konsumpcja rośnie wolniej niż sugerowałyby dochody Polaków, co wynika z bardzo dużej skłonności do oszczędzania. - W momencie, gdy sytuacja na rynku pracy zacznie się stabilizować, gospodarstwa domowe będą chętniej wydawać pieniądze, co powinno sprzyjać odbudowywaniu wzrostu konsumpcji - uważa Benecki. - Wydaje się, że w 2014 r. jest miejsce na trochę niższy deficyt budżetowy, niż założono w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa 2013-2016 - dodał.

Nawet bardziej optymistyczny od Ministerstwa Finansów co do perspektyw polskiej gospodarki jest bank Morgan Stanley. Przewiduje on, że polskie PKB urośnie w przyszłym roku o 2,7 proc. "W Europie Środkowej ostatnio dane się poprawiają, ale słaby start roku oznacza, że musimy obniżyć nasze prognozy dla Czech i Polski (Węgry to wyjątek)" - napisano we wtorkowym raporcie poświęconym gospodarkom Europy Środkowo-Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki. Wcześniej Morgan Stanley spodziewał się, że w 2014 r. PKB Polski wzrośnie o 3 proc. Według banku obniżka byłaby jednak wyższa, gdyby nie poprawa widoczna w II kwartale i na początku III kwartału br.

Pod koniec sierpnia minister finansów Jacek Rostowski poinformował, że założenia do budżetu na 2014 r. mogą się zmienić, ale nie będą to duże zmiany. W ubiegłym tygodniu wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk powiedział dziennikarzom, że "nie oczekuje wielkich zmian", jeśli chodzi o założenia makroekonomiczne do przyszłorocznego budżetu. Dodał, że resort podtrzymuje swoją prognozę wzrostu PKB na poziomie 2,5 proc., która - jego zdaniem - nie jest optymistyczna. Natomiast 20 sierpnia główny ekonomista MF Ludwik Kotecki zasygnalizował, że inflacja może być nieco niższa od założeń.

Zgodnie z przyjętym przez rząd w połowie maja Wieloletnim Planem Finansowym Państwa 2013-2016, dochody budżetu państwa w przyszłym roku wyniosą 288,7 mld zł, a wydatki 343,7 mld zł (20 proc. PKB). Oznacza to, że deficyt budżetowy mógłby sięgnąć 55 mld zł. Resort finansów zastrzegł jednak, że deficyt przedstawiony w dokumencie stanowi maksymalny jego pułap, co nie znaczy, że deficyt budżetu, zaprezentowany w ustawie budżetowej na dany rok, będzie w takiej wysokości.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)