Jak zarobić na nazwisku?
W polskim show-biznesie nie brakuje osób "znanych z tego, że są znane". Przynajmniej część z nich zabiega o popularność po to, by na sławnym nazwisku zarobić. Dziwi zatem to, że rzadko dbają o zastrzeżenie do niego praw.
10.01.2013 | aktual.: 14.01.2013 10:01
Przykładem zagranicznych artystów dbających o swój znak towarowy może być zespół Metallica, który zarejestrował swoją nazwę w różnych wariantach.
- Metallica miała mnóstwo spraw np. z wielkimi koncernami kosmetycznymi, które wypuszczały np. szminkę o metalicznym połysku i nazywały ją "Metallica" - mówi Tołwińska. Metallica blokowała taki produkt, bo było to naruszenie ich nazwy.
Na polskim rynku o swoją markę dobrze dba Dorota "Doda" Rabczewska, która zarejestrowała swój pseudonim artystyczny jako znak towarowy. Pomogło to w ochronie jej interesów. - Próba zarejestrowania znaku "doda" dla kosmetyków przez inną firmę spotkała się z odmową. Jednak były też próby zarejestrowania znaku tylko kojarzącego się z piosenkarką - "Elektroda sił ci doda" (alkohol, prezerwatywy, piwo). Niestety nie wiemy, jak potoczyłaby się ta sprawa, ponieważ postępowanie zostało umorzone z powodu braku opłaty - mówi Tołwińska.
Polska beztroska
Nawet jeśli artyści zainteresują się ochroną swojego nazwiska, często brakuje im konsekwencji. Gdy Urząd Patentowy zwróci się o uzupełnienie wniosku, zdarza się, że polscy celebryci nie odpowiadają. Zapominają również o wniesieniu opłaty. - Próbują coś robić, ale nie do końca wiedzą jak i nie doprowadzają sprawy do końca - komentuje Tołwińska. - W polskim środowisku artystycznym widać bazowanie na przeświadczeniu, że prawa autorskie oraz dobra osobiste wystarczą do ochrony swojego dobrego imienia - tymczasem rejestracja znaku towarowego daje do ręki dodatkowe argumenty, a ponadto upraszcza prowadzenie działań marketingowych i zarobkowych bazujących na uzyskanej sławie.
Polscy celebryci nie dbają również o ochronę nazwiska w sieci i nie rejestrują domen. Jak wyliczyła firma 2BE.PL, w 2011 r. spośród 100 Polaków najwyżej wycenianych przez reklamodawców tylko połowa miała własne strony internetowe. Rzadko też dbano o rejestrację alternatywnych adresów. Przykładowo do dziś właściciel domeny anna-mucha.pl wykorzystuje popularność celebrytki, której oficjalna strona znajduje się pod adresem bez myślnika.
I ty możesz być jak Doda
Nie tylko nazwiska celebrytów podlegają ochronie, ma do tego każdy z nas. Oznacza to, że nikt nie może się pod nas podszywać albo oskarżać, że posługujemy się fałszywymi danymi. Podobnie jeżeli jakiś produkt, utwór lub usługa nawiązujące do naszego nazwiska godzą w naszą reputację, możemy pójść z tym do sądu cywilnego.
Jeżeli jednak ktoś firmuje nazwiskiem legalną działalność gospodarczą, lepiej, żeby zadbał o rejestrację znaku towarowego w Urzędzie Patentowym RP. Dzięki temu zabezpieczy swoją markę przed nieuczciwą konkurencją. Ten problem w szczególny sposób dotyczy celebrytów i innych powszechnie rozpoznawalnych osób.
- Nazwisko jako znak towarowy może zastrzec właściwie każdy, ale jeżeli chodzi o osoby publiczne, może je chronić dodatkowo popularność - mówi Karolina Tołwińska z JWP Rzecznicy Patentowi. - Jeżeli nazwisko jest bardzo znane, to samo w sobie staje się marką. Jest chronione nie tylko z tytułu rejestracji jako znak towarowy, ale także jako dobro osobiste.
Oznacza to, że ludzi sławnych prawo chroni niejako automatycznie przed wykorzystaniem ich nazwiska do marketingu bez ich wiedzy. Jeżeli jednak gwiazda chciałaby na nazwisku zarobić, lepiej by zgłosiła się do Urzędu Patentowego.
- Zarejestrowanie nazwiska jako znaku towarowego ułatwia korzystanie z niego w działalności marketingowej - tłumaczy Tołwińska. - Wszystkie gwiazdy zagraniczne mają zarejestrowane swoje nazwiska, swoje pseudonimy, ponieważ korzystają z nich przy sprzedaży produktów związanych ze swoją osobą - mówi. Jak dodaje, polskie gwiazdy nie dbają tak bardzo o rejestrację nazwisk, po części dlatego, że polski rynek jest stosunkowo słabo rozwinięty.
Rejestracja nazwiska jako znaku towarowego wiąże się z pewnymi kosztami. W wersji minimum - na jedną klasę produktów - to nieco ponad tysiąc złotych. Jeśli chcielibyśmy zastrzec markę dla wszystkich możliwych towarów, trzeba by zapłacić ponad 22 tys. zł. Ze względu na koszty i wygasanie praw do znaku w razie niekorzystania z niego w danej klasie, najczęściej rejestruje się nazwisko tylko dla kilku grup towarów. Są jednak wyjątki. - Zespół Blue Cafe ma zarejestrowany znak dla 11 klas, między innymi dla kosmetyków, zabawek, słodyczy, odzieży, impresariatu, usług reklamowych - wylicza Tołwińska.
I ty możesz sprzedać nazwisko
Nie trzeba być powszechnie znanym, by zarobić na swoim nazwisku. Sposób na to wymyślił i wprowadził w życie Amerykanin Jason Sadler, twórca stron internetowych firmy marketingowej.
Za 45,5 tys. dolarów wynajął on swoje nazwisko na okres roku. Od pierwszego stycznia 2013 r. oficjalnie nazywa się Jason HeadsetsDotCom, tak samo jak adres internetowy firmy, która wygrała licytację ("dot" to po angielsku kropka). Jason zdobył pewien rozgłos dzięki swojej firmie oferującej miejsce reklamowe na koszulkach noszonych przez internautów, ale trudno nazwać go sławnym człowiekiem. Mimo to udało mu się na swoim nazwisku zarobić odpowiednik niemal 12 tys. zł. Ta suma z pewnością zrekompensowała mu niedogodności związane z wymianą dokumentów.