Trwa ładowanie...

Europa kończy z bezkarnością Google i Facebooka

Amerykańskie koncerny internetowe twierdzą, że nawet oferując Polakowi, Węgrowi czy Niemcowi swoje usługi, nie podlegają prawu europejskiemu, ale amerykańskiemu. To nic, że witryny są w języku polskim, że reklamują się w naszym kraju. Liczy się to, że zarejestrowane są poza Polską. Unia Europejska jest coraz bliżej zmiany tej sytuacji. A jeśli ona tego nie zrobi, to Polaków ochronić chce nasz rząd.

Europa kończy z bezkarnością Google i FacebookaŹródło: Fotolia, fot: Artur Marciniec
d3hnajf
d3hnajf

Prawo w ten sposób działa tylko w jedną stronę. Amerykański wymiar sprawiedliwości z całą surowością ściga właścicieli internetowych serwisów bukmacherskich, które swoją ofertę kierują do mieszkańców Alabamy, New Jersey czy Florydy.

Jakie to ma znaczenie, że logując się do portalu społecznościowego przenosimy się na terytorium Stanów Zjednoczonych? Na przykład takie, że amerykański wywiad może nas bezproblemowo inwigilować, a gdy stwierdzimy, że nasze prawa są łamane, to Google'a możemy owszem pozwać, ale do sądu w Mountain View w Kalifornii.

- Dzisiejsze polskie i europejskie prawo jest niedoskonałe. Możemy starać się by wielkie amerykańskie koncerny przestrzegały naszego ustawodawstwa, ale te instrumenty nie są skuteczne. Musimy ścigać taką firmę w państwie, w którym ma siedzibę, na przykład Facebooka w Irlandii. To jest czasochłonne i kosztowne - mówi Wirtualnej Polsce Rafał Trzaskowski, minister administracji i cyfryzacji.

Żeby było ciekawiej, w aspektach cywilnych rzeczywiście sądem właściwym jest ten w Stanach Zjednoczonych. Jeśli jednak koncern internetowy naruszy prawo karne, to właściwy jest już polski sąd. Osobna sprawa to wyegzekwowanie ewentualnego wyroku.

d3hnajf

To dlatego nasz GIODO nigdy nie nałożył żadnej kary na Google'a czy Facebooka za naruszenia prawa. Zresztą nawet gdyby to zrobił, to te koncerny zbytnio, by się nie zmartwiły. Maksymalny wymiar kary to bowiem 200 tys. zł.

- W naszym interesie jest, aby firmy świadczące usługi na terenie Polski podlegały naszej jurysdykcji. Najlepszą drogą do ochrony naszych danych jest GIODO, ale najpierw musi ulec zmianie prawo - mówi Katarzyna Szymielewicz, szefowa fundacji Panoptykon. - Należy pamiętać, że dzisiejszy stan rzeczy ma dwa poziomy. Po pierwsze jest użytkownik, który ma utrudnioną drogę do dochodzenia swoich praw. Po drugie mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Polskie czy europejskie firmy muszą bowiem dostosować się do bardziej rygorystycznych przepisów, choć przecież w sieci rywalizują z amerykańskimi korporacjami - dodaje.

A trzeba pamiętać, że tylko Google zjada 1/3 tortu polskiej reklamy internetowej, wartego ok. 2,5 mld zł. W Unii Europejskiej od lat trwa więc batalia o zmuszenie amerykańskich firm do przestrzegania europejskiego prawa. Na dziś szala przechyla się na stronę obywateli.

Projekt unijnego rozporządzenia, czyli dokumentu, który w jednakowym kształcie obowiązywać będzie na terenie całej wspólnoty, przewiduje m.in. kary w wysokości od miliona do nawet 100 mln euro, prawo do bycia zapomnianym (możliwość usunięcia ze strony wszystkich informacji o sobie), wymóg proszenia o wyraźną zgodę na przetwarzanie danych osobowych.

d3hnajf

- To firma będzie musiała myśleć o ochronie naszej prywatności, a nie tylko my sami. W usługę zostanie wbudowany mechanizm zabezpieczający nasze interesy. Na przykład zakładając konto na portalu społecznościowym, wszystkie funkcje udostępniania naszych danych będą zablokowane. My wybierzemy, które informacje o nas chcemy ujawniać, a które nie - tłumaczy zmiany szefowa fundacji Panoptykon.

Idea amerykańskiego prawa opiera się natomiast na zasadzie, że póki sam okna nie zasłonisz, to wszyscy mogą patrzeć co robisz w sypialni. I nie ważne, że podglądający schował się w krzakach z regulaminu mającego kilkadziesiąt stron, który odhaczasz jednym ptaszkiem.

Nowe prawo będzie więc obowiązywać wszystkich, którzy oferują Europejczykom swoje usługi. Nie ważne czy firma jest zarejestrowana w Rosji, Chinach czy USA. Jeśli stworzy stronę na przykład w języku polskim czy hiszpańskim, będzie podporządkowana do respektowania wspólnotowego prawa. Unijni politycy zadecydowali, że sprawa ochrony danych osobowych musi zostać zakończona jeszcze w 2014 roku. Na przeszkodzie stoją jednak majowe wybory do europarlamentu.

d3hnajf

- Nie wierzę, żeby rozporządzenie zostało przyjęte przed wyborami. Pod koniec lata 2014 będziemy mieć dwa możliwe scenariusze: kraje unijne porozumieją się, a nowy parlament uzna obecne stanowisko za swoje. Wtedy w trzy miesiące nowe prawo zostanie przyjęte. Możliwe jednak, że państwa się nie dogadają, a nowy europarlament jeszcze raz będzie chciał zająć się czterema tysiącami poprawek do projektu rozporządzenia - mówi dr Wojciech Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Jak dodaje, jeśli ziści się pesymistyczny scenariusz, to jak najszybciej trzeba będzie zabrać się za nowelizację polskiego prawa. Podobnego zdania jest minister cyfryzacji i administracji. Rafał Trzaskowski wierzy jednak w unijny konsensus.

- Liczę na to, że prace nad rozporządzeniem uda się zakończyć jeszcze w tym roku. Jednocześnie w Polsce musimy się zastanowić, jak przyspieszyć proces ochrony danych osobowych, czyli po prostu dostosować przepisy do rzeczywistości. Polegać będzie to na zmianie kilku naszych rozporządzeń technicznych - mówi w rozmowie z WP.PL.

d3hnajf

Jak dodaje, dzisiaj większość danych o nas samych znajduje się na terenie Stanów Zjednoczonych i informacje te są słabo chronione i zabezpieczone. Minister zapowiada więc, że polskie prawodawstwo niezależnie nawet od zmian w całej Unii Europejskiej powinno jeszcze mocniej chronić swoich obywateli.
- Za miesiąc Polska opublikuje stanowisko, które idzie o krok dalej nawet, niż to, co proponuje w swoim rozporządzeniu UE - mówi Rafał Trzaskowski

Na razie lepiej korzystać po prostu z polskich serwisów, na przykład przenieść tam swoją skrzynkę pocztową albo używać lokalnego komunikatora. Nieco gorzej sprawa wygląda z portalem społecznościowym. Bo nawet gdybyśmy z tego amerykańskiego chcieli się wypisać, to większość informacji nadal w sieci pozostanie.

d3hnajf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3hnajf