Firma to nie przedszkole

Przyprowadzanie dzieci do pracy wielu rodzicom wydaje się całkiem niewinne

Firma to nie przedszkole
Źródło zdjęć: © Thinkstock

17.08.2012 | aktual.: 17.08.2012 12:16

Przyprowadzanie dzieci do pracy wielu rodzicom wydaje się całkiem niewinne. Są przekonani, że ich dzieci są wspaniałe, mądre, śliczne i… grzeczne. Tymczasem, nawet jeśli dziecko nie należy do nadpobudliwych, drażni wielu pracowników firmy. Przeciwne temu bywają też przepisy, do tego stopnia, że rodzic może pożegnać się z pracą.

Powszechnie wiadomo, że dzieci potrzebują uwagi. Gdy pojawiają się w firmie, matki często zapominają, że to ich uwaga jest niezbędna, a nie skupienie na maluchu koleżanek i kolegów. gdy dziecko będzie zachowywało się głośno, absorbowało uwagę i utrudniało lub uniemożliwiało wykonywanie zadań służbowych.

- Czasem zdarza się, że rodzic, gdy nagłe okoliczności życiowe postawią go „pod ścianą”, zmuszony jest zabrać dziecko do pracy. Jednoczesne wykonywanie obowiązków służbowych wraz z pilnowaniem malucha nie należy do łatwych zadań. Z reguły małe dzieci są absorbujące i zajmowanie się nimi w czasie pracy może być dość obciążające. Rodzice mogą więc przeżywać nadmierny stres i lęk, zwłaszcza wtedy, gdy dziecko nagle ‘znika im z oczu’. Przebywanie z dzieckiem w pracy i wykonywanie obowiązków służbowych wiąże się ze zmniejszoną koncentracją na pracy zawodowej i podwyższonym poziomem stresu. Poza tym istnieje obawa, że dziecko może przeszkadzać współpracownikom, nawet jeśli wyrazili zgodę na jego obecność. Pozostaje również kwestia odbioru takiej sytuacji przez pracodawcę i pytanie czy w konsekwencji, nie wpłynie ona na nasz wizerunek jako pracowników – nie jesteśmy wówczas w pełni zaangażowani w pracę zawodową, dziecko bowiem odwraca naszą uwagę – tłumaczy psycholog Aurelia Kurczyńska, psycholog z Kliniki Invicta
w Gdańsku.

Dramat w biurze

- Ostatnio to w mojej firmie prawdziwa epidemia. Być może dlatego, że w naszym dziale jest sporo osób w okolicy trzydziestki – mówi Jola, pracownica banku. - Pół biedy jeśli dziecko jest trochę wyrośnięte i można do niego zagadać. Większość z nas nie znosi jednak dzieciaków w stadium niemowlęcym. Przede wszystkim trzeba się takim zachwycać i różne gli gli gli do niego robić, bo inaczej matka się obrazi. Kilka godzin pracy zmarnowanej. Nie dość, że głupio się wyłamywać i nie rozmawiać z taka mamuśką, to na dodatek jest za głośno, żeby się skupić nad robotą.

Poza dyskusją, czy dziecko do pracy powinno być przyprowadzane, jest wiek dziecka. Okazuje się, że nie wszyscy tolerują piękne, wesołe cztero i pięciolatki. Dla większości osób dzieci w wieku przedszkolnym są nie do zaakceptowania w biurze.

- Sama jestem mamą takich dzieci i nie cierpię, kiedy koleżanki przychodzą ze swoimi dziećmi do pracy. To jest prawdziwy dramat. Biegają po biurze i krzyczą, albo trzeba je ciągle zagadywać i zabawiać. Mam to w domu, dlaczego muszę znosić to jeszcze w pracy? – pyta Kasia, pracownica firmy ubezpieczeniowej.

Trudna rola matki

Oczywiście, gdy przeszkadzają nam w firmie dzieci przyprowadzane przez kolegów, w pierwszej kolejności powinniśmy zwrócić się z problemem do szefa – to kierownik czy dyrektor powinien interweniować w imieniu zespołu. Jednak sprawa wydaje się patowa, gdy córkę czy syna w wieku przedszkolnym przyprowadza do pracy szefowa – upominanie nie wchodzi w grę. Trzeba zaciskać zęby, uśmiechać się i przejść tą drogę przez mękę. - Wiem, że wielu osobom się to nie podoba, ale ja naprawdę nie mam wyjścia i muszę zabierać dzieci do zakładu – mówi Katarzyna, właścicielka niewielkiego salonu fryzjerskiego w Gdańsku.– Zdaję sobie sprawę, że przez biegające po zakładzie dzieci, straciłam kilka klientek, ale co mam na to poradzić?

Faktem jest, że dzisiaj niezwykle trudno pogodzić rolę matki z rolą pracownicy. Przedszkola, jeśli dziecku uda się do niego dostać, niezwykle restrykcyjnie podchodzą do czasu swojej pracy. Często, jeśli rodzic spóźni się z odebraniem malucha na czas, płaci karę. To z tego powodu, pracujący dłużej niż działa przedszkole rodzice, odbierają latorośl i na godzinę lub dwie przyprowadzają do pracy malucha. Zwyczajnie nie mają co z nimi zrobić. Jeszcze gorzej jest w czasie, gdy żłobek czy przedszkole nie działają, a wzięcie urlopu nie wchodzi w grę.

Miejsca nie dla dzieci

Zdarza się przy tym, że świadomie łamią wewnętrzne przepisy firmy, które określają dokładnie, że na teren zakładu nie można przyprowadzać osób obcych. W zadziwiający sposób, ochrona, która zwykle pilnie sprawdza, kto i dlaczego wchodzi na teren firmy, w stosunku do dzieci wykazuje pobłażliwość.

Zdarza się, że w pomieszczeniach zakładowych zwyczajnie nie może przebywać dziecko. - Bardzo dużo zależy od charakteru pracy, jaki wykonujemy. Z pewnością niezbyt rozsądne byłoby zabieranie dziecka, jeśli np. pracujemy w barze, w którym leje się alkohol i dziecko byłoby narażone na zaczepki pijanych klientów. W sytuacji z kolei, gdy wykonujemy pracę biurową, jednak jest ona bardzo stresująca i wiąże się z ogromnym napięciem, nasze zachowanie może wpłynąć niekorzystnie na dziecko. Może ono zacząć się niepokoić widząc rodzica pod presją- tłumaczy psycholog.

Poza tym jeśli firma zajmuje się poważnymi przedsięwzięciami czy wykorzystuje siedzibę na spotkania z klientami, obecność dziecka w takim miejscu również jest niedopuszczalna. Należy przy tym pamiętać, że w firmie znajdują się ważne dokumenty, które w rękach dziecka mogą stanowić ciekawa zabawkę. Natomiast gdy rodzic zajmie się pracą i pozostawi malucha bez opieki, ten może niechcący zrobić sobie krzywdę. Konsekwencje będą bardzo poważne. *Co na to przepisy *

Prawo pracy nie zabrania przychodzenia dzieciom do firmy. Zwyczaj nie uwzględnia, że mogłyby się one tam znaleźć. Regulować to mogą wewnętrzne przepisy zakładu. Zawsze należy się z nimi zapoznać.

Jeśli rodzic nie ma wyjścia, o możliwość przyprowadzenia pociechy do firmy powinien zapytać przełożonego, określając czas, jaki dziecko spędzi na terenie zakładu. Jeśli szef nie uzyska odpowiednich informacji lub zobaczy, że pracownik zamiast obowiązkom firmowym, poświęca czas dziecku, pracownik może liczyć się z naganą lub nawet zwolnieniem dyscyplinarnym z pracy.

ml/MA

przepisyfirmadziecko
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)