Giełda długów, czyli polski sposób na kryzys
Obecnie w branży budowlanej terminowo regulowanych jest... 3 proc. faktur. W innych jest niewiele lepiej. Jak sobie radzić w tej sytuacji? Właśnie giełdy długów to odpowiedź polskiego biznesu na kryzys gospodarczy.
08.06.2013 09:06
Dane statystyczne są porażające. Według najnowszego badania BIG InfoMonitora w branży budowlanej na czas jest regulowane... 3 proc. faktur. To najgorszy wynik w historii badania. Z tego samego badania wynika, że aż 87 proc. respondentów uważa, że zatory są największym utrudnieniem w działalności. 72 proc. badanych twierdzi, że zatory to częsty problem, a 47 proc. ankietowanych firm budowlanych ocenia, że kontrahenci mają niską zdolność do regulowania bieżących zobowiązań.
To poważny kłopot
Nie płacenie na czas to proces zabijający gospodarkę. Bo firma, która nie otrzymała zapłaty za usługi sama nie zapłaci swoim kontrahentom. Co gorsza - istnieje ryzyko, że nie zapłaci pracownikom, urzędowi skarbowemu, ZUS-owi. Pracownik nie zrobi zakupów... Może to banalnie zabrzmieć, ale jeden zator generuje kolejne. A to negatywnie wpływa na stan całej gospodarki.
- Obserwujemy znaczące pogorszenie się sytuacji majątkowej dużej części dłużników, zmniejszenie obrotów i zaostrzenie polityki kredytowej przez banki, a w konsekwencji wydłużenie i zmniejszenie skuteczności procesu windykacji prowadzonego przez Grupę - przyznaje Tomasz Boduszek, prezes Pragma Inkaso SA, komentując sytuację na rynku. - Tylko w I kwartale 2013 r. pozyskaliśmy 141 nowych klientów. Widać, jak wielkie jest zapotrzebowanie na usługi windykacyjne.
Nastąpiło również wydłużenie przeciętnego okresu oczekiwania na spłatę zaległości. Przyczyną tego stanu jest właśnie gorsze regulowanie faktur przez klientów i kontrahentów firm z sektora małych i mikroprzedsiębiorstw. Obecnie czekają one około 4 miesięcy i 9 dni na zwrot należności. W mniejszych firmach prawie 27 proc. faktur jest przeterminowanych o więcej niż 6 miesięcy, z czego aż 15 proc. z nich nie zostaje uregulowanych przez ponad rok. Problemy z odzyskiwaniem należności mają znaczący wpływ na hamowanie rozwoju mikro- i małych przedsiębiorstw. Od 17 do 21 proc. tychże przyznaje się do pogorszenia sytuacji w firmie.
Szukanie rozwiązań
Każda firma, której ktoś nie zapłacił w terminie może sprzedać swoją wierzytelność na aukcji. Oferta sprzedaży jest automatycznie widoczna w Internecie. Ale co wazniejsze - oferta jest także widoczna w firmach posiadających zintegrowane oprogramowanie księgowo-magazynowe, takie jak np. Microsoft Dynamics NAV, Ramzes, SAP, Enova, Proman, Ferrodo, ODL Polka. Oznacza to, że informacje o wystawionych na sprzedaż fakturach trafiają automatycznie do kilkunastu tysięcy polskich firm. Każdego dnia liczba zintegrowanych firm rośnie, gdyż kolejne firmy IT integrują swoje programy księgowe z serwisem dlugi.info. Nasza giełda http://dlugi.wp.pl jest częścią tego systemu. Co najważniejsze - system nie powstał w zachodnich korporacjach. Giełda wierzytelności dlugi.info to efekt działalności rodzimych przedsiębiorców z branży budowlanej, którzy duszeni przez zatory płatnicze szukali rozwiązania problemu.
Po co giełda?
Jak system działa w praktyce? Jeśli firma X nie płaci w terminie, można wystawić ofertę sprzedaży długu. Od tego momentu za każdym razem, kiedy firma X chce coś kupić na przelew w firmie używającej systemu księgowego zintegrowanego z serwisem dlugi.info sprzedawca otrzymuje automatycznie informację o długach X, które są wystawione na sprzedaż.
- Użycie dlugi.info jest dla wielu firm pierwszym krokiem do odzyskania pieniędzy od dłużnika. Faktury można chcieć sprzedać nawet dzień po terminie płatności, o fakcie wystawienia oferty powiadamiamy dłużnika automatycznie za pomocą, SMS lub maila - mówi Piotr Wajszczak współwłaściciel serwisu.
Jednocześnie serwis umożliwia także zgłaszanie do faktoringu lub obrót fakturami, których termin płatności jeszcze nie zapadł. Umożliwia to np. mniejszym podmiotom gospodarczym, oczekującym na przyszłe płatności, na poprawę bieżącej płynności.
Kup przedawniony dług
W systemie możliwe jest także wystawienie na sprzedaż faktur, których dochodzenie jest już formalnie przedawnione. Daje to wystawiającemu fakturę szansę na uzyskanie jakichkolwiek środków, z wierzytelności, której nie można dochodzić już przed sądem.
Po co kupować przedawnione faktury? Wierzytelność z takiej faktury nadal istnieje. Możemy ją więc - wraz z odsetkami - potrącić od należności, którą mamy wobec tego czyj dług jest wystawiony na aukcji.
Jak to wygląda w praktyce. Wyobraźmy sobie, że firma X remontuje nasz dom. Rachunek wyniesie ok. 10 tys. zł. Tymczasem na dlugi.wp.pl znajdujemy przedawnioną fakturę firmy X. Kwota główna wierzytelności wraz z odsetkami wynosi 6 tys. zł. Ale właściciel faktury, wie że jest ona przedawniona - sprzeda ją za 500 zł. Tymczasem przy rozliczeniu z firmą X możemy pokazać fakturę, doliczyć odsetki i złożyć oświadczenie o potrąceniu. Zamiast 10 tys. zapłacimy 4 tys. i dokonamy potrącenia z zakupiona fakturą. A ta kosztowała nas - przypomnijmy - 500 zł.
Faktury przed płatnością
- Na sprzedaż mogą być w serwisie wystawione zarówno faktury, których termin płatności minął, jak też takie, których termin jeszcze nie zapadł - tłumaczy Wajszczak. Po co wystawiać na sprzedaż fakturę przed terminem płatności? Wyobraźmy sobie, że nasza firma popadła w poważne tarapaty finansowe. Potrzeba natychmiast 50 tys. zł. Tymczasem mamy fakturę wystawioną poważnemu kontrahentowi, który zapłaci, ale... za 3 miesiące. Można wówczas wystawić fakturę na sprzedaż po nieco obniżonej cenie. Jeśli mamy wierzytelność, która wkrótce stanie się wymagalna, a kontrahent jest poważną firmą zawsze znajdzie się chętny do zakupu. Wprawdzie fakturę na np. 200 tys. zł sprzedamy np. za 198 tys. zł, ale pieniądze dostaniemy natychmiast. A czasem ma to ogromne znaczenie.
To nie jest spis dłużników
- Takie faktury, które staną się wymagalne też mamy w serwisie, nie można więc traktować systemu jako spisu dłużników. Tu chodzi wyłącznie o obrót należnościami. Nie wnikamy natomiast w powody wystawiania poszczególnych faktur na sprzedaż. Naszą intencją jest wyłącznie pomoc polskim firmom w tak ważnej kwestii, jak utrzymanie płynności finansowej i choćby częściowe udrożnienie zatorów płatniczych - tłumaczy Wajszczak. Z drugiej strony - obecność na giełdzie może być sygnałem kłopotów podmiotu gospodarczego. Na początku roku na dlugi.info znalazła się np. wierzytelność wobec Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wywołało to szok w środowisku budowlanym. Fakturę zapłacono po kilku dniach.
Załatwianie "pięćsetek”
Giełda długów ma jeszcze jedną ważną cechę. Można na niej praktycznie za darmo sprzedawać niewielkie faktury. Jak szacują specjaliści w polskich firmach zalegają nieopłacone faktury wystawione na niewielkie kwoty na sumę globalna nawet 3 mld zł. Tymczasem rzadko zleca się windykację roszczeń po 200, 300 czy 500 zł. Jest to proporcjonalnie drogie i czasochłonne. Tymczasem wystawienie takiej wierzytelności na sprzedaż czasami błyskawicznie mobilizuje dłużnika. W środowisku np. biznesowym pojawia się bowiem coraz większa presja, aby regulować najmniejsze nawet zobowiązania. Giełda długów pomaga odzyskiwać takie drobne długi zwane potocznie „pięćsetkami”.
Korzystać, czy nie?
Możliwe, że bardzo popularna zautomatyzowana giełda wierzytelności rozwiąże dużą część problemów, jednak należy pamiętać o tym, że duża część firm w Polsce ciągle jest dość konserwatywna i boi się stracić nawet nierzetelnych klientów.
- Nam takie postępowanie wydaje się co najmniej wątpliwe - ocenia Rafał Hermański z serwisu www.dlugi.info, a jednocześnie członek zarządu Polskiego Związku Windykacji. - Brak reakcji na niezapłacone faktury może stać się przyczyną kłopotów naszej firmy, a w skrajnych przypadkach nawet jej upadłości czy likwidacji. Dlatego szanujmy naszych klientów i dbajmy o relacje z nimi, ale przestrzegajmy też zasad rzetelnego prowadzenia biznesu. I jeśli będziemy postępować stanowczo, ale uczciwie, to w długiej perspektywie przyniesie to naszemu biznesowi same korzyści.