Fiskus go zrujnował, bo grał w pokera
Sąd w Kolonii oddalił w środę pozew gracza w pokera przeciwko fiskusowi, uznając pieniądze wygrane przez niego w karty za wpływy z działalności gospodarczej i nakazując mu zapłacenie podatku od wygranej.
31.10.2012 | aktual.: 01.11.2012 10:49
Pilot Eddy Scharf, który od lat pasjonuje się grą w pokera, odnosząc w tej dziedzinie spore sukcesy, zaskarżył decyzję urzędu finansowego nakazującą mu zapłacenie zaległych podatków od wygranych, twierdząc, że poker jako gra hazardowa nie podlega opodatkowaniu.
- To koniec, jestem zrujnowany - powiedział po ogłoszeniu wyroku Scharf.
Podczas procesu utrzymywał, że grę w pokera traktuje jedynie jako hobby i nie może pochwalić się większymi sukcesami. - Raz wygrywam, raz przegrywam - mówił, podkreślając, że wszystko zależy od szczęścia. - Nie mam wpływu na to, jakie otrzymam karty - tłumaczył.
- Pańska skromność jest godna podziwu - powiedziała sędzia Maria Elisabeth Wetzels-Boehm, komentując jego wypowiedź.
Urząd podatkowy uważa Scharfa za "gwiazdę pokera". Zdaniem pracowników fiskusa jest on typem zawodowego pokerzysty, dysponującego psychologicznymi i analitycznymi zdolnościami, które pozwalają na odnoszenie sukcesów w hazardzie. Jak się szacuje, od początku 2011 roku Niemiec wygrał w pokera ponad 1,2 mln dolarów.
Sędziowie zgodzili się, że wygrana w pokera zależy w dużej mierze od przypadku. Jednak gracz, który przez dłuższy czas uczestniczy w renomowanych turniejach, powinien być traktowany inaczej, niż ktoś, kto gra tylko sporadycznie. Fakt, że organizowane są turnieje w pokera oraz że poszczególni gracze są bardzo znani w środowisku, świadczy o tym, że w tej grze chodzi nie tylko o szczęście i przypadek, lecz również o umiejętności - orzekli sędziowie.
Wygrane na loterii i w zakładach sportowych nie podlegają w Niemczech opodatkowaniu.