GPW równa do największych
Wydłużenie sesji daje inwestorom możliwość reakcji na zmiany notowań w USA i w Europie Zachodniej. Do pomysłu giełda musi jednak przekonać maklerów – a to nie będzie proste Warszawska giełda po kolejnym wydłużeniu godzin notowań upodobniłaby się do standardów zachodnich.
11.06.2010 10:51
Wydłużenie sesji daje inwestorom możliwość reakcji na zmiany notowań w USA i w Europie Zachodniej. Do pomysłu giełda musi jednak przekonać maklerów – a to nie będzie proste Warszawska giełda po kolejnym wydłużeniu godzin notowań upodobniłaby się do standardów zachodnich.
Władze giełdy są bardzo zdeterminowane, aby wydłużyć sesję jeszcze przed końcem tego roku. Tym razem odwiedzenie ich od tego pomysłu będzie bardzo trudne – usłyszeliśmy od maklerów, którzy spotkali się ostatnio z przedstawicielami GPW. Giełda przekonuje uczestników rynku, że kończenie handlu o 17.30 – czyli o tej samej godzinie, o której zamykają się sesje we Frankfurcie, Londynie czy Paryżu, może być bardzo korzystne z punktu widzenia konkurencyjności polskiego rynku.
Konsultacje prowadzone są w trybie nieformalnym, z wybranymi maklerami. Oficjalnie GPW potwierdza tylko, że wydłużenie sesji jest ważnym priorytetem. – Nie możemy patrzeć na sytuację tylko ze strony brokerów, kiedy zagraża nam realna konkurencja – usłyszeliśmy od osób zaangażowanych w cały projekt. Chodzi m.in. o wielostronne platformy obrotu (MTF), z usług których coraz częściej korzystają zagraniczne fundusze. Według danych ThomsonReuters już około 20 proc. obrotu akcjami polskich spółek dokonuje się poza GPW. Zaletą MTF jest fakt, że składanie zleceń nie jest ograniczone godzinami pracy giełdy.
To już kolejna odsłona
Już raz, na początku 2008 r., władze GPW starły się z przedstawicielami branży brokerskiej. Giełda chciała wówczas, aby handel na GPW zaczynał się o 9.00, a kończył o 17.30. Domy maklerskie zaalarmowały, że pracownicy będą się domagać podwyżek albo dodatkowej popołudniowej zmiany. Brokerzy zwrócili wówczas uwagę, że zmiana godzin sesji wymaga od nich reorganizacji i potrzebują na to więcej czasu. Problemem były m.in. godziny otwarcia punktów obsługi klientów w oddziałach banków w mniejszych miastach. Okazało się bowiem, że trudne byłoby czekanie na klientów biura w sytuacji, kiedy placówka bankowa zamykana jest o 16.00.
– Do wyboru mamy dwa warianty. Albo zmusić ochronę i część pracowników banku do pozostania dłużej, albo zamknąć POK wówczas, kiedy zamyka się bank. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie jest najszczęśliwsze. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z rosnącymi kosztami. W drugim – trudność z obsługą klientów przyzwyczajonych, że mogą odwiedzić POK w godzinach trwania sesji – mówi jeden z szefów biur maklerskich. Ostatecznie wypracowano kompromis, że sesja trwać będzie o pół godziny dłużej (początek notowań przesunięto z 9.30 na 9.00).
Najważniejszy fixing
I tym razem domy maklerskie mogą być przeciwne propozycji. – Od dłuższego mieszania łyżeczką kawy bez dodawania cukru nie będzie ona słodsza – mówi obrazowo jeden z maklerów w dużym biurze. Przypomina, że inwestorzy zagraniczni czekają głównie na ostatnią fazę sesji – a więc fixing, który pozwala im na składanie dużych zleceń bez wpływu na kurs. – Godzina więcej przed tą fazą niewiele zmienia. Po prostu obrót sesyjny rozłoży się na dłuższy przedział czasu – dodaje.
Przedstawiciele biur detalicznych przyznają, że biura mogą być zamknięte przed końcem sesji, ale niektórych klientów trzeba będzie przyzwyczaić do korzystania z infolinii.
Konrad Krasuski
Parkiet