Kierowca autobusu: zaatakowałem ją, bo mnie zdenerwowała

Na co dzień bardzo często zdarza się, że siadający za kółkiem autobusów dają upust swoim nerwom na wiele sposobów

Kierowca autobusu: zaatakowałem ją, bo mnie zdenerwowała

21.12.2011 | aktual.: 17.06.2014 10:52

- Zaatakowałem ją, bo mnie zdenerwowała – powiedział śledczym kierowca autobusu komunikacji miejskiej, opisując w jaki sposób zamordował 21-letnią dziewczynę. Morderstwo to oczywiście skrajny przypadek, jednak na co dzień bardzo często zdarza się, że siadający za kółkiem autobusów dają upust swoim nerwom na wiele innych sposobów.

Śmierć 21-letniej Katriny Z., angielskiej studentki z Krakowa wstrząsnęła całą Polską. Latem tego roku o godz. 3 wsiadła do autobusu linii nocnej, który prowadził Mirosławowi Ł. Na końcowym odcinku trasy była już jedyną pasażerką. Wtedy doszło do sprzeczki z kierowcą autobusu, w trakcie której mężczyzna chwycił twardy przedmiot i uderzył nim kilkakrotnie kobietę w głowę. Prawdopodobnie nieprzytomną kierowca wyciągnął z autobusu, pozostawiając przy drodze w rowie.

- Swoje zachowanie tłumaczył zdenerwowaniem; pasażerka prawdopodobnie przegapiła swój przystanek i domagała się odwiezienia - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.

- Podróżowanie krakowskimi autobusami jest bezpieczne. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo pasażerów, kierowcy przechodzą specjalistyczne testy psychologiczne i stawiamy im inne bardzo wysokie wymagania - zapewniał po zdarzeniu rzecznik MPK Marek Gancarczyk. Podkreślił też, że zatrzymany kierowca nie był karany i nie było skarg na niego.

Ułańska fantazja

Przejeżdżanie na czerwonym świetle, wymuszanie pierwszeństwa na drodze, zatrzaskiwanie drzwi pod nosem pasażerów... lista grzechów, jakich dopuszczają się kierowcy miejskich autobusów, jest długa.

- Do tego ułańska fantazja. Tak wielka, że jadący autobusem ludzie czują się jak ziemniaki w worku. Dosłownie – opowiada Paweł z Gdańska, pokonujący codziennie trasę z domu do pracy i z powrotem. – Ostatnio gdy jechałem, kierowca tak mocno wszedł w zakręt, że wszyscy pasażerowie przytuleni do siebie, znaleźli się po jednej stronie autobusu. Czuliśmy się jak na rajdzie, a przecież nie o to chodzi. Wolę jechać spokojnie, nawet kosztem kilku minut opóźnienia.

Dynamiczna, a czasem wręcz szalona jazda, to przypadek szczególnie częsty. Brak doświadczenia? Być może.

Na mmwarszawa.pl czytamy, że „kierowcą autobusu miejskiego może zostać praktycznie każdy, kto skończył 21 lat, przeszedł badania psychotechniczne, posiada prawo jazdy kategorii D i zaświadczenie o niekaralności wydane nie później, niż pół roku przed zgłoszeniem się do pracy. Przewoźnik nie sprawdza jednak, jak jeździ na co dzień człowiek, który będzie przewoził tysiące ludzi dziennie. Nie jest weryfikowane również jego doświadczenie za kółkiem.”

- Nie jesteśmy w stanie sprawdzić jak osoba, która się do nas zgłasza, jeździ własnym samochodem. Nie sprawdzamy też liczby punktów karnych - mówi mmwarszawa.pl rzecznik MZA, Sławomir Ślubowski.

Nerwy nieposkromione

Ci, którzy korzystają z transportu miejskiego czasami mają okazję przekonać się, że siedzący za kółkiem może być wyjątkowo nerwowa osobą. Co denerwuje kierowców autobusów? Z równowagi wyprowadzić może ich wiele rzeczy lub sytuacji.

W Krakowie, jeden z pasjonatów fotografii transportowej zaczął robić zdjęcia autobusom jednej z linii, wówczas kierowca widząc że jest pod obstrzałem aparatu fotograficznego, zatrzymał autobus, wybiegł z niego i zaczął się odgrażać. Emocje targały nim tak bardzo, ze porzucił na skrzyżowaniu pojazd pełen pasażerów. W internetowej sieci krąży też historia o tym, jak kierowca miejskiego autobusu palił papierosa za „kółkiem”, a gdy zauważył, że jest nagrywany telefonem komórkowym wpadł w furię i zaatakował pasażerkę. Zresztą poniżanie pasażerów to sytuacja zdarzające się nagminnie.

Stres kierowcy

Okazuje się, że testy psychologiczne powinny być stałym elementem podczas zatrudniania kierowców autobusów. Badania opisujące ich zdrowie zawodowe ujawniają, że cierpią oni na silne uczucia zmęczenia, napięcia psychicznego i różnego rodzaju przeciążenia.

- Stres jest ogromny – opowiada Janusz, emerytowany kierowca ze Słupska. – Przede wszystkim siadający za kółko musi dogodzić każdemu. Z jednej strony firma wymaga, aby kierowca był miły i grzeczny dla pasażerów. Ma udzielać informacji, sprzedawać bilety, a uśmiech ma mu nie schodzić z twarzy. Z drugiej strony jest cały czas pod obstrzałem tych samych pasażerów i szefów. Ma jeździć bezpiecznie, czyli wolno. Ale też musi pilnować rozkładu jazdy, bo inaczej sypią się gromy. Naprawdę trudno to wszystko godzić, więc człowiek staje się coraz bardziej zestresowany. Tym bardziej, że pensja nie jest powalająca.

Pensja przewoźników autobusów miejskich, podobnie jak popularnych PKS-ów, różni się w poszczególnych regionach Polski. Zarobki to średnio ok. 2 tys. zł. brutto na początek. Z czasem kwota ta powoli rośnie.

ml/
ak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)