Gadżety biegowe z Lidla - czy naprawdę są potrzebne?
Rynek sprzętu dla biegaczy jest wart w Polsce 2 mld zł. Kawałek z tego tortu chcą dla siebie wykroić również dyskonty. W ich ofercie, dość regularnie, pojawiają się akcesoria biegowe. Redakcja WP.PL testowała już buty do joggingu z popularnych sieci. Teraz bliżej przyjrzeliśmy się innym gadżetom, które dla biegających klientów przygotował Lidl.
25.07.2014 | aktual.: 27.07.2014 09:50
Teoretycznie do uprawiania joggingu potrzebne są tylko wygodne buty i przewiewny strój. W praktyce większość biegaczy nie wyobraża sobie treningu bez słuchawek na uszach, telefonu w kieszeni czy pulsometru na piersi. Lista biegowych gadżetów jest zresztą znacznie dłuższa, a machina marketingowa działa pełną parą, by przekonać nas do zakupu kolejnego "niezbędnego" sprzętu.
Również w ramach ostatniej oferty Lidla skierowanej do biegaczy, obok odzieży i obuwia sportowego, pojawiły się dwa bardziej specjalistyczne gadżety - plecak i pulsometr. Postanowiłem sprawdzić, na ile rzeczywiście mogą się one przydać amatorom biegania.
Czytaj także: Buty z Lidla nas zawiodły. Są dobre »
Plecak nie dla każdego
Zacznijmy od plecaka marki Crivit i od podstawowego pytania: komu w ogóle potrzebny jest plecak do biegania? Na pewno jest to sprzęt zupełnie zbędny podczas krótkich treningów. Biegasz przez godzinę, dwie, a nawet trzy - to i tak z powodzeniem wszystkie niezbędne drobiazgi zmieścisz w kieszeniach lub specjalnym pasie do biegania. Wyjątek stanowi woda i inne napoje, które sporo ważą i zajmują dużo miejsca. Z drugiej strony problem ten nie występuje podczas imprez biegowych, na których znajdują się punkty odżywcze. Jeżeli jednak na trasie treningu nie masz miejsc, w których możesz się napić, to plecak staje się sensowną opcją, ale niekoniecznie lepszą niż poręczny bidon, trzymany w dłoni lub przypięty do pasa. Tak czy inaczej, zakładanie plecaka ma sens tylko, gdy biegasz naprawdę długie dystanse.
Jeżeli plecak ma spełnić rolę transportera płynów, powinien być wyposażony w system typu camelbag (bukłak ze specjalną rurką) lub łatwo dostępne kieszenie na bidony. Plecak z Lidla posiada to pierwsze rozwiązanie, z tym że bukłak trzeba dokupić we własnym zakresie. Po doliczeniu kilkudziesięciu złotych na ten cel, konkurencyjna cena lidlowego plecaka - 44,99 zł - przestaje być aż tak konkurencyjna.
Czytaj także: Ten sport możesz uprawiać prawie za darmo »
Wrażenia z biegu
Cena to jednak nie wszystko, ważne co za nią otrzymujemy i jak sprzęt sprawdza się w boju. Plecak Lidla przetestowałem w trakcie ponad dwudziestokilometrowego odcinka w Puszczy Kampinoskiej. Oto moje wrażenia.
Po pierwsze plecak jest wygodny, dobrze trzyma się na plecach, a po dwóch godzinach biegania nie miałem żadnych otarć ani odparzeń, choć temperatura przekraczała 25 stopni Celsjusza. Niestety, po drugie, zachwalany przez producenta system wentylacji nie działa zbyt sprawnie, bowiem plecy miałem strasznie spocone. Po trzecie, system nawadniania sprawdza się dobrze, bukłak jest stabilnie osadzony w specjalnej kieszeni, a wyjście na rurkę pozwala na wygodne picie w trakcie biegu. Po czwarte, moim zdaniem największą wadą plecaka marki Crivit jest kompletny brak kieszeni łatwo dostępnych podczas biegania. Jeżeli cokolwiek chcemy wyjąć z plecaka musimy go zdjąć z pleców i w konsekwencji przerwać trening. W innych plecakach biegowych problem ten rozwiązano poprzez umieszczenie kieszeni np. w szelkach lub pasie biodrowym.
Biegasz z kaskiem na plecach?
Na koniec recenzji warto wspomnieć, że plecak z Lidla wydaje się solidnie wykonany, a spora liczba komór zapewnia przyzwoitą pakowność. Niestety najmniejsza - i moim zdaniem najbardziej poręczna - zewnętrzna kieszeń jest w całości zajęta pod "siatkę na kask". Nie znam nikogo, kto by biegał z kaskiem przypiętym do plecaka. Jest to raczej dowód na to, że plecak Crivit został zaprojektowany z myślą o rowerzystach, a dyskont po prostu chce go wcisnąć również biegaczom.
Podsumowując - jest to plecak, który biegaczowi raczej do niczego się nie przyda, ale może sprawdzić się podczas wycieczek rowerowych lub pieszych. Niestety i w tych przypadkach poważnym minusem jest konieczność dokupienia bukłaka, jeśli chcemy w pełni skorzystać z możliwości sprzętu.
Pulsometr - bieganie w rytmie serca
Przydatność pulsometru podczas biegania również jest dyskusyjna. Urządzenie, pokazujące na bieżąco rytm bicia serca, pozwala dostosować intensywność wysiłku do założeń i osiągać lepsze efekty treningu. Dlatego też pulsometr przydaje się tym biegaczom, którzy dokładnie rozpisują plan treningowy i mają na tyle dużo samozaparcia, by trzymać się wytycznych. Dla osób podchodzących do biegania bardziej spontanicznie (trenuję kiedy chcę i jak chcę) jego wartość jest ograniczona.
Osobiście należę do drugiej grupy biegaczy, trenuję na wyczucie, a choć posiadam profesjonalny pulsometr korzystałem z niego sporadycznie. Zniechęcał mnie dość skomplikowany sposób obsługi i niewygoda związana z noszeniem pasa kardio na klatce piersiowej. Po znacznie tańszym pulsometrze Lidla spodziewałem się jeszcze gorszych wrażeń.
Czytaj także: Buty z Lidla na podwoziu od Nike »
Dać małpie zegarek
Pierwszy kontakt z pulsometrem z Lidla za 55 zł, był jednak zaskakująco pozytywny. Instrukcja obsługi była jasno napisana, więc szybko udało się ustawić wszystkie niezbędne parametry. Na podstawie wprowadzonych danych urządzenie samo wyliczyło wskaźnik masy ciała (BMI) i tętno maksymalne (HR Max) - to miła niespodzianka, bowiem mój markowy pulsometr wymagał wpisania tych danych ręcznie.
W ogóle pulsometr z Lidla jest banalny w obsłudze (dla niektórych pewnie zbyt prosty). Dane treningowe zaczyna liczyć automatycznie po założeniu pasa na klatkę piersiową i zbiera je dopóki nie zostanie zresetowany. Wyświetlacz zegarka jest czytelny, a obsługa oprogramowania intuicyjna. Sporą wadą jest natomiast brak możliwości zapamiętania treningów oraz przegrania danych na komputer.
Wrażenia z treningu
Pulsometr z Lidla sprawdziłem na wybieganiu w Kampinosie, a także podczas kilku treningów na siłowni i muszę powiedzieć, że pas kardio jest bardzo wygodny. Co do odczytów tętna, to niestety pulsometr czasem na kilka sekund gubił puls, a niekiedy odczyty wydawały się nieco zawyżone.
Podsumowując, uważam, że pulsometr z Lidla to dobry pomysł, dla kogoś, kto nigdy nie trenował z takim sprzętem i chciałby spróbować, czy mu to odpowiada. Tak samo jak poprzednio jest to oferta nie tylko dla biegaczy. Jednak inaczej niż z w przypadku plecaka, lidlowy pulsometr powinien ucieszyć amatorów joggingu i nie trafić od razu na półkę z nieużywanym sprzętem.