Głodny szef to zły szef!

Szef zrugał cię za byle co? Być może ma to większy związek z obfitością jego śniadania niż z faktyczną oceną twojej pracy

Głodny szef to zły szef!
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

12.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 15:38

Szef zrugał cię za byle co? Być może ma to większy związek z obfitością jego śniadania niż z faktyczną oceną twojej pracy.

Opisane przez miesięcznik „Charaktery” badanie naukowców z Columbia University (USA) dotyczy wyroków wydawanych przez izraelskich sędziów. Rzuca ono jednak też światło na to, jak odnoszą się do nas szefowie.

Uczeni amerykańscy stwierdzili, że kiedy sędziowie są po śniadaniu, prawdopodobieństwo, że dany więzień zostanie zwolniony warunkowo, jest bardzo duże. Ale im więcej czasu dzieli ich od tego posiłku, tym liczba takich wyroków jest mniejsza. A przed lunchem spada prawie do zera. Dopiero po obiedzie prawdopodobieństwo uzyskania zwolnienia znów wzrasta – i to aż do 65 procent!

Na dywanik dopiero po lunchu

- Głód sprawia, że jesteśmy surowsi, ale dobre jedzenie w mig przywraca nam łagodność i dobry humor. Potwierdzają to obserwacje prowadzone nie tylko wśród sędziów, ale też wśród innych osób, którzy mają jakąś władzę: policjantów, nauczycieli, menedżerów – stwierdza psycholog dr Jacek Posadzki.

Jaki płynie z tego wniosek dla podwładnych?

- Jeśli chcemy uzyskać podwyżkę, przeniesienie do lepszego działu w firmie czy zgodę na urlop, idźmy do szefa zaraz po lunchu. Decyzje podejmowane przez niego z pełnym brzuchem będą dla nas z pewnością lepsze – przekonuje dr Posadzki. I ostrzega, by unikać popełnienia błędu wtedy, gdy przełożonemu kiszki marsza grają. Gdy jednak się to już zdarzy, trzeba zrobić wszystko, by odwlec moment stanięcia przed bossem twarzą w twarz. Kiedy znów się posili, można oczekiwać dużo większej tolerancji i wyrozumiałości z jego strony. A być może nawet wpadkę obróci w żart.

Daj szefowi się najeść

Paweł Bosak, informatyk z Łodzi, już dawno zauważył, że jego bezpośredniemu przełożonemu najczęściej puszczają nerwy, gdy jest zmęczony i nie ma czasu wyjść na obiad. Dlatego zawczasu woli go zapytać, czy nie zamówić sushi, hamburgera lub kebaba na mieście.

- Kiedyś się przejmowałem, ilekroć szef mnie zbeształ. Myślałem, że mnie nie lubi, nie ceni, nie szanuje. W tych strasznych chwilach podziewałem się najgorszego, ze zwolnieniem włącznie – wspomina Bosak. – Dziś wiem, że jego wybuchy gniewu w większym stopniu wynikają z głodu niż z faktycznej oceny mojej pracy, wyników, zaangażowania. Gdy uzupełni niedobór kalorii, natychmiast staje się lepszym, przyjaznym człowiekiem.

MS/MA

pracownikgłódposiłek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)