Kanar: ratunku, pasażer mnie gryzie
Pogryzienie, pobicie, a nawet złamanie kończyny – tyle ryzykuje się w tym zawodzie za, licząc przeciętnie, 1,5 do 3 tys. zł pensji (netto).
09.05.2013 | aktual.: 09.05.2013 10:54
Kontrolera ludzka twarz
Najnowszą tego typu kampanią jest zapowiedziana w ostatnich dniach we Wrocławiu akcja „Kontroler też człowiek”. Ma ona przypominać pasażerom o obowiązku kasowania biletów, a zarazem namawiać do kulturalnego zachowania podczas kontroli. Graficzną stronę akcji wypełniają rysunki ukazujące scenki z pracy kontrolerów. Przybliżają one ich zajęcie pasażerom, zgodnie z przewodnim hasłem inicjatywy.
Kampania wrocławskich władz ma na celu zapobieżenie eskalacji agresji, której ofiarami padają kontrolerzy w tym mieście. Złamana ręka, rana od noża, poturbowanie – to skutki działań osób wrogo nastawionych wobec kontrolerów.
Liczba agresorów rośnie. Kontrolerzy nie mogą czuć się bezpiecznie również poza pracą. Powstają strony internetowe, na których walczący z „kanarami” pasażerowie umieszczają ich zdjęcia. Na facebooku utworzono profil Kanary Wrocław MPK. To jakaś forma piętnowania nas, dodawania nam łatki, że jak kanar to cham – denerwują się osoby sprawdzające bilety we Wrocławiu.
- Zachowanie osoby bez biletu w czasie kontroli jest często niewspółmierne do sytuacji – podkreśla na stronie Wrocławia kierowniczka biura obsługi pasażera w tamtejszym MPK, Agnieszka Brzezińska-Mandat.
Ugryzę, a nie zapłacę
Przypomnijmy, że w przeszłości dochodziło na tym tle do naprawdę dramatycznych zdarzeń. Jak w przypadku Nigeryjczyka, który w 2011 roku pogryzł w Krakowie kontrolera, a towarzyszącą mu kontrolerkę uderzył w brzuch.
Pytanie jednak, czy przesady w zachowaniach nie można zarzucić również kontrolerom? W Krakowie Nigeryjczyk tłumaczył, że działał w obronie koniecznej – kontrolerzy powalili go na ziemię. Sąd w tym punkcie przyznał mu rację, choć jednocześnie uznał winnym uderzenia kontrolerki.
Zarzuty wobec „kanarów”, dotyczące ich agresji wobec pasażerów, powtarzają się od dawna. W różnych miastach w przeszłości sygnalizowano, że łapią gapowiczów za ubranie, nie dają wysiąść, wykręcają ręce. Kontrolerzy tłumaczą z kolei, że są prowokowani.
Wrocławska akcja nie jest pierwszą zmierzającą do ocieplenia stosunków między pasażerami i kontrolerami. Na przykład w Warszawie w ubiegłym roku sprawdzającym bilety towarzyszyły hostessy z napisami na koszulkach „Nie gap się, skasuj bilet”.
Przedstawiciele instytucji prowadzących akcje namawiające do kasowania biletów przypominają, że lekceważenie obowiązku zapłaty za przejazd może pociągnąć za sobą daleko idące skutki. MPK podpisują na przykład umowy z Krajowym Rejestrem Długów, do którego trafiają gapowicze – recydywiści. Uniemożliwia im to wzięcie kredytu. Zakłady komunikacji miejskiej wynajmują też firmy windykacyjne, które nasyłają komorników na niepłacące osoby. Widać z tego, że to bynajmniej nie kontrolerzy mogą sprawić gapowiczom najwięcej kłopotów.
TK /AK.WP.PL