Trwa ładowanie...
unia
02-11-2010 16:53

Jeszcze dużo do wydania

Rozmowa z dr. Jerzym Kwiecińskim, byłym wiceministrem rozwoju regionalnego, wiceprezesem Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości i ekspertem BCC.

Jeszcze dużo do wydaniaŹródło: Jupiterimages
d2zcngl
d2zcngl

Rozmowa z dr. Jerzym Kwiecińskim, byłym wiceministrem rozwoju regionalnego, wiceprezesem Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości i ekspertem BCC.

BCC przedstawiło nowy raport o wykorzystywaniu europejskich funduszy. Jaka jest jego konkluzja?
Wykorzystujemy szybciej pieniądze unijne. Ryzyko niewykorzystania funduszy unijnych wyraźnie się zmniejszyło – to najważniejsze przesłanie tego raportu. W poprzednim raporcie, we wrześniu 2009 roku, pisaliśmy, że „samolot z funduszami wystartował”. Dziś możemy dodać, że „samolot nabrał już prędkości i nabiera wysokości”, choć nie wszystkie wskaźniki lotu są jeszcze do końca zadowalające. Od marca zeszłego roku wyraźnie ruszyło podpisywanie umów, w maju – tempa nabrały wydatki. Dziś powinniśmy zwracać większą uwagę na jakość niż na ilość – projekty powinny wydatnie przyczyniać się do realizacji założonych celów.

Jakie parametry lotu musimy poprawić?
Rekomendowaliśmy wcześniej, aby skupić się na wyborze projektów i podpisywaniu umów, tak aby wolumen podpisanych umów osiągnął w tym roku 60 procent alokacji z Unii Europejskiej. Będziemy bliscy celu. Na koniec sierpnia podpisane umowy stanowiły 46 procent alokacji, ale nasza analiza pokazuje, że w ostatnim roku średniomiesięcznie podpisywaliśmy umowy na 6,2 mld złotych, co odpowiada 2,3 procenta alokacji. Jeśli z taką prędkością będziemy podpisywali umowy, na koniec roku osiągniemy 55 procent. Poziom ten na pewno przekroczą województwa. A w przyszłym roku podpisane umowy powinny przekroczyć pułap 80 procent. Ta „masa” umów będzie teraz generować płatności. Dlatego powinniśmy obecnie położyć akcent na wydatkowanie. Mówiąc o parametrach lotu, możemy powiedzieć, że mamy już dobrą szybkość, ale musimy osiągnąć właściwą wysokość i ją utrzymywać. Aby dolecieć do celu, musimy nabrać wysokości prawie trzykrotnie większej niż obecnie.

Poprzednio krytykował Pan różnice między przyznanymi – na papierze, a wypłaconymi – w rzeczywistości, pieniędzmi.
W ostatnim roku dysproporcje między płatnościami a podpisanymi umowami były jak siedem do jednego. Jeszcze większe różnice były między składanymi wnioskami, podpisywanymi umowami, a płatnościami. To się zmieniło. Dziś liczba złożonych wniosków jest trzy razy większa niż podpisanych umów – uważam, że to zdrowa proporcja. Pokazuje, że jest właściwy „popyt” ze strony beneficjentów na fundusze oraz że jest konkurencja między składanymi projektami. Stosunek podpisanych umów do płatności wynosi obecnie cztery do jednego. Na koniec sierpnia br. mieliśmy podpisane umowy na 120 mln złotych ze środków unijnych, a wydatki unijne osiągnęły poziom 30 mld zł. Przypomnę, do wydania mamy prawie 270 mld zł z UE.

d2zcngl

Wydatki nie idą nam jednak najlepiej.
W raporcie rekomendujemy, aby głównym priorytetem stało się teraz wydatkowanie. Kontraktacja, czyli podpisywanie umów, będzie przebiegać bez większych przeszkód, chociaż szczególną uwagę trzeba zwrócić na projekty kluczowe. Większość pieniędzy, które na lata 2007-2013 dostaliśmy z UE, powinniśmy objąć umowami do końca 2012 roku. Z moich wyliczeń wynika, że tak się stanie.

Ile powinny wynosić płatności?
Rekomendowaliśmy w raporcie BCC, że płatności powinny być na poziomie 20 procent na koniec tego roku. Osiągniemy minimum 15 procent. Nie ma niestety danych, ile pieniędzy zostało wypłaconych beneficjentom. Mamy dane pokazujące, ile jest przygotowanych i zweryfikowanych wniosków o płatność. Średniomiesięcznie wydajemy około 1,8 mld złotych, co stanowi 0,67 procent całkowitej alokacji z UE. Jeżeli nie przyspieszymy, przyznane nam pieniądze będziemy wydawać do 2021 roku. Płatności są dziś prawie trzy razy za niskie. Aby wydać wszystkie pieniądze do końca 2014 roku, czyli rok przed ostatecznym terminem, powinniśmy wydawać pieniądze trzy razy szybciej niż obecnie. Wydajemy 1,8 mld zł a powinniśmy 4,5 mld złotych miesięcznie.

Piętą achillesową pozostają także projekty kluczowe.
Zawsze mieliśmy problem z dużymi projektami infrastrukturalnym, jakimi zazwyczaj są projekty kluczowe, zarówno w starej perspektywie, jak i w obecnej. To duże projekty, wymagają przygotowania i wysiłku podczas realizacji. Ten problem pojawia się zarówno w programach regionalnych, jak i krajowych. Jeżeli niektóre projekty te nie mają szans na realizację w tej perspektywie, trzeba usunąć je z listy i na ich miejsce wprowadzić nowe – równie strategiczne albo przekazać pieniądze na konkursy. Jako dobry przykład podaję program Rozwoju Polski Wschodniej, gdzie nie rokujące na realizację projekty zostały zastąpione nowymi.

Co przy realizacji projektów kluczowych budzi największy niepokój?
Na poziomie krajowym największe wyzwanie to infrastruktura transportowa, na którą w tej perspektywie mamy wydać jedną trzecią wszystkich pieniędzy. Najwięcej na drogi i koleje. O ile realizacja projektów drogowych ruszyła, a poziom kontraktacji jest już nawet na poziomie średniej krajowej, w projektach kolejowych niewiele się dzieje, a płatności praktycznie nie ma. Grozi nam niewykorzystanie tych pieniędzy. Innym obszarem, który budzi zaniepokojenie, są projekty energetyczne. O ile jest duże zainteresowanie projektami w energetyce odnawialnej, poważny problem mamy z dużymi projektami energetycznymi związanymi z bezpieczeństwem energetycznym. Wydaje mi się, że tu będzie potrzebne przesunięcie pieniędzy. To duże, trudne projekty przygotowywane latami, ale unijne pieniądze nie mogą czekać. Trzecim obszarem, który budzi mój niepokój, jest gospodarka elektroniczna. Chodzi o duże projekty informatyczne. Mamy z nimi kłopot zarówno na poziomie krajowym, jak i regionalnym. W tej dziedzinie konieczna jest pełna
mobilizacja ze strony administracji centralnej i regionalnej, a szczególnie wsparcie merytoryczne ze strony Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Te projekty będą realizowane wolniej niż pozostałe. Należałoby także przygotować projekty zapasowe. Uważam także, że już dziś powinniśmy myśleć o nadkontraktacji. Piszemy o tym w raporcie, wspominając lata 2004-2006. Wówczas wiele znanych autorytetów powątpiewało, czy zdołamy wydać przyznane nam fundusze. Pesymiści mówili, że wydamy 20-30 procent, optymiści, że wykorzystamy 70-80 procent. Dzięki usprawnieniu systemu oraz wprowadzonej przez Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nadkontraktacji udało się wykorzystać wszystkie fundusze. Także dziś trzeba już myśleć o tym instrumencie, jeśli nie we wszystkich programach, to przynajmniej w niektórych działaniach.

d2zcngl

W raporcie po raz pierwszy pojawiają się tak szczegółowo opisane regiony. Jak Pan ocenia wykorzystanie funduszy unijnych przez województwa?
Skompletowanie informacji i ich analiza były dużym wyzwaniem. Chciałbym pochwalić MRR w tej dziedzinie, które od wiosny publikuje bardziej szczegółowe dane o regionach. W programach regionalnych dzieje się lepiej niż w krajowych. Dla samorządów fundusze europejskie są bardzo ważne. Rok temu były olbrzymie dysproporcje między poszczególnymi regionami, czołówkę od końca peletonu dzieliła przepaść. Dziś różnice są znacznie mniejsze.

Czemu jedni radzą sobie lepiej, a inni gorzej?
Wiele zależy od wielkości programu. Im jest on większy i bardziej zdywersyfikowany, tym trudniej. Widać to na Mazowszu i na Śląsku. Ale największe znaczenie ma sprawność administracyjna i tzw. czynnik ludzki. Jeśli od początku priorytetem w regionie była polityka spójności i właściwie zostały nakreślone cele oraz przygotowane struktury - jak w województwie wielkopolskim, opolskim, lubuskim, pomorskim, czy małopolskim, wykorzystanie funduszy przebiega sprawnie. Przeprowadziłem analizę, starając się określić, jak duże jest opóźnienie tych, którzy są na końcu list rankingowych. Na przykład w przypadku Mazowsza opóźnienie przy kontraktacji wynosi 5 miesięcy, a przy wydatkowaniu – cztery. Na Mazowszu czynnik ludzki odgrywał wielką rolę. Aby powstała Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych trzeba było zatrudnić i wyszkolić kilkaset osób, a w pierwszym roku jej funkcjonowania zmieniło się dziesięciu szefów. Dziś regiony z końca peletonu doganiają czołówkę. Różnice się zmniejszyły. W tym roku dawni
maruderzy – mazowieckie, podkarpackie czy lubelskie - przeprowadzili wewnętrzne plany restrukturyzacyjne, które dotyczyły zarówno struktury organizacyjnej, jak i czynnika ludzkiego, i gonią peleton. Różnice pozostaną, ale nie będą duże. Silnym czynnikiem mobilizującym regiony w tym roku jest podział 512 mln euro z Krajowej Rezerwy Wykonania. Te województwa, które przekażą w tym roku 20 procent pieniędzy unijnych w postaci wydatków certyfikowanych do Komisji Europejskiej, będą mogły uczestniczyć w podziale tych pieniędzy. Szansę mają wszyscy.

Czy to dobrze, że większość funduszy została już rozdzielona? Na co mogą liczyć przedsiębiorcy w najbliższych latach?
Dobrze, bo fundusze nie tylko pozwalają nam osiągnąć właściwy poziom rozwoju cywilizacyjnego, ale pozwalają walczyć ze spowolnieniem gospodarczym. Natomiast przedsiębiorcy należą do prymusów w wykorzystywaniu funduszy. Program Innowacyjna Gospodarka jest zdecydowanym liderem wśród programów krajowych, ma najwięcej pieniędzy w podpisanych umowach. Działania adresowane do przedsiębiorców już się praktycznie zakończyły. Na poziomie regionalnym różnie bywa w poszczególnych obszarach wsparcia, właściwie nie ma pieniędzy na dotacje inwestycyjne, ale np. niewielkim zainteresowaniem cieszą się fundusze na klastry. W przyszłym roku zostaną rozdzielone resztki pieniędzy. Niewielkie są szanse, aby tak znaczące programy były konstruowane z naszych krajowych publicznych pieniędzy. Kończy się też powoli era wspierania przedsiębiorców w taki sposób jak obecnie. Dotychczasowe wsparcie było potrzebne, aby rozruszać inwestycje, głównie w małych i średnich firmach, szczególnie w słabiej rozwiniętych regionach. Widać olbrzymi
popyt na pieniądz inwestycyjny, dlatego uważam, że teraz trzeba pracować nad rynkiem, bo dotacje rozpieszczają przedsiębiorców. Obecnie powinno nam zależeć na tym, aby w systemie, który finansuje przedsiębiorstwa, pożyczki i kredyty zastąpiły dotacje.

d2zcngl

Ostatnio minister Bieńkowska wystąpiła z taką propozycją.
To jest dobry, ale nie całkowicie nowy pomysł, bo rozważaliśmy jego wprowadzenie w poprzednich latach, a odzwierciedla on naturalny trend rozwoju wsparcia dla firm. Fundusze mają działać systemowo, wypełniać lukę tam, gdzie rynek nie działa. Dotacje pobudziły przedsiębiorstwa do inwestowania. Popyt jest dziś olbrzymi, nie do zaspokojenia. Np. w jednym z konkursów w programie Innowacyjna Gospodarka tylko te projekty, które dostały 97 punktów na 100 miały szansę na dotację. Proste wsparcie dla firm nie jest już potrzebne, może z wyjątkiem biedniejszych terenów czy województw Polski Wschodniej. Przedsiębiorstwa są coraz bardziej gotowe do inwestowania w przedsięwzięcia innowacyjne. W przyszłej perspektywie musi być więcej instrumentów tzw. rewolwingowych, czyli takich które obracają pieniędzmi przez wiele lat – to fundusze pożyczkowe czy poręczeniowe, fundusze wysokiego ryzyka. Znacznie większą uwagę trzeba przyłożyć do wspierania innowacyjności, a szczególnie do wdrażania badań naukowych do biznesu. To wielka
słabość naszej gospodarki. Dodatkowo więcej uwagi powinniśmy przykładać do rozwoju innowacyjnych usług rynkowych, bo do tej pory pieniądze unijne głównie były kierowane do sektora produkcyjnego.

Profesor Balcerowicz na naszych łamach wskazywał, że brakuje analiz na temat wydajności funduszy europejskich.
Tę wydajność funduszy nie jest łatwo mierzyć, szczególnie pod względem ich oddziaływania. Nadal za mało wiemy na ten temat, chociaż akurat Polska prowadzi wiele badań i analiz w tym obszarze. Gdy byłem odpowiedzialny za negocjacje z Komisja Europejską, przeprowadziliśmy analizy, które były dla mnie silnym orężem w tych rozmowach. Wskaźniki jakościowe pokazywały, jak fundusze pozytywnie wpływają na gospodarkę, na wzrost PKB, na tworzenie nowych miejsc pracy, na rozwój społeczny, jak wysoka jest efektywność funduszy – np. ilość, jakość i efektywność tworzenia miejsc pracy była większa niż w innych krajach członkowskich. Zaczynają się negocjacje nad nową perspektywą, więc musimy dysponować podobnymi aktualnymi analizami i argumentami, które pomogą nam przekonać KE i inne kraje do utrzymania polityki spójności i do hojności dla Polski.

Rozmawiała: Małgorzata Schwarzgruber

d2zcngl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2zcngl

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj