Energia atomowa będzie potrzebna później niż planowano?
Premier Donald Tusk stwierdził we wtorek, że energia jądrowa będzie w Polsce potrzebna później niż planowano, głównie z powodu spodziewanego wzrostu znaczenia gazu jako źródła energii. Podkreślił jednocześnie, że rząd nie zmienił zdania i uważa, że atom jest potrzebny.
Jak mówił Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów, rządowy zespół energetyczny praktycznie permanentnie analizuje sytuację na rynku energii, na którym - jak zaznaczył - jest wiele zmieniających się czynników.
- Nasze nastawienie do energetyki jądrowej nie zmieniło się. Natomiast będziemy reagować elastycznie na wyzwania, parametry, które się zmieniają w skali polskiej, europejskiej i globalnej W tym kontekście oceniamy potrzebę tempa prac nad polską energetyką jądrową - tłumaczył szef rządu. Jak dodał, nie wyklucza, że w polskim miksie energetycznym (udział poszczególnych źródeł w bilansie - PAP) miejsce dla energetyki jądrowej znajdzie się, ale "w odleglejszej przyszłości niż planowaliśmy".
Tusk mówił, że na rynku energii widać pewne optymistyczne sygnały, jak np. prognozy cen gazu w związku ze złożami gazu z łupków czy pracami nad uruchomieniem wydobycia, a także spadek cen uprawnień do emisji CO2.
- Widzę pewną rewizję poglądów co do odnawialnych źródeł energii u naszych zachodnich sąsiadów. Okazuje się, że ten bardzo atrakcyjny projekt jest jednocześnie bardzo kosztowny - dodał szef rządu. Tusk podkreślał, że optymalny miks energetyczny dla Polski zapewnia trwałość dostaw, ich bezpieczeństwo, także pod względem politycznym, i możliwie niską cenę.
Rządowe plany przewidują budowę przez PGE dwóch elektrowni jądrowych o mocy po ok. 3000 MW. Zgodnie z obowiązującą strategią PGE, pierwszy blok powinien ruszyć ok. 2024 r.