Groźna choroba zaatakowała jabłonie. Sytuacja jest poważna
Jabłonie z okolic Warki (woj. mazowieckie) zostały zaatakowane przez zarazę ogniową. Największy problem występuje w sadach, które nawiedziły majowe gradobicia. Ekspert twierdzi, że szanse na uratowanie niektórych plonów są bardzo ograniczone.
Zaraz ogniowa pojawiła się także w innych okolicznych miejscowościach. Problem polega na tym, że rozprzestrzenia się bardzo szybko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Są już polskie truskawki! Porównaliśmy te z bazaru i Biedronki
Jabłonie na Mazowszu z poważną chorobą
Robert Binkiewicz, doradca firmy Agrosimex, przyznał w rozmowie z portalem sadyogrody.pl, że największe problemy z zarazą ogniową występują w okolicach Warki, gdzie 25 maja 2024 r. wystąpiło gradobicie.
Kilka takich sadów odwiedziłem. Oczywiście, to nie tylko sady po gradobiciu, ale również kwatery nowo posadzone w 2024 r. odmian Pinova, Szampion, Prince, które intensywnie kwitły podczas infekcji i nie były chronione - stwierdził.
Sadownicy zbagatelizowali zagrożenie
Zaraza ogniowa uchodzi za jedną z najgroźniejszych chorób drzew sadowniczych. Wywołują ją bakteria Erwinia amylovora. Na portalu doradztwosadownicze.pl czytamy, że każde mechaniczne uszkodzenie roślin przez grad czy silny wiatr zwiększa ryzyko infekcji. Bakterie są bowiem przenoszone wraz z kroplami deszczu, a także przez owady i ptaki.
Pierwsze objawy zarazy ogniowej to kwiaty, które wyglądają jakby były nasączone wodą. Później szybko więdną, kurczą się i obumierają, o czym świadczy ich brunatny kolor. W przypadku jabłoni zarażonych tą chorobą liście przybierają barwę czerwonobrunatną.
W ocenie eksperta największym błędem sadowników jest brak profilaktyki i bagatelizowanie zagrożenia, jakie stwarza zaraza ogniowa. Jak przekonywał, wielokrotnie informowali o konieczności ochrony jabłoni, zwłaszcza młodych sadów, które zostały posadzone na wiosnę 2024 r. Jego zdaniem sadownicy, którzy stosowali się do zaleceń, nie mają problemu z bakterią.
- Niestety, gdy już doszło do porażenia, możliwości ochrony i "wyleczenia" sadów są bardzo ograniczone. Niezbędne jest regularne usuwanie zakażonych części roślin i ochrona zapobiegawcza ograniczająca dalszy rozwój, z użyciem preparatów lub nawozów: Luna Care, Phytosarcan/Soriale, Silver Mix, Silver Phos, Viflo CalS - podpowiedział specjalista.
Jabłka tylko na przetwory. Fatalne skutki gradobicia
Gradobicie, które nawiedziło rejon warecko-grójecki pod koniec maja 2024 r. było bardzo intensywne. Bryły lodu walały się nie tylko na podwórkach, lecz także w sadach, a rolnicy przekonują, że takiego gradobicia nie było w tych okolicach od 12 lat.
Ostatnie gradobicia wyrządziły szkody przede wszystkim w uprawie grusz, bo maliny mamy w tunelach foliowych i tu szkody są ograniczone. Fizycznie około 80 proc. owoców jest mocno obitych - przyznał w rozmowie z money.pl Michał Gwara z gospodarstwa sadowniczego w miejscowości Dębnowola niedaleko Warki.
Jego zdaniem nie tylko jabłonie ucierpiały przez grad. Niewykluczone, że uszkodzone są także grusze. - Może być tak, że owoce sprzedamy nieco taniej lub do przetwórni za śmieszne grosze, ale może być też tak, że pojawi się w ogóle problem ze sprzedażą obitych gruszek - stwierdził sadownik.