Grecja popsuła nastroje, ale rynek potrzebuje więcej impulsów

Negocjacje szefa Nowej Demokracji załamały się po kilku godzinach – teraz piłka jest po stronie lidera lewicowej SYRIZY, ale gwałtownie rośnie prawdopodobieństwo rozpisania kolejnych wyborów w Grecji już na czerwiec. Tylko, czy one coś zmienią? Grecka saga zaczyna się rozkręcać i znów staje się pretekstem do spadków euro.

Grecja popsuła nastroje, ale rynek potrzebuje więcej impulsów
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

Negocjacje szefa Nowej Demokracji załamały się po kilku godzinach – teraz piłka jest po stronie lidera lewicowej SYRIZY, ale gwałtownie rośnie prawdopodobieństwo rozpisania kolejnych wyborów w Grecji już na czerwiec. Tylko, czy one coś zmienią ? Grecka saga zaczyna się rozkręcać i znów staje się pretekstem do spadków euro.

Na nastroje wpływają też informacje nt. możliwej nacjonalizacji jednego z hiszpańskich banków już w najbliższy piątek. Z kolei czynnik francuski, o którym tak rozpisywały się wczoraj media, rzeczywiście nie ma większego znaczenia.

We wczorajszym raporcie zwracałem uwagę, iż wygrana Francois Hollande’a w wyborach prezydenckich stanie się dopiero poważnym problemem w sytuacji, kiedy socjalistom udałoby się zdobyć władzę po zaplanowanych na czerwiec wyborach do parlamentu. Inaczej, większość radykalnych pomysłów będzie blokowana, a agencje ratingowe rzeczywiście (tak jak teraz zapowiadają) nie będą miały mocnych argumentów do zmiany francuskiego ratingu. Nie oznacza to jednak, że rynek nie będzie podatny na różnego rodzaju plotki – z gruntu fałszywe, ale czy większość traderów ma czas na dogłębną analizę? Liczy się przecież czas reakcji na informację… Dzisiejszy Wall Street Journal zwraca uwagę, iż socjaliści mogą mieć spory kłopot po czerwcowych wyborach – szanse na zdobycie takiej liczby mandatów, aby rządzić samodzielnie są minimalne, a z kolei do koalicji nie kwapi się zbytnio mocno-lewicujący front Jean-Luc Melenchona (twierdząc, że socjaliści są za mało radykalni), a największym problemem (dla wszystkich stron) może stać się dość
dobry wynik nacjonalistycznego ugrupowania Marine Le Pen – o takiej koalicji nikt nie chce obecnie dyskutować. Jakie można, zatem postawić wnioski? Socjaliści mogą zostać zmuszeni do stworzenia szerokiej koalicji z prawicą Sarkozy’ego, co sprawi, że obawy przed radykalizacją polityki Francois Hollande’a okażą się bezzasadne – to moje zdanie. To, czy Hollande rzeczywiście zamierza dokonać zmian w nowym pakcie fiskalnym akcentując poza oszczędnościami także dbanie o wzrost gospodarczy, może okazać się już w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni. Wczoraj przedstawiciele irlandzkiego rządu otwarcie przyznali, iż jest to dla nich dość istotna kwestia, biorąc pod uwagę termin społecznego referendum w kwestii paktu – 31 maja.

Tym samym o wiele ważniejszym czynnikiem dla rynków będą w najbliższym czasie wydarzenia w Grecji i Hiszpanii. Antonis Samaras, lider Nowej Demokracji, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach do parlamentu, zrezygnował z dalszych negocjacji nt. budowy koalicji rządowej już po kilku godzinach widząc dość twarde stanowiska opozycji – kluczem jest tutaj niechęć do kontynuacji procesu reform. Zresztą już wcześniej w kuluarach padały głosy, że wszystko zaczyna zmierzać ku rozpisaniu kolejnych wyborów, do czego może dojść najpóźniej za 3 tygodnie. Grecy poszliby, zatem do urn ponownie w czerwcu. Czy jednak nowe rozdanie byłoby korzystne? Mogłoby się przecież okazać, że Nowa Demokracja i PASOK otrzymają jeszcze mniej głosów, niż teraz – z każdym dniem frustracja Greków przecież narasta. Teraz proces budowania gabinetu zacznie lider lewicowej SYRIZY, Alexis Tsipras. Szanse na zbudowanie przez niego koalicji są niskie – we wczorajszym komentarzu zwracałem uwagę, że nikt nie będzie chciał rozmawiać z faszyzującym
Złotym Świtem. Niemniej Tsipras może chcieć wykorzystać najbliższe godziny do zdobycia medialnego rozgłosu i poprawy swojej pozycji przed czerwcowymi wyborami. I tego rynki mogą się obawiać – kolejny pas niczemu dobremu nie wróży. Grecy teoretycznie nie potrzebują pieniędzy do początku lipca, ale to tylko dwa miesiące, a czas biegnie szybko… Z kolei inwestorzy dobrze pamiętają, iż grecka saga potrafi się mocno zaznaczyć w rynkowych notowaniach.

O tym, że w najbliższy piątek hiszpański premier ma przedstawić plan ratowania sektora bankowego, było wiadomo już wczoraj rano i ten czynnik wymieniałem jako znaczący na najbliższe dni. Kolejne godziny przyniosły kolejne informacje, a raczej spekulacje. Dotyczą one banku BFA-Bankia, który może zostać dokapitalizowany kwotą 7-10 mld EUR, a zatem większą, niż wcześniej szacowano (7 mld EUR). Zdaniem hiszpańskiej gazety El-Confidential może nawet dość do quasi-nacjonalizacji i to już w najbliższy piątek. BFA-Bankia to czwarta instytucja finansowa w Hiszpanii – powstała w 2010 r. na bazie połączenia siedmiu kas pożyczkowych i hipotecznych (tzw. cajas). Rząd Zapatero wymusił tą konsolidację mając nadzieję na rozwiązanie problemu złych długów – te jednak dalej narastają – to już 41,7 mld USD. Mimo, że jeszcze w 2010 r. rząd wpompował w BFA-Bankia 5,8 mld USD, to teraz każda plotka na temat wykorzystania publicznych pieniędzy będzie budzić spory strach. Bo siłą rzeczy zwiększy realizację scenariusza o którym
pisałem już kilka tygodni temu – jesienny bailout dla Hiszpanii, który może stać się ogromnym problemem dla całej strefy euro. Chyba, że po BFA-Bankia nie będzie już kolejnych przypadków, ale…. biorąc pod uwagę chociażby narastający bagaż złych długów ogółem, także ze strony samorządów, można w to wątpić.

Dzisiaj w kalendarzu nie mamy wiele danych. Warto będzie zwrócić uwagę na odczyt dynamiki produkcji przemysłowej w Niemczech – wprawdzie to dane marcowe, ale będą konfrontowane z opublikowanymi wczoraj wyraźnie lepszymi danymi o zamówieniach w przemyśle. Dzisiejsza prognoza to 0,8 proc. m/m – dane poznamy o godz. 12:00. Przy okazji warto wrócić na chwilę do tego, co już poznaliśmy. Na uwagę zasługuje zwłaszcza mocny wzrost dynamiki kredytu konsumenckiego w USA w marcu – aż o 21,36 mld USD, co jest największym przyrostem od listopada ub.r. To w pewnym sensie zmniejsza obawy odnośnie ryzyka ponownego załamania się rynku pracy w USA, ale inwestorzy i tak będą to konfrontować z kolejnymi odczytami (w czwartek cotygodniowym bezrobociem, a w piątek nastrojami konsumenckimi na połowę maja). Z kolei dzisiaj po godz. 11:00 poznaliśmy wyniki przetargu półrocznych bonów w Grecji. Mimo chaosu politycznego udało się sprzedać papiery za 1,3 mld EUR przy rentowności 4,69 proc. i relacji popyt/podaż 2,60 – czyli wyniki nie
są złe.

EUR/USD: Idziemy w dół, ale większej dynamiki można spodziewać się dopiero w drugiej połowie tygodnia

Przedstawione wczoraj założenia, iż luka spadkowa utworzona na początku tygodnia, nie zostanie domknięta (do tego konieczny byłby wzrost do 1,3079) okazały się słuszne. Szczyt został ustanowiony wieczorem w rejonie 1,3063, czyli niewiele powyżej wskazywanej „środstrefy” 1,3050-60 w szerszym prostokącie 1,3030-80. Obserwowany dzisiaj rano powrót w okolice 1,30 zaczyna potwierdzać koncepcję powrotu do spadków. Oporem jest rejon 1,3030, ale to „elastyczny” poziom. W efekcie silna bariera to wspomniane już 1,3050-60. Na koniec dnia powinniśmy oscylować bliżej 1,2960-80. Rynek tym samym zaczyna budować większy ruch spadkowy, który powinien bardziej uwidocznić się w drugiej połowie tygodnia. Celem do piątku jest zejście poniżej 1,2875.
Wykres dzienny EUR/USD
Kluczowe opory: 1,3030; 1,3050; 1,3060; 1,3080; 1,3100; 1,3130
Kluczowe wsparcia: 1,3000; 1,2965; 1,2945; 1,2905; 1,2875

Marek Rogalski
Główny analityk walutowy DM BOŚ

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
złotyfrankdolar

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)