Jadą na saksy, a dzieci do bidula
Do domów dziecka i rodzin zastępczych trafiają setki sierot. "Polska" dotarła do specjalnego raportu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Wynika z niego, że w ubiegłym roku aż 1299 polskich dzieci trafiło do domów dziecka lub rodzin zastępczych dlatego, że przestali się nimi interesować pracujący za granicą rodzice.
25.07.2008 | aktual.: 25.07.2008 09:14
Siedmioletnia Ania i jej o trzy lata starszy brat już nie czekają na powrót pracujących w Anglii rodziców. Straciły nadzieję, że jeszcze się z nimi zobaczą. Od stycznia mieszkają w białostockim Domu Dziecka nr 2. Trafiły tu wprost z lotniska w Londynie, po którym błąkały się bez opieki. Dzieci do Anglii wysłał ojciec, mama miała je odebrać z samolotu, ale nie pojawiła się na lotnisku. Anglicy odesłali chłopca i dziewczynkę do ojca, ale on nie miał ochoty się nimi zająć. Wkrótce potem zniknął za granicą. Ani on, ani jego żona nigdy więcej nie spotkali się ze swoimi dziećmi, telefonują do nich raz na dwa, trzy tygodnie.
Ta wstrząsająca historia nie jest wyjątkiem. "Polska" dotarła do raportu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Wynika z niego, że w ubiegłym roku aż 1299 polskich dzieci trafiło do domów dziecka lub rodzin zastępczych dlatego, że przestali się nimi interesować pracujący za granicą rodzice. Właśnie te dzieci to najtragiczniejsze ofiary powszechnego zjawiska nazywanego eurosieroctwem.
_ Każdy przypadek długotrwałego rozłączenia rodziny jest dla dziecka niekorzystny, nawet gdy wyjeżdża tylko jedno z rodziców _ - tłumaczy dr Mirosława Huflejt-Łukasik, psycholog dziecięcy. _ Jednak jeżeli dziecko traci oboje rodziców i trafia do placówki wychowawczej, to doznaje najgorszej krzywdy, która potem mocno odbije się na całym jego życiu _ - dodaje.
Porzucone dzieci częściej wpadają w nałogi
Losy niemal wszystkich porzuconych dzieci wyglądają bardzo podobnie. Ich codziennością stają się alkohol, narkotyki, kradzieże, przemoc wobec rówieśników. Konsekwencja: pogotowie opiekuńcze, a potem dom dziecka.
Tak było w przypadku Eweliny i Damiana, którymi po śmierci matki opiekował się ojciec. Kilka lat temu wyjechał do pracy w Niemczech, dzieci zostawił u babci. Ewelina i Damian zaczęli wagarować, coraz częściej nocowali poza domem, zaczęli pić i brać narkotyki. Do babci wracali tylko wtedy, gdy brakowało im pieniędzy. Jeśli nie chciała im dać, kradli. Ojciec dowiedział się o tym zaalarmowany przez policję, ale do dzieci nie wrócił. Zdecydował, że powinny zostać umieszczone w domu dziecka. Regularnie przesyła pieniądze, odwiedza bardzo rzadko.
Z raportu Ministerstwa Pracy, do którego udało się dotrzeć dziennikowi, wynika, że spośród 1299 dzieci, którym trzeba było znaleźć nowy dom, do placówek wychowawczych trafiła zdecydowana mniejszość. Dla 1014 udało się znaleźć rodzinę zastępczą. W domach dziecka pozostaje 285 dzieci. Powodem jest zazwyczaj oczekiwanie, aż sąd odbierze rodzicom prawa do opieki, co otworzy drogę do znalezienia rodziny zastępczej.