Inwestorzy zapomnieli o Warszawie
Od kilku dni nasze indeksy poruszają się w bok przy małej zmienności. Nie korzystają ze sprzyjającego zwyżkom otoczenia. A niskie obroty wskazują na to, że otoczenie polskimi akcjami niezbyt się interesuje.
24.03.2011 17:51
Indeksy na warszawskiej giełdzie czwartkową sesję zaczęły od niewielkich spadków. Sytuacja szybko się poprawiła dzięki bardzo dobrym nastrojom na głównych giełdach europejskich. Jednak skala zwyżki była nieporównanie mniejsza niż we Frankfurcie. Gorzej niż u nas było jedynie w Rydze i Tallinie. WIG20 po porannym spadku o 0,1 proc., w południe dotarł do 2782 punktów, zyskując niecałe 0,5 proc. I ten poziom okazał się szczytem możliwości byków. Od jego osiągnięcia rozpoczęło się powolne osuwanie wskaźników. Odreagowanie nastąpiło dopiero na końcowym fixingu.
Ta mizerna kondycja indeksu naszych blue chipów opierała się głównie na papierach jednej spółki, których kurs także nie zachowywał się stabilnie. Akcje KGHM na otwarciu zniżkowały o około 0,6 proc., by po chwili zyskiwać nawet 2,7 proc. Z utrzymaniem tej skali zwyżki były jednak spore kłopoty. Po południu walorami miedziowego kombinatu handlowano po cenie o 1,5 proc. wyższej niż na środowym zamknięciu. Spośród pozostałych spółek wchodzących w skład WIG20 wzrostem o niecały 1 proc. mogły się pochwalić jedynie akcje BRE, PKN Orlen i GTC. Najmocniej zniżkowały papiery PBG, tracące ponad 1,5 proc. i PZU, w przypadku których zniżka sięgała ponad 1 proc.
Wbrew obawom dymisja portugalskiego rządu po odrzucenia przez parlament pakietu oszczędnościowego, nie spowodowało negatywnej reakcji ani na rynku walutowym, ani na giełdach europejskich. Opublikowane na początku dnia dane na temat aktywności gospodarczej w strefie euro nie skłaniały do optymizmu. Indeks PMI dla przemysłu okazał się w marcu niższy niż przed miesiącem. Niewielką poprawę zanotowano za to w usługach. Mimo to na głównych parkietach od rana panowały bardzo dobre nastroje. Po neutralnym otwarciu indeksy ostro ruszyły w górę. Wczesnym popołudniem w Paryżu zwyżka sięgała 1,3 proc., w Londynie 1 proc., a we Frankfurcie niemal 1,9 proc. Skala tego optymizmu chwilowo osłabła po publikacji danych zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 382 tys. i okazała się nieznacznie niższa niż oczekiwano. Mocno rozczarowała natomiast dynamika zamówień na dobra trwałego użytku. Zmniejszyły się one o 0,6 proc., podczas gdy liczono na ich wzrost o 1,5 proc. Bez uwzględnienia środków transportu
spadły o 0,9 proc., a spodziewano się zwyżki o1 proc. Reakcja na te dane była jednak niewielka. Inwestorów nie speszyły też informacje o spadku irlandzkiej gospodarki o 1,6 proc. w czwartym kwartale, ani ostrzeżenie agencji Moody’s zagrożeniu dla ratingu Wielkiej Brytanii w związku z wolnym wzrostem gospodarczym, ani wreszcie redukcja ratingu Portugalii przez agencję Fitch.
Handel na Wall Street rozpoczął się od wzrostu indeksów po około 0,5 proc. z tendencją do kontynuacji zwyżki. Dzięki temu europejskie parkiety trzymały się w dobrej formie. Ale Warszawie niewiele to pomogło. WIG20 zyskał ostatecznie 0,47 proc., WIG wzrósł o 0,46 proc., mWIG40 o 0,52 proc., a sWIG80 o 0,12 proc. Obroty wyniosły nieco ponad miliard złotych.
Roman Przasnyski, Open Finance