Emisja PKN rozgrzeje rynek
Świat obligacji korporacyjnych powoli przyciąga nowych inwestorów, ale potrzebuje też znacznego przyspieszenia wzrostu ich liczby. Impulsem mogłaby być naprawdę duża i głośna emisja skierowana do inwestorów detalicznych.
17.05.2013 | aktual.: 17.05.2013 17:09
Rynek obligacji potrzebuje czegoś czym były dla rozwoju Giełdy duże oferty prywatyzacyjne z drugiej połowy lat 90. A więc głośnych emisji obligacji dużych, wzbudzających zaufanie firm, które przyciągną rzesze inwestorów niedoświadczonych, ale za to zainteresowanych pomnażaniem oszczędności. Sam moment wydaje się być idealny – rekordowo niskie stopy oznaczają także rekordowo niskie oprocentowanie lokat bankowych. Drobni iInwestorzy zrażeni są do ryzykownych form inwestycji (akcje, fundusze), ale cierpią patrząc na bankowe oprocentowanie na poziomie 2,5-3,0 proc. Wygląda na to, że wystarczy przekonująco wskazać nowy sposób inwestowania i może on zostać zaaprobowany przez wielu zdegustowanych ofertą banków i zawiedzionych latami nietrafionych porad doradców inwestycyjnych.
Choć rynek obligacji korporacyjnych dobrze się rozwijał w ostatnim czasie, to dotąd nie było podmiotu, który przeorpwoadziłby emisję obligacji z taką pompą jak dawniej dokonywano prywatyzacji (używając do marketingu nawet reklam telewizyjnych). Po prostu nie trafiał się żaden odpowiedni emitent. Większość przeprowadzonych ofert to albo emisje prywatne, których w ogóle nie wolno reklamować, albo emisje publiczne bez prospektu, w których do niedawna minimalny zapis nie mógł być niższy niż równowartość 50 tys. EUR (obecnie 100 tys. EUR) – trudno to nazwać ofertą dla masowego inwestora.
A na publiczną emisję obligacji z przygotowaniem prospektu emisyjnego zdecydowały się dotąd zaledwie cztery spółki. Obligacje Giełdy rozeszły się bez większego rozgłosu, Getin Noble Bank sprzedaje je po klientach banku, PCC Rokita jest pierwszą spółką, która stara się robić wokół swoich obligacji nieco medialnego szumu i konstruuje kolejne emisje w sposób bardzo przyjazny dla detalicznego inwestora (choć można dyskutować nad przyjaznością samego składania zapisów - liczba POKów jest niewielka), zaś latem zeszłego roku emisję obligacji marketingował szeroko Gant. Jako przedstawiciel branży deweloperskiej, w dodatku w kondycji wzbudzającej już wtedy znaki zapytania (dziś Gant zalega ze spłatą obligacji, które zapadły 6 maja), nie mógł się jednak równać pod względem zaufania i spontanicznej rozpoznawalności marki z PKN Orlen.
Orlen kampanię marketingową związaną z emisją obligacji już rozpoczął, na razie próbując wzbudzić zaciekawienie („bezpieczna przyszłość – szczegóły wkrótce”), nie podając detali. Rozpoczęcie kampanii wskazuje jednak, że od rozpoczęcia zapisów dzielą nas raczej dni niż tygodnie i wkrótce warunki będą jasne. W mojej ocenie PKN zaoferuje inwestorom oprocentowanie z przedziału 4,0-4,5 proc. i przy szerokiej kampanii marketingowej powinna to być oferta satysfakcjonująca drobnych inwestorów, którzy na lokatach zarabiają przecież znacznie mniej.
A rozgłos, który może nadać inwestycjom w obligacje korporacyjne emisja PKN Orlen może szybko przełożyć się na wzrost popularności samego Catalyst. Dziś, choć skala obrotów rośnie o 100 proc. r/r (pokaż mi inny rynek, który rozwija się w takim tempie), wciąż jest to rynek niszowy, a towar oglądany jest z ostrożnością rozbudzaną na nowo przez coraz liczniejsze przypadki defaultów. Warto więc trzymać kciuki za powodzenie emisji Orlenu, nawet jeśli samochód tankujesz na innej stacji.
Jeśli chodzi o pozostałe wydarzenia tygodnia, to jest nim start nowej emisji obligacji Rokity, ale także pozyskanie finansowania przez Marvipol (emisja obligacji na 45 mln zł ma dopiero zostać uplasowana, ale podpisanie umowy w tej sprawie z nabywcami wskazuje, że jest to raczej formalność) oraz nietypowa forma dialogu Ganta z obligatariuszami (Gant wzywa ich do rejestracji za pośrednictwem własnej strony internetowej). Zbiorowym bohaterem tygodnia są natomiast wszystkie spółki, które opublikowały wyniki za I kwartał. Ich lektura wskazuje, że spowolnienie gospodarcze dotarło już do emitentów obligacji i bezlitośnie obnaża ich braki. Kto miał wątłe podstawy biznesowe w czasie emisji obligacji, ten dziś chyli się ku upadłości. Są jednak spółki, które przygotowane są do spowolnienia w sposób nie budzący zastrzeżeń i jest to ważny sygnał dla początkujących inwestorów – kupuj liczby, nie obietnice. W chudych latach zdrowy bilans może okazać się zabezpieczeniem najlepszym z możliwych.
Emil Szweda, Obligacje.pl