Europejska Unia Nadawców zaniepokojona planami zmian w mediach publicznych

Europejska Unia Nadawców (EBU) w liście otwartym do premier Beaty Szydło wyraziła zaniepokojenie planami zmian w mediach publicznych w Polsce. Według Krzysztofa Czabańskiego, który przygotowuje reformę, EBU opiera się na pogłoskach i doniesieniach medialnych.

18.12.2015 16:05

"Wzywamy polski rząd, by oparł się pokusie wykorzystania strukturalnych zmian w mediach publicznych jako sposobu na wzmocnienie kontroli politycznej nad mediami" - napisał w liście szef EBU Jean-Paul Philippot.

Ocenił, że jeśli zdaniem polskich władz, zmiany w systemie zarządzania TVP i PR są konieczne, należy je przeprowadzić po wnikliwej analizie i ocenie oddziaływania, oraz powinny one wynikać z otwartej, demokratycznej debaty. Zaoferował jednocześnie, że "EBU jest gotowa wesprzeć polski rząd i zapewnić mu fachową pomoc prawną".

Według pełnomocnika ds. zmian w mediach publicznych Krzysztofa Czabańskiego, EBU, wysyłając list do polskich władz, nie kierowała się faktyczną znajmością sytuacji w Polsce ani wiedzą na temat projektów reformy mediów publicznych.

"Gdyby EBU była naprawdę zainteresowana tym, co się dzieje w polskich mediach, to najpierw napisałaby do nas list z pytaniem. Tymczasem przysłano list otwarty, który - jak sami autorzy przyznają - opiera się na pogłoskach, na plotkach i doniesieniach dziennikarskich" - powiedział PAP Czabański.

"Zgodnie z tym, co pisze sama EBU, jeśli zmiany są konieczne, to należy je przeprowadzić po głębokiej analizie i ocenie oddziaływania. I właśnie po takiej analizie i ocenie oddziaływania przygotowywane są nasze projekty. I - również zgodnie z tym, co pisze Jean-Paul Philippot - wynikają one z otwartej i demokratycznej debaty, którą prowadziliśmy m.in. w czasie kampanii wyborczej" - dodał Czabański. Podkreślił, że debata ta, którą określił jako "obywatelską i bardzo szeroką", była brana bardzo poważnie przy tworzeniu projektu zmian w mediach.

Europejska Unia Nadawców (ang. European Broadcasting Union - EBU) powstała w 1950 r. jako organizacja skupiająca publiczne (niekomercyjne) stacje radiowe i telewizyjne w celu wymiany programów i wspólnej produkcji audycji dla widzów w wielu krajach. Do EBU należą obecnie rozgłośnie radiowe i telewizyjne z 56 krajów. Polskie Radio (PR) oraz Telewizja Polska (TVP) są członkami EBU od 1993 r.

Jak podano w liście, zaniepokojenie EBU wzbudziły zapowiedzi zmian strukturalnych i personalnych, które mogą mieć wpływ na zarządzanie należącymi do EBU w Polsce TVP i PR. W ocenie EBU może to oznaczać "krok wstecz dla ich niezależności i ograniczenie jakości warsztatu dziennikarskiego, szkodząc krajowemu systemowi mediów". "Nasze największe obawy są związane z prasowymi doniesieniami, że rząd planuje pospiesznie wprowadzić strukturalne i personalne zmiany dotyczące zarządzania TVP i PR bez właściwiej demokratycznej debaty i konsultacji z odpowiednimi interesariuszami. Takie działania byłyby niewątpliwie krokiem wstecz dla polskiego systemu medialnego i odwróciłyby dotychczasowy pozytywny trend (obserwowany) od upadku komunizmu w Polsce" - napisano w liście podpisanym przez Philippota oraz dyrektor generalną EBU Ingrid Deltenre.

Uważają oni, że sposób, w jaki mianowane zostają rady nadzorcze i zarządzające mediami publicznymi, jest kluczowym czynnikiem w celu zapewnienia niezależności organizacji mediów publicznych.

"Pluralizm i niezależność mediów publicznych od władz politycznych to kluczowe zasady mediów publicznych w społeczeństwie demokratycznym (...). Nie powinny zależeć od woli polityków. Przykłady podobnych praktyk można niestety znaleźć w innych krajach i zazwyczaj świadczą one o słabościach lub złym funkcjonowaniu instytucji demokratycznych" - ocenił prezydent EBU.

"Pomimo systematycznego braku finansowania publicznego polskie media publiczne są jednym z najbardziej udanych modeli transformacji w Europie Środkowej i Wschodniej" - napisał szef EBU w liście.

Zdaniem EBU obecna dobra pozycja TVP i PR wynika z "pozytywnej roli odgrywanej przez KRRiT, a także niewątpliwie ze stabilności ram prawnych działalności mediów, a w szczególności z ustawy medialnej".

W opinii EBU Polska do tej pory mogła pochwalić się dobrymi wynikami w zakresie wolności mediów zarówno według zestawień dokonywanych przez organizację Reporterzy Bez Granic World Press Freedom 2015, jak i raportu Freedom House z 2015 r. na temat praw politycznych i swobód obywatelskich.

Jednocześnie szef EBU podkreślił, że "w pełni popiera planowane przez polski rząd wzmocnienie trwałego finansowania TVP i PR ze środków publicznych". Zastrzega jednak, iż jego zdaniem nie ma potrzeby zmieniania ram prawnych obu tych instytucji i przekształcania ich ze spółek akcyjnych w instytucje prawa publicznego. Według EBU może się to okazać "skomplikowanym i długim procesem".

Kilka dni temu oświadczenie, wyrażające zaniepokojenie zapowiadaną ustawą medialną, wydała także Europejska Federacja Dziennikarzy. Według jej przewodniczącego Mogensa Blichera Bjerregarda "niezależność ma podstawowe znaczenie tak dla mediów publicznych, jak i prywatnych w każdym demokratycznym społeczeństwie", a "rząd powinien dbać, aby przeprowadzając reformę medialną, nie odbiec od tej zasady".

Zapowiadane przez PiS zmiany w mediach publicznych mają dotyczyć 20 podmiotów - 17 regionalnych stacji radiowych, których odrębność zostanie zachowana, tzw. dużego Radia, Telewizji Polskiej z oddziałami oraz Polskiej Agencji Prasowej.

Jak mówił PAP pełnomocnik rządu ds. zmian w mediach publicznych Krzysztof Czabański, nowe przepisy zakładają przekształcenie obecnych spółek mediów publicznych w instytucje kierowane jednoosobowo przez dyrektorów. Będą oni wybierani przez Radę Mediów Narodowych powoływaną podobnie jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - przez Sejm, Senat i prezydenta. Rada Mediów Narodowych miałaby również zastąpić KRRiT w kontrolowaniu mediów publicznych i być odpowiedzialna za powoływanie Rad Programowych tych mediów, które mają zyskać znacznie większe znaczenie niż do tej pory.

Powstałe w wyniku przekształceń media narodowe, jak mówił PAP Czabański, "mają skupić się w większym niż dotychczas stopniu na działalności kulturalnej". Według niego obecna formuła spółek prawa handlowego nie sprawdziła się w przypadku mediów publicznych i doprowadziła do ich finansowego osłabienia.

Reforma zakłada też zmianę sposobu finansowania mediów narodowych. Obecny abonament RTV miałaby zastąpić opłata audiowizualna ponoszona przez wszystkich podatników. Ma ona wynosić ok. 10 zł miesięcznie, a ze wstępnych szacunków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wynika, że wpływy z nowej opłaty mogą wynieść nawet 1,5 mld zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)