Trwa ładowanie...
d44zrh4
26-11-2010 17:06

Irlandia uratowana, ale problemy pozostają - komentarz tygodniowy

Komentarz tygodniowy

d44zrh4
d44zrh4

Stany Zjednoczone

Skrócony tydzień na Wall Street (w czwartek giełdy nie pracowały ze względu na Święto Dziękczynienia) charakteryzował się dużą zmiennością i nerwowością. Co dziwne, obserwując zachowanie amerykańskich indeksów, można odnieść wrażenie, że na decyzje inwestorów wyjątkowo miały wpływ nie lokalne dane dotyczące rynku amerykańskiego, lecz raczej czynniki zewnętrzne.

Owe czynniki zewnętrzne to niewątpliwie odgrzewany temat Irlandii i sygnały, jakie napłynęły na początku tego tygodnia z Azji. Nie chodzi tu bynajmniej o "demonstrację siły" Korei Płn., która to niewątpliwie nie pomagała posiadaczom akcji, lecz informację dotyczącą wstrzymania przyznawania kredytów przez największe banki w Chinach. Podobno poziom pożyczek osiągnął już dozwolony limit. Ta informacja miała natychmiastowe przełożenie na zachowanie indeksów w Azji oraz na rynek futures w Stanach.

Oprócz wspomnianych zewnętrznych czynników dane makro z rynku amerykańskiego również nie były jednoznaczne. Szczególnie informacje wtorkowe. Mimo zweryfikowania w górę danych o amerykańskim PKB z 2% do 2,5%, faktem jest, że w miesiącach poprzednich dynamika wzrostu PKB spadła. Potwierdzeniem tego był komunikat z ostatniego posiedzenia FOMC. W 2010 roku gospodarka amerykańska, według czerwcowych prognoz, miała rozwijać się w tempie 3% - 3,50%. W 2011 wzrost ma być niższy od założonego przedziału 3,5% - 4,2% i ma wynieść 3% - 3,6%.

d44zrh4

Reasumując, amerykańska gospodarka rozwija się, ale wolniej niż zakładano. Ciekawe dane napłynęły również z rynku pracy. Ilość nowych wniosków o zasiłek w zeszłym tygodniu była dużo niższa od zakładanych 435 tys. i wyniosła 407 tys. Co istotne, spadła również średnia 4. sesyjna. Liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych spadła zatem do poziomu najniższego od wielu miesięcy, co nie zmienia faktu, że wysokie bezrobocie w USA jest nadal faktem.

Koniec tygodnia to kontynuacja niepokojów dotyczących ewentualnej niewypłacalności kolejnych krajów – Portugalii i Hiszpanii. Ile w tej rzekomej finansowej zapaści jest prawdy, dowiemy się pewnie niedługo. Patrząc technicznie, para EUR/USD zbliża się do oporu w okolicach 1,31. Amerykański S&P500 takie wsparcie może bronić przy poziomach ok. 1 170 pkt.. Weekend powinien pokazać w jakich nastrojach są inwestorzy, a przeceniony rynek, może być pokusą do zakupów bardziej ryzykownych aktywów.
_ Konrad Widuliński _

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące

Polskie indeksy ponownie zakończyły tydzień mocnym akcentem spadkowym, pomimo że do piątku notowania przebiegały raczej spokojnie. Niewątpliwie wpłynęła na to czwartkowa informacja o tym, że węgierski rząd postanowił znacjonalizować tamtejsze Otwarte Fundusze Emerytalne, co w praktyce oznacza, że ich aktywa będą po prostu wniesione do budżetu. Jest to dosyć radykalny krok, który z pewnością nie spodobał się amerykańskim inwestorom, którzy natychmiast po wolnym od pracy czwartku postanowili w piątek zmniejszyć zaangażowanie w naszym regionie.

Świadczy o tym piątkowe umocnienie dolara dochodzące momentami nawet do 2,5% oraz notowania węgierskiego indeksu BUX, który stracił ponad 4%. Odbiło się to rykoszetem także na naszej giełdzie. Tym bardziej, że atmosfera wokół naszych OFE również jest napięta, bo po raz kolejny na usta polityków powrócił pomysł „demontażu” OFE. Takie rozwiązanie zapewne wpłynęłoby bardzo negatywnie na postrzeganie polskiego rynku i spowodowało silny odpływ aktywów. Bez OFE, które dzisiaj jest przecież największym inwestorem, nasza giełda stałaby się zdecydowanie mniej stabilnym rynkiem. Pozostaje mieć nadzieję jednak, że w tym zakresie polscy politycy nie wezmą za wzór rozwiązań węgierskich.

d44zrh4

Wracając do sytuacji bieżącej, z technicznego punktu widzenia indeks WIG dotarł do granicy 45000 punktów, gdzie zbiegają się pozioma linia wsparcia poprowadzona przez dołki z 8 i 20 października, oraz linia dolnego ograniczenia trendu wzrostowego rozpoczętego 1 lipca. Taki układ sugeruje, że korekta spadkowa może zakończyć się na tym poziomie, ale do tego potrzebna jest jeszcze poprawa nastrojów inwestorów.
_ Jacek Maleszewski _

Europa Zachodnia

Kolejne wieści z peryferyjnych krajów strefy euro oraz konflikt koreański wlały nieco niepewności w serca inwestorów na Starym Kontynencie i przyczyniły się do kontynuowania realizacji zysków. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym zgodnie wylądowały na lekkich minusach.

Początek tygodnia upłynął pod znakiem oczekiwanej od kilku dni decyzji irlandzkiego rządu w kwestii przyjęcia pomocy w kwocie prawie 100 mld euro ratującej tamtejszy system bankowy. Kwestią czasu jednakże stało się skupienie uwagi spekulantów na kolejnych chorych fiskalnie krajach grupy PIIGS, czyli Portugalii i Hiszpanii, które w opinii wielu mogą stać się kolejnymi – po Grecji i Irlandii – niechlubnymi bohaterami fiskalnej sagi w strefie euro. Oczywiście rządy w Lizbonie i Madrycie stanowczo przeczą jakimkolwiek spekulacjom, a premierzy Jose Socrates i Luiz Zapatero oficjalnie ostrzegli inwestorów grających „na krótko” na iberyjskim długu przed bliżej niezdefiniowanymi „poważnymi konsekwencjami”.

d44zrh4

Skutku wielkiego to nie przyniosło, a obligacje hiszpańskie i portugalskie z dnia na dzień traciły na wartości, pod koniec tygodnia osiągając rentowności najwyższe od czasów powstania strefy euro. Tajemnicą poliszynela jest, że prawdopodobieństwo zwrócenia się Hiszpanii i Portugalii po pakiety pomocowe w najbliższej przyszłości wcale nie jest takie małe. Tematem na inną dyskusję jest pytanie, czy ewentualne pakiety będą rzeczywiście wykorzystane, czy staną się jedynie swoistym „piorunochronem” odganiającym gromy ze strony obligacyjnych spekulantów.

Tydzień europejscy inwestorzy kończą – z uwagi na powyższe niepokoje – w nienajlepszych nastrojach, wyczekując kolejnych wieści, które być może napłyną po weekendzie. Wydaje się, że komunikaty płynące z Półwyspu Iberyjskiego stały się katalizatorem realizacji zysków, jednakże korekta sama w sobie nie jest niczym złym. Co więcej, może pomóc ostudzić rozgrzane w ostatnich tygodniach rynki, pozwalając zachodnioeuropejskim inwestorom zebrać siły na ewentualny „marsz Świętego Mikołaja” w końcówce roku.
_ Piotr Trzeciak _

Azja i Ameryka Łacińska

Miniony tydzień upłynął pod znakiem silnej wtorkowej wyprzedaży oraz prób odrobienia strat z ostatnich dwóch tygodni. W piątek indeks Nikkei 225 spadł na zamknięciu o 0,40 proc. i wyniósł 10 039,56 pkt. Chiński Shanghai Composite Index spadł na zamknięciu o 0,9 proc. do 2 871,70 pkt. Bilans tygodnia kończymy dla większości indeksów w regionie lekko pod kreską, czyli po czerwonej stronie rynku.

d44zrh4

„Kryzys jeszcze się nie skończył. Dług publiczny części państw jest równy lub niebawem zrówna się z ich PKB. Rekordzistą jest Japonia, której zadłużenie będzie dwa razy większe niż PKB.” – taka lub bardzo podobna opinia często pojawia się na łamach wielu gazet i portali finansowych. Często brak w opracowaniach szczegółowej analizy wrażliwości i oceny istoty problemu. Często pojawia się porównanie Argentyny, Islandii, Grecji, Irlandii czy Japonii.

Badacze problemu zapominają wspomnieć o tak istotnych elementach jak charakter zadłużenia: zewnętrzne, wewnętrzne czy potencjalne źródła finansowania. Nic dziwnego, że wiele krajów jest karcone przez rynek wysokim oprocentowaniem instrumentów pieniężnych i silną deprecjacją waluty. Paradoksalnie zwłaszcza ten drugi czynnik w obliczu wojny walutowej dominuje na rynku. Chęć wsparcia lokalnych eksporterów, wzrost PKB i poprawy wskaźników bezrobocia wygrywa, czyniąc z międzynarodowej areny politycznej konkurs na najbrzydsze kaczątko.

Bony skarbowe oraz obligacje skarbu państwa notują w Indiach wzrost zainteresowania, po tym jak słabnąca dynamika inflacji zwabiła kupujących na ten rynek. Oczekiwana stopa zwrotu na dziesięcioletnich obligacjach spadła z rekordowo wysokiego poziomu 8,18 proc. oglądanego w zeszłym tygodniu. Premia na tym rynku indyjskim to średnio 500 pkt. dla tego samego okresu zapadalności w porównaniu z rynkami rozwiniętymi. Brazylijski minister finansów sprzedał obligacje za ponad 11,3 mld dolarów. Jest to najwyższy poziom od maja 2010 roku, kiedy to wyemitowano dług o wartości 13,4 mld dolarów.

d44zrh4

Wyprzedaż na rynkach finansowych w ostatnich dniach sięgała od Azji do Ameryki Łacińskiej oraz od akcji po obligacje skarbu państwa. Ciekawy jest fakt, że brazylijski rząd po raz kolejny przy globalnym spadku apetytu na ryzyko, emituje taką ilość papierów skarbowych.
_ Jan Żuralski _

Surowce

Za nami kolejny, bardzo zróżnicowany pod kątem wycen tydzień na rynkach surowcowych. Tylko ropa naftowa zdołała utrzymać ceny z poprzedniego tygodnia. Złoto obroniło się przed spadkiem a miedź zamyka ostatnie pięć dni „pod kreską”. Ropa utrzymuje się na poziomie 83,5 dolarów za baryłkę, co daje wzrost o 1,5 proc.. W zasadzie można by napisać, że ropa zachowała się lepiej ze względu na dane z amerykańskiego rynku pracy, które wniosły trochę optymizmu w dość ponure nastroje na rynku finansowym. Inwestorzy przestraszyli się bowiem dwóch czołowych czynników. Po pierwsze, rynek spekuluje, że problemy fiskalne Irlandii przeniosą się na Portugalię i Hiszpanię.

O ile w przypadku Grecji i Irlandii można było mówić o pewnej ignorancji inwestorów spowodowanej małym wpływem tychże krajów na rynki finansowe, o tyle o kraje z Półwyspu Iberyjskiego trzeba mieć większe obawy. Rynek spekuluje, że jeżeli tak by się stało, to znacząco by obniżyło to notowania europejskiej waluty (wzrost wartości dolara), co miałoby niekorzystne przełożenie na rynek surowców. Po drugie działa czynnik chiński, gdzie władze chcą kolejnych kroków mających na celu schłodzenia rynku kredytowego oraz ograniczenie inflacji. Chińskie banki wykorzystały w tym roku prawie wszystkie limity kredytowe i tylko powstrzymanie kredytowania uchroni je przed ich przekroczeniem.

d44zrh4

To właśnie te informacje miały największy wpływ na rynek miedzi, która w przeciągu tygodnia potaniała o 3 proc.. Tona metalu na giełdzie w Londynie kosztuje 8200 dolarów. Czynnikiem pobocznym, na który zwraca się coraz baczniejszą uwagę jest konflikt pomiędzy Koreami, co zwiększyło niepewność na globalnych rynkach akcji. Na fali tej właśnie niepewności najwięcej korzysta złoto, którego ceny w skali tygodnia zdołały nie spaść i utrzymać wyceny, co w środowisku mocno zyskującego dolara można uznać za spore osiągnięcie. W piątkowe popołudnie za uncję kruszcu płacono 1354 dolary.

_ Tomasz Ray-Ciemięga _

d44zrh4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d44zrh4