Huebner: najprawdopodobniej uda się uzyskać rozdział energetyczny w TTIP
Najprawdopodobniej UE uda się uzyskać oddzielny rozdział dot. importu gazu i ropy w umowie handlowej z USA (TTIP) - oceniła b. komisarz, europoseł Danuta Huebner. Jej zdaniem, jeśli nie uda się wynegocjować TTIP za kadencji prezydenta Obamy, odłoży to sprawę na kilka lat.
15.05.2015 13:05
"Chcemy oddzielnego rozdziału dotyczącego energii, bo chcemy żeby była ona widoczna i żeby Amerykanie rzeczywiście otworzyli możliwości eksportowania tradycyjnych nośników energii, w szczególności gazu i ropy. To jest dla nas ważne i prawdopodobnie się uda" - powiedziała w rozmowie z polskimi dziennikarzami Huebner. Zaznaczyła, że UE chciała też oddzielnego rozdziału w TTIP na temat małych i średnich przedsiębiorstw i jest taki rozdział.
"Chcemy też otworzyć usługi finansowe, nie tylko w sensie dostępu do rynku, ale i regulacji. Amerykanie się jednak nie zgadzają" - powiedziała. Jej zdaniem, Amerykanie mają przeświadczenie, że Europa ma wciąż słaby sektor finansowy po kryzysie, podczas gdy oni szybko poradzili sobie z jego skutkami, i nie chcą zacieśniać zależności między swoim rynkiem a unijnym.
Jako trudny obszar negocjacji wymieniła też przetargi publiczne, które są ogromnym rynkiem w USA i wejście na niego firm unijnych byłoby bardzo korzystne. Tymczasem w tym obszarze w Stanach obowiązuje zarówno prawo federalne, jak i stanowe. Jako problematyczny obszar dla unijnych firm wymieniła natomiast kosmetyki, które w USA są traktowane jako farmaceutyki, wobec czego wymagane są inne standardy bezpieczeństwa i tego obawia się Europa. To będą trudne negocjacje, ale Komisja Europejska i negocjatorzy znają niepokoje przemysłu kosmetycznego, ponieważ negocjatorzy byli zaproszeni przez polskie firmy - zaznaczyła.
Huebner odniosła się też do narastającej w niektórych środowiskach krytyki TTIP. "Opozycja wobec TTIP bardzo rzadko posługuje się argumentami do końca merytorycznymi. Jest to albo odrzucanie klauzuli ochronnej (dla inwestorów - PAP), zarzucanie otwarcia dla GMO albo groźby prywatyzacji szpitali, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością" - powiedziała. Tymczasem - jak zauważyła - kwestii tych nie ma w mandacie negocjacyjnym Komisji Europejskiej, nie są więc one przedmiotem rozmów.
Podkreśliła, że Komisja Europejska nie ma prawa negocjować czegoś, co by obniżyło standardy ochrony konsumenta, czy bezpieczeństwa żywności i produktów w UE czy standardy pracy. "GMO w ogóle nie jest przedmiotem negocjacji. Wyłączony jest sektor audiowizualny i obronny" - wymieniła.
Zaznaczyła, że proces negocjacji TTIP jest bardzo przejrzysty i każdy europoseł ma dostęp do dokumentów w specjalnej, tajnej sali. Europosłowie mają też możliwość zadawania pytań negocjatorom, mają z nimi spotkania zarówno przed, jak i po każdej sesji negocjacyjnej. W opinii Huebner, ponieważ TTIP - poza Parlamentem Europejskim - będzie też ratyfikowany przez 28 parlamentów narodowych, powinna odbywać się w nich już dyskusja nad tą umową.
Jej zdaniem, jeśli nie uda się wynegocjować TTIP za kadencji Baracka Obamy, będzie to oznaczać odłożenie sprawy na kilka lat, bo zmiana administracji w Stanach Zjednoczonych to bardzo złożony proces, zwłaszcza jeśli będzie się to wiązać ze zmianą polityczną.
Wskazała też, czemu klauzula ochronna dla inwestorów (ISDS) w umowie ze Stanami zaczęła budzić takie emocje, podczas gdy nie wzbudziła tylu kontrowersji w przypadku umowy z Kanadą czy wcześniej w przypadku negocjacji umów bilateralnych: tego typu umów z klauzulą ochronną dla inwestorów państwa członkowskie zawarły ponad 1400. Jej zdaniem to rezultat m.in. narastającego przekonania w społeczeństwie, że świat korporacji rządzi polityką. Tymczasem dla Polski zapis o ISDS w umowie UE-USA jest dużo bardziej korzystny niż formuła zawarta w umowie polsko-amerykańskiej z lat 90.
ISDS to mechanizm rozstrzygania sporów na linii inwestor-państwo, stosowany w wielu umowach handlowych, który ma być także częścią negocjowanej przez UE i Stany Zjednoczone umowy dotyczącej partnerstwa handlowo-inwestycyjnego (TTIP). Wywołuje on sprzeciw wielu organizacji, które wskazują, że możliwość pozywania państwa przez inwestora w ramach ISDS może ograniczać działalność regulacyjną państw, m.in. w sprawie zabezpieczenia praw socjalnych, ochrony konsumentów i środowiska.
Z Brukseli Julita Żylińska