Ile zarabia złomiarz?
Nawet 10 tysięcy złotych może zarobić miesięcznie osoba zbierająca złom. Wszystko zależy od tego jak bardzo jest przedsiębiorcza, systematyczna i jak cenne metale padają jej łupem.
25.02.2010 | aktual.: 25.02.2010 14:32
Nawet kilka tysięcy złotych może zarobić miesięcznie osoba zbierająca złom. Wszystko zależy od tego jak bardzo jest przedsiębiorcza, systematyczna i jak cenne metale padają jej łupem.
Zbieraniem złomu zajmują się już nie tylko osoby bezrobotne i bezdomne. To może być dobry sposób na biznes pod warunkiem, że ma się skąd brać materiał na sprzedaż. Coraz częściej zbieraniem zajmują się Polacy z wyboru – bo to im się opłaca.
Niestety złomiarze stanowią też problem. Bez skrupułów kradną mosiężne elementy napinające trakcje kolejowe, fragmenty szyn, zwrotnic a nawet całe szlabany. Stwarzają ogromne zagrożenie. W skali kraju straty z tytułu kradzieży przekroczyły w ub. roku 3 mln zł. Drugie tyle kolej musiała wydać na montaż nowych części. Złodziei zachęca cena miedzi ( około 15 – 16 zł za kilogram) i fakt, że w skupach najczęściej nikt nie pyta skąd pochodzą sprzedawane części. Zdarza się, że złodzieje kradną element linii kolejowej o wartości tysiąca złotych, by w punkcie skupu oddać go za 20 zł. Kto więc najczęściej zbiera złom, ile na tym zarabia? Zapytaliśmy zbieraczy z Warszawy i Gdańska.
Kazimierz, Warszawa
2,5 tys. zł uzbierał w lutym
Z zawodu jest technikiem odzieżowym, stracił pracę w 1991 i od tego czasu jest bezrobotny, zaś kilka lat później rozwiódł się. Mieszka w różnych miejscach – na dworcu, w noclegowniach, u znajomych. Nie jest zameldowany. Mówi, że na „normalne” życie go nie stać.
- To ciężka praca, bo jest duża konkurencja. Ja wstaję już o godzinie 3 rano i do godziny 9 sprawdzam wszystkie kontenery osiedlowe, kosze, przeczesuję okolice lokali, barów. Szczególnie po weekendzie jest dużo puszek po piwie, ja zbieram też butelki. Mam swoje miejsca, po mnie kilka innych osób sprawdza kontenery. To mój rewir i panuje hierarchia. Najpierw ja przeglądam, a po mnie idzie reszta. Ludzie wyrzucają cuda – telewizory, pralki, mikrofalówki. Nawet działające. Zawsze można coś sprzedać w skupie. Dlaczego nie wynajmuję pokoju? A po co? W stolicy ceny wynajmu są zawrotne, na to mnie nie stać. Moje zarobki są różne, dziś zarobiłem dwa tysiące, jutro zarobię 2 złote. Prowadzę oszczędne życie.
Tadeusz, Warszawa
250 zł zarobił w lutym
Gdy zamknięto fabrykę, w której pracował jako monter, trafił na bruk. Ma 32 lata. Wygląda na dużo starszego. Mówi, że ma chore płuca i nie może pracować, ale nie był u lekarza. W grudniu uzbierał złom o wartości 1,3 tys. zł, w styczniu zarobił około 500 zł, a w lutym – ok. 250 zł.
- To moje główne źródło dochodu. Są lepsze i gorsze miesiące. Raz trafiłem na dużą mosiężną figurkę, którą ktoś do kosza wyrzucił. Żyłem z tego cały miesiąc, nie musiałem się trudzić. Niektórzy, jak już nic nie znajdą, to się za kable biorą albo ogrodzenie rozbierają. Mój kumpel, „Ślusarz”, za to do więzienia trafił. Ale go wypuścili, bo on bezdomny był i chory. No to jak go wypuścili, on znów po te kable. Taki był.
Joanna, Warszawa
2,8 tys. zł zarobiła w lutym
Ma 28 lat i zbiera złom razem z mężem. Kiedyś pracowała jako ekspedientka w „warzywniaku”. Ale się nie opłacało. Mówi, że w lutym zarobili ok. 2,8 tys. zł. - Mamy takiego starego Żuka i objeżdżamy miasteczka, okoliczne wsie. Odwiedzamy prywatne posesje, pytamy czy ludzie coś mają do wyrzucenia. Najczęściej dają nam za darmo, bo chcą się pozbyć śmieci. A czasem negocjujemy, dajemy parę złotych. Ja tam jestem zadowolona. Chcemy rozszerzyć biznes, otworzymy własny punkt skupu, żeby pośrednikom nie płacić. Ale to trudna robota, bo potrzebna jest systematyka. Trzeba co dzień jechać w trasę i coś przywieźć. Ludzie dają nam stare karoserie, jakieś kaloryfery, zepsute urządzenia. Bierzemy wszystko co metalowe. Mamy narzędzia, mój mąż kiedyś był mechanikiem.
Janek, Gdańsk
500 zł zarabia miesięcznie
Ma 15 lat, jak twierdzi w jego domu się nie przelewa. Ojciec jest na rencie, matka nie pracuje. Janek ma jeszcze dwie młodsze siostry. Chłopak codziennie, przed lekcjami zbiera złom. Zarabia ok. 500 zł miesięcznie. Pieniądze przeznacza na kupno jedzenia i opłatę rachunków.
- Pomagam rodzinie, ojciec też zbiera, mama czasem również idzie z nami. Nie jesteśmy jakąś patologiczną rodziną, czy coś… No po prostu, takie życie. Nie uważam, żeby to był wstyd. Zajęcie jak każde inne. Nie kradniemy złomu i niczego nie niszczymy. Złom pochodzi głównie z osiedlowych kontenerów. Zbieramy to, co ludzie wyrzucą. Czasem ludzie dają nam jakieś jedzenie, kanapki. Mnie ciągle nauczycielka dopytuje dlaczego mam takie brudne ręce i paznokcie. Jak powiedziałem, to do ośrodka pomocy społecznej dzwoniła - że niby rodzina żyje w biedzie. Jacyś inspektorzy przychodzili do nas, mama się bała, że może nas zabiorą do domu dziecka. Dużo stresu było, ale stwierdzili, że nie jest tak źle. Mamy co jeść, a ja mam dobre oceny, siostry też mają same piątki.
Wojtek, Gdańsk
5,7 tys. zł zarobił w styczniu
Od 5 lat prowadzi punkt skupu złomu. Wcześniej miał komis samochodowy, potem lombard, ale z obecnego biznesu jest najbardziej zadowolony. Mówi, że miesięcznie zarabia ok. 3,2 tys. zł na rękę. Ale np. w styczniu zarobił 5,7 tys. zł – bo przywieźli mu pręty mocujące ze zburzonej dawnej fabryki. Jak mówi, najczęściej przychodzą do niego bezrobotni, bezdomni. Starają się sprzedać nawet drobne elementy metalowe. Wojtek bierze wszystko.
- Jak widzę, że biedak, to nawet coś tam dołożę. Czasem przynoszą trzy puszki w reklamówce i mówią, że przez 5 godzin tylko tyle uzbierali. Daję im jakieś 2 złote, a oni jak na skrzydłach lecą do monopolowego po najtańsze wino. Ale przychodzą też ludzie, którzy uprawiają zbieractwo z wyboru. Mają jakieś kontakty np. z firmami remontowymi. Codziennie przywożą nowy ładunek. Nieźle na tym zarabiają. Jeden taki „przedsiębiorca” w ubiegłym roku przywiózł mi pocięty kuter rybacki. Mówił, że te kutry skupuje od rybaków, tnie, a potem czeka aż ceny wzrosną. Podobno też jakieś czołgi ciął, z wojskiem miał układ. Zarabiał ponad 10 tys. zł miesięcznie.
Ja generalnie się nie dopytuję skąd pochodzi materiał. Ale czasem to widać jak na dłoni. Kilka razy przynieśli mi kable, nawet nie obrali z otuliny. Raz ktoś przyniósł szyny, ale zapewniał, że to stare, że kilkanaście lat u niego w składziku leżały. Nie chciałem mieć kłopotów i za szyny podziękowałem. Ja ten złom do hurtownika zawożę i nie chcę mieć niewygodnych pytań. Czasem policja do niego zagląda i o pochodzenie złomu pyta. Najczęściej złodzieje przetapiają metal i przynoszą w postaci bryły. Właściwie nigdy nie mam pewności, czy złom nie jest kradziony.
Ceny w punktach skupu złomu (netto, za kilogram, wg cennika z 23 lutego):
Puszki aluminiowe – 2,60 zł
Żaluzje aluminiowe – 1,80 zł
Ołów czysty, pokablowy – 4,40 zł
Felgi aluminiowe od ciężarówki (bez wentyli) – 5,60 zł
Chłodnice miedziane – 16,50 zł
Cyna (99,5%) – 30 zł
Nikiel – 28 zł
Krzysztof Winnicki
Tomasz Banach
(kw)