WAŻNE
TERAZ

Rosyjskie myśliwce nad Bałtykiem. NATO poderwało samoloty

Internet nie zapomina. Chyba że go do tego zmusisz

Ilekroć chcemy powiedzieć, że w internecie nic nie ginie, powinniśmy dodać wyraźne "chyba że". Ten wyjątek wprowadza obowiązujące od kilku lat prawo do bycia zapomnianym, które zobowiązuje operatorów do usuwania pewnych informacji o osobach prywatnych. W jaki sposób wymusić na Google, by o nas zapomniał?

Każdy obywatel ma "prawo do bycia zapomnianym"
Źródło zdjęć: © flickr.com | David Goehring
Martyna Kośka

Każdy obywatel ma prawo złożyć do Google wniosek o usunięcie z wyników wyszukiwarki informacji uznanych przez niego za nieaktualne bądź nieprawdziwe. Jest to tak zwane "prawo do bycia zapomnianym" - przypominają prawnicy z Kancelarii Radców Prawnych Mamczarek i Migdalska w serwisie Legalna Kultura.

Dzięki niemu nie musimy się martwic, że niezgodne z prawą informacje o nas przez lata będą dla każdego dostępne w sieci. Brzmi jak coś oczywistego, ale nie zawsze tak było, bo uprawnienie do żądania usunięcia nieaktualnych lub nieprawdziwych informacji zostało potwierdzone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dopiero w 2014 r.

Orzeczenie zostało wydane w związku ze sprawą obywatela Hiszpanii, który wiele lat temu wpadł w długi i z tego powodu jego dom został zlicytowany. Później ustabilizował swoją sytuację finansową i przeszkadzało mu, że jednym z pierwszych wyników, które pojawiają się w wyszukiwarce po wpisaniu jego nazwiska, jest wiadomość o planowanej licytacji.

Trybunał uznał, że jeśli informacje dotyczące jakiejś osoby są niewłaściwe, niestosowne bądź nadmierne w stosunku do celów, w jakich są przetwarzane przez operatora wyszukiwarki, powinny zostać usunięte.

W takiej sytuacji operator ponosi odpowiedzialność za przetwarzanie danych. Dlatego na wniosek osoby, której dane dotyczą, jest zobowiązany do usunięcia konkretnego linku z listy wyników wyszukiwania. Jeśli operator nie podejmie odpowiednich działań, osoba, której dane dotyczą, może zwrócić się do właściwego organu nadzorczego lub sądowego o to, by nakazał usunięcie linku.

Zobacz też:

2017 rok w wyszukiwarce. Oto, co wpisują polscy internauci

Złożenie wniosku o usunięcie danych z Google jest bardzo proste. Należy wejść na specjalną stronę pod tym adresem. W drugim kroku należy podać kraj, imię i nazwisko, adres e-mail, załączyć kopię dokumentu potwierdzającego tożsamość, wskazać wyniki wyszukiwania, które chce się usunąć i powód ich usunięcia.

Co ważne: nawet jeśli witryna zostanie usunięta z wyników wyszukiwania, będzie nadal istnieć. Oznacza to, że informację będzie można znaleźć przez URL albo przy wykorzystaniu innych dostępnych wyszukiwarek. Dlatego też Google poleca kontakt z webmasterem, który ma kompetencje do tego, by usunąć stronę.

Google nie jest ograniczony terminami gdy chodzi o rozpatrzenie sprawy. Weryfikując prośbę Google sprawdza, czy wyniki wyszukiwania zawierają nieaktualne dane dotyczące prywatnego życia użytkownika i czy w interesie publicznym jest pozostawienie informacji w zasobach wyszukiwarki.

"Prawo do bycia zapomnianym" dotyczy prawa do poszanowania życia prywatnego. O usunięcie wyników nie będzie mógł więc wnioskować np. polityk, który został skazany za przestępstwo związane z wykonywaną funkcją, gdyż po pierwsze, nie dotyczy to prywatnej strefy życia, a po drugie, interes odbiorców (czyli przykładowo wyborców) do poznania prawdy ma charakter nadrzędny wobec interesu wskazanego polityka.

Autorzy Legalnej Kultury wskazują też na inne kontrowersje związane z prawem do bycia zapomnianym.

- Trzeba się też zastanowić, czy zasadne jest usuwanie z wyszukiwarki negatywnych komentarzy i opinii dotyczących choćby wykonywania zawodu. Wystawienie krzywdzącego, nieprawdziwego komentarza np. lekarzowi jest bardzo proste, a negatywna opinia nie musi wcale wynikać ze złośliwości czy niechęci, lecz z oceny konkretnej osoby. Może ona jednak przekładać się na zmniejszenie liczby pacjentów, którzy lekarza odwiedzą i odczuje on wymierną stratę.

W jego interesie leży usunięcie takich opinii. Z drugiej strony, czy inni pacjenci nie mają prawa dowiedzieć się, że są osoby niezadowolone z usług tego lekarza, mające do niego lub jego pracy konkretne zastrzeżenia? W takiej sytuacji bardzo trudne jest wyważenie interesów obu stron i opowiedzenie się za racją którejś z nich - czytamy.

Wybrane dla Ciebie

Wielka wymiana w Białymstoku. Trwa tydzień "bez mandatów"
Wielka wymiana w Białymstoku. Trwa tydzień "bez mandatów"
Łacha zagraża bezpieczeństwu. Służby ostrzegają przed kłopotami
Łacha zagraża bezpieczeństwu. Służby ostrzegają przed kłopotami
Rolnicy nie wytrzymali. Rozsypali niemieckie ziemniaki w ministerstwie
Rolnicy nie wytrzymali. Rozsypali niemieckie ziemniaki w ministerstwie
"Przestali się ukrywać". Rozbierają 100-letnią kamienicę w Gdańsku
"Przestali się ukrywać". Rozbierają 100-letnią kamienicę w Gdańsku
Mają duży dom, na ogrzewanie wydają 3 tys. zł rocznie. Oto ich metoda
Mają duży dom, na ogrzewanie wydają 3 tys. zł rocznie. Oto ich metoda
Tony zepsutej żywności jechały do Polski. Posypały się zakazy
Tony zepsutej żywności jechały do Polski. Posypały się zakazy
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
Wynosił drobne rzeczy z firmy. Wyszła duża kwota. Grozi mu więzienie
Wynosił drobne rzeczy z firmy. Wyszła duża kwota. Grozi mu więzienie
Ile gotówki na miesiąc kryzysu? Warto ją schować w bezpiecznym miejscu
Ile gotówki na miesiąc kryzysu? Warto ją schować w bezpiecznym miejscu
Gigantyczna kolejka przy granicy z Białorusią. Czeka 270 ciężarówek
Gigantyczna kolejka przy granicy z Białorusią. Czeka 270 ciężarówek
Mieszkanka Sosnowca oburzona. Opłaty wzrosły "z dnia na dzień"
Mieszkanka Sosnowca oburzona. Opłaty wzrosły "z dnia na dzień"
Niemiecka firma kosmetyczna wchodzi do Polski. Oto jakie ma plany
Niemiecka firma kosmetyczna wchodzi do Polski. Oto jakie ma plany