Internet lat 90. wciąż działa. Telegazeta ma się świetnie
Kilka podstawowych kolorów, tekst na jednolitym tle i proste, pikselowe grafiki. Tak wygląda Telegazeta, nieco na wyrost nazywana "internetem lat 90.". Choć w tym roku rusza naziemna telewizja hybrydowa, stara, dobra Telegazeta nadal ma oddane grono odbiorców i sporą grupę reklamodawców.
"Tak oto dożyliśmy czasów, kiedy gazeta nie nadaje się już na skręta, ani do pakowania śledzi. Nie pachnie farbą drukarską, ani nie szeleści. Szkoda tylko, że telewizorem nie da się wyłożyć kubła na śmieci" - słyszymy w materiale telewizyjnym z lat 90., który opowiadał o Telegazecie.
Telegazeta jest jedna. To nazwa handlowa teletekstu, nadawanego przez Telewizję Polską. Technologia pochodzi z lat 70., ale w Polsce po raz pierwszy zaistniała w grudniu 1988 roku.
W domach pojawiła się jednak nieco później. Dlaczego?
"Żeby nam się jednak w głowach od tej ekstrawagancji nie przewróciło, na razie nie szukajmy Telegazety na domowych ekranach, nie znajdziemy. Brak drobiazgu: dekodera teletekstu. Telewizory z tym urządzeniem będziemy dopiero produkowali" - słyszymy w materiale Kroniki Filmowej z początku 1989 roku.
Wcześniej ten sam głos oznajmiał, że "zespół redakcyjny z Woronicza przygotowuje, oprócz wiadomości agencyjnych z kraju i ze świata, rozmaite dane o pogodzie, rozkładach jazdy, przepisach kulinarnych, czy adresach". Odbierać je mogli jedynie ci, którzy mieli odbiornik zagraniczny. Zachodni.
Biznes w ośmiu kolorach
Szczyt popularności Telegazety to druga połowa lat 90. i początek nowego millenium, kiedy regularnie korzystało z niej nawet 20 milionów ludzi.
Dziś ludzie - oczywiście zwłaszcza młodzi - przesiedli się na internet. Ale Telegazeta nie umarła.
Według ankiety Kantar z 2019 roku, cytowanej przez Centrum Informacyjne TVP, czytelnikiem Telegazety jest co dziesiąty Polak w wieku 15-75 lat - to oznacza, że z Telegazety wciąż korzysta ok. 2,7 mln osób.
Dlatego nadal zamieszczane są w niej ogłoszenia, reklamy, czy wiadomości. Robią to nawet duże firmy. I to takie, po których powrotu do technologii retro raczej byśmy się nie spodziewali.
- Wszystko zaczęło się od Black Friday. Rozeszła się pogłoska, że nasze serwery nie wytrzymują zainteresowania klientów i po prostu padają - opowiada Kamil Szwarbuła z sieci sklepów komputerowych X-Kom, która dwukrotnie, w 2019 i 2020, wykupiła reklamy w Telegazecie.
Komunikat reklamowy był prosty: sklep zainwestował w "nowoczesne i niezawodne serwery japońskiej marki NeeYebnie" (co jest, oczywiście żartem. Nie ma takiej marki), które tym razem wytrzymają.
Na wszelki wypadek zamieszcza jednak ofertę ze zniżkami w Telegazecie. Żeby nawet w razie awarii można było kupić sprzęt na wyprzedaży.
Jaki był efekt?
- Z tego co pamiętam, to chyba nikt nic nie kupił przez Telegazetę. Ale nie szkodzi, to była przede wszystkim kampania wizerunkowa. Lubimy czasem puścić oko do klientów i trochę się pośmiać - tłumaczy Kamil Szwarbuła.
Stygnące pierogi
Żart okazał się na tyle zabawny, że rok później go powtórzono, choć w nieco innej formie. Tym razem z okazji dnia babci i dziadka.
"Sprawa jest prosta - złóż życzenia, odpal telegazetę i zgarnij rabat 900 zł na telewizory" - pisał sklep w mediach społecznościowych.
- Strona z rabatem miała taki sam numer, jak rok wcześniej, chyba 541. Ale tym razem ekipa Telegazety zrobiła coś absolutnie wspaniałego. Chcieliśmy dołożyć na tę stronę jakąś grafikę, która będzie się kojarzyć z babcią i dziadkiem. Więc wymyślili obrazek, na którym były stygnące pierogi - opowiada Szwarbuła.
Wszystko w ośmiu kolorach i pixel arcie.
Od 2020 roku w Telegazecie reklam X-Kom nie ma, bo "żart powtarzany zbyt często przestaje być śmieszny". Korzystają z niej za to inne, duże firmy. M.in. największy gigant na rynku zabawek, czyli duńskie LEGO.
W październiku 2021 roku firma wykupiła reklamę zestawów klocków, skierowanych do osób dorosłych. Dlaczego tak? Bo dzieci z całą pewnością by jej nie znalazły.
W Telegazecie reklamuje się też dostawca fotowoltaiki Columbus. Hasłem przewodnim jest "powrót do przeszłości", gdy rachunki za prąd były znacznie niższe.
Jak to działa?
Opracowany w latach 70. teletekst opierał się na połączeniu sygnału telewizyjnego z przesyłaniem tekstu. Wykorzystano do tego sygnał wygaszania pionowego, czyli moment, który w telewizji analogowej upływał pomiędzy transmisją jednej klatki obrazu a rozpoczęciem przesyłania drugiej.
Obraz w telewizorach analogowych generowany jest przy pomocy pola magnetycznego, pomiędzy klatkami kineskop potrzebuje czasu, aby się zresetować. I to właśnie w tym czasie transmitowano informacje, które można było odczytać za pomocą teletekstu.
Dziś co prawda kineskopy i sygnał analogowy odeszły do lamusa, sama Telegazeta jednak za bardzo się nie zmieniła. Nadal strona składa się z wiersza nagłówka, maksymalnie 24 wierszy treści po 40 znaków każdy oraz wierszy technicznych.
W ostatnim wierszu mogą się znaleźć hiperłącza, obsługiwane przy pomocy kolorowych przycisków na pilocie (czerwony, zielony, żółty i niebieski).
"Chcieliśmy zepsuć komputer"
Choć przestarzała Telegazeta ma swoich fanów, jest też grupa, która jej szczerze nie znosi. To pracownicy TVP, którzy zajmują się aktualizacją jej treści.
W jednym z ośrodków regionalnych Telewizji Polskiej za wprowadzanie treści do teletekstu odpowiadają wydawcy serwisu internetowego.
- Wrzucamy prognozę pogody, program TV i cztery aktualne informacje. Więcej nie umiemy, program, którego się do tego używa, był pisany 40 lat temu i to dla nas czarna magia - opowiada pragnący zachować anonimowość pracownik TVP. - W firmie jest tylko jeden komputer na tyle stary, że można na nim edytować Telegazetę. Kiedyś, w przypływie desperacji, chcieliśmy go zepsuć, żeby już nie musieć tego aktualizować.
Jak opowiadają pracownicy lokalnego ośrodka, do niedawna pracowała z nimi osoba, która potrafiła obsługiwać program do Telegazety i dokonywać w niej poważniejszych zmian. Ale ją zwolniono.
- Poza kilkoma komendami, które mamy spisane na kartce, nie ma do tego żadnej instrukcji. Nikt nie wie jak ten program działa i nie wiem, czy gdzieś w telewizji jest jeszcze osoba, od której można się tego nauczyć - mówią pracownicy regionalnego ośrodka TVP. - Bardzo chcielibyśmy już to zamknąć.
Telegazety nie można jednak tak po prostu zamknąć.
- Myśleliśmy, że już nikt tego nie czyta, ale jak tylko przestajemy Telegazetę uzupełniać, zaraz do redakcji dzwonią widzowie z pretensjami - opowiadają pracownicy TVP. - To przede wszystkim osoby starsze, które nie korzystają z internetu.
- Telegazeta "schodzi na psy" - pisze w liście do regionalnej redakcji TVP rozczarowany telewidz. - Kilka razy natknąłem się na powtórkę programu "Polska z Miodkiem". W Telegazecie ich nie było. Programy miały też dziwne daty.
"Internet" w internecie
Najbardziej obszerny teletekst emituje Telewizja Polska. Swoją wersję nadal utrzymują jednak dwie największe stacje komercyjne. Na kanale TVN znajdziemy tylko program telewizyjny.
Nieco bogatszy jest teletekst Polsatu, gdzie oprócz programu telewizyjnego znajdziemy sporo ogłoszeń seks telefonów i oferty wróżek.
Na stronach telewizji publicznej sekstelefonów co prawda nie ma, za to na stronie głównej, na różowym pasku, pojawia się krzykliwa reklama środków na potencję.
Są też ogłoszenia kupna i sprzedaży, wiadomości, pogoda, wyniki meczów, oraz notowania giełdowe. Oraz, oczywiście, wróżby i horoskopy. W kilku różnych wersjach.
Telegazetę można czytać także w internecie. Normalnie, w przeglądarce. Wygląda dokładnie tak samo jak ta emitowana na ekranie telewizora. Jeszcze do niedawna można było pobrać aplikację mobilną do przeglądania teletekstu. Teraz jednak zniknęła ze sklepów.
Pan pozna chwilówkę
Wśród ogłoszeń, zamieszczanych na stronach Telegazety, dominują dwie kategorie. Matrymonialne (zwłaszcza panów) oraz pożyczki.
"Poznam panią, która jest na rencie i jest samotna do życia razem. Samotny pan na rencie, lat 55, z Podlasia" - podobnych ogłoszeń są setki. Pod każdym numer telefonu.
Wśród ofert kredytowych dominują pożyczki-chwilówki, kredyty konsolidacyjne i oddłużeniowe.
"Do 350 tys bez zabezpieczeń!" - reklamuje się jedna z firm.
Komentarze na wizji
Przed upowszechnieniem się internetu Telegazeta była, i dla wielu osób nadal jest, platformą do komunikacji. Wysyłając płatny SMS, można zamieścić na stronach "życzenia i pozdrowienia". Swego czasu był to sposób na skomunikowanie się z osadzonymi w zakładach karnych, którzy nie mieli komórek ani dostępu do internetu, a z telefonu mogli korzystać tylko od czasu do czasu.
Mieli za to telewizory, na których mogli przeczytać wiadomość od rodziny. Gorzej, jeśli była to zaszyfrowana informacja od kolegów z grupy przestępczej, dlatego od 2012 roku w celach nie ma pilotów.
Na tym jednak nie koniec. W sekcji "komentarze" czytelnicy Telegazety mogą zamieszczać własne opinie, również wysyłając płatne wiadomości SMS.
I tu zaczyna się jazda bez trzymanki, bo telegazetowe forum nie wygląda, jakby kiedykolwiek widziało moderatora. Przez komentarze przewijają się antyszczepionkowe brednie, teorie spiskowe, sformułowania obraźliwe, pełne ksenofobii i porównań do Hitlera. Zarówno wobec polityków, osób publicznych, jak i innych komentujących. Nie będziemy ich w tym miejscu przytaczać.
Koszt komentarza na takim "telegazetowym" forum to 64 grosze z VAT.
Monetyzacja treści
Monetyzowane są nie tylko komentarze. Płaci się też za zamieszczenie anonsu towarzyskiego czy życzeń i pozdrowień. Te usługi są nieco droższe od "forum", kosztują zwykle kilka złotych.
Jeszcze droższe są ogłoszenia. Za motoryzacyjne, widoczne na stronie nr 500 przez tydzień, trzeba zapłacić 15 zł. Ogłoszenia drobne kosztują 6.50 zł.
Za reklamy na paskach treści redakcyjnych czy strony tytułowej trzeba zapłacić kilkaset złotych, w zależności od czasu emisji i wielkości samej reklamy. Najdroższa jest całoekranowa podstrona na stronie tytułowej. Kosztuje 1230 złotych. Za to możemy poszaleć - do dyspozycji są 23 wiersze po 37 znaków, i osiem kolorów.
Zapytaliśmy Telewizję Polską o to, ile zarabia na reklamach i płatnych usługach w Telegazecie. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Do muzeum jeszcze daleko
Z wieloma technologiami rozstaliśmy się bez żalu. Nikt dziś nie płacze za kineskopami, telefonami na kartę magnetyczną czy kasetami VHS. Z Telegazetą rozstać się będzie dużo trudniej.
I to nawet w obliczu wejścia w życie nowej technologii, bo od kwietnia 2022 roku przechodzimy na naziemną telewizję hybrydową, która będzie łączyć telewizję i internet. Z powodzeniem mogłaby zastąpić teletekst, bo i tak przejmie niemal wszystkie jego funkcje.
Ale ci, którzy do dziś z Telegazety korzystają, raczej tego nawyku nie zmienią.
"Telegazeta jest serwisem nieodłącznie towarzyszącym programom telewizyjnym. Widzowie chętnie korzystali i korzystają z tej formy informacji. Pełni też ona rolę wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami, jak np. ścieżka dialogowa wyświetlana w sygnale telegazety" - informuje Telewizja Polska. I podkreśla:
"Telewizja Polska przygląda się zmianom przyzwyczajeń swoich widzów i ich gotowości na zastąpienie telegazety nowymi usługami. Ewentualne zmiany będą odbywały się z poszanowaniem potrzeb naszych widzów".
- Ja osobiście nie korzystam, choć nadal pamiętam numery stron, na których sprawdzało się program czy wiadomości - mówi Kamil Szwarbuła. Niedawno zainstalowałem telewizję hybrydową moim rodzicom. W ogóle z niej nie korzystają. Za to tata nadal regularnie sprawdza wyniki meczów właśnie w Telegazecie.