KNF bierze pod lupę kredyty, ale nie będzie renegocjować umów
Wbrew informacji "Dziennika Gazety Prawnej" KNF nie zamierza ingerować w umowy klientów z bankami. Gazeta napisała, że banki wbrew umowom będą mogły żądać nowych zabezpieczeń od właścicieli kredytów hipotecznych w walutach obcych. Nadzór przyznaje jednak, że sytuacja na rynku jest taka, że niektóre banki które mogą mieć problemy. Podobnie jak ich klienci.
08.12.2011 | aktual.: 09.12.2011 11:21
Wbrew informacji "Dziennika Gazety Prawnej" KNF nie zamierza ingerować w umowy klientów z bankami. Gazeta napisała, że banki wbrew umowom będą mogły żądać nowych zabezpieczeń od właścicieli kredytów hipotecznych w walutach obcych. Nadzór przyznaje jednak, że sytuacja na rynku jest taka, że niektóre banki mogą mieć problemy. Podobnie jak ich klienci.
Przypomnijmy, że chodzi o te kredyty walutowe, których wysokość przez zmianę kursu euro czy franka szwajcarskiego przekroczyła wartość nieruchomości. Dla przykładu jeśli ktoś kupował mieszkanie za 300 tys. zł na kredyt denominowany we franku przy kursie tej waluty na poziomie 2,20 zł, to nie uwzględniając spłaty rat kredytu dziś do oddania miałby około 490 tys. zł. A trzeba pamiętać, że przez spadek cen jego mieszkanie jest warte zapewne około 260-270 tys. zł.
I choć według danych NBP kredyty walutowe są dziś nieco lepiej spłacane niż złotówkowe, to dla banków brak zabezpieczenia pożyczonych pieniędzy, to skrajnie ryzykowna sytuacja. Według dzisiejszej informacji "DGP" banki za zgodą Komisji Nadzoru Finansowego mogłyby żądać dodatkowych zabezpieczeń od osób, których nieruchomość jest mniej warta niż udzielony kredyt. Taką ochroną interesów banków, byłoby na przykład ubezpieczenie lub w skrajnych wypadkach wymóg nadpłacenie części pożyczki.
Na stronie internetowej KNF o ewentualnym zielonym świetle nadzoru na renegocjacje umów z klientami nie ma żadnej informacji. Także rzecznik instytucji w rozmowie z Wirtualną Polską zaprzecza dzisiejszym rewelacjom gazety, przyznając jednocześnie, że każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie.
- Każdy bank jest inny: ma własny profil ryzyka, różnych klientów, zawierał różne umowy, wymagał różnych zabezpieczeń itd. i jest oceniany przez KNF indywidualnie. KNF nie ma możliwości ingerowania w umowy banków z ich klientami - mówi Łukasz Dajnowicz z biura prasowego Komisji Nadzoru Finansowego.
Pomimo to nadzór w swoim najnowszym raporcie wskazuje na duże ryzyko związane z kredytami hipotecznymi denominowanymi w walutach obcych.
- Analiza opóźnień w spłacie (do 30 dni oraz powyżej 30 dni) wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo dalszego pogorszenia jakości portfela tych kredytów w przyszłych okresach - czytamy w dokumencie "Informacja o sytuacji banków w I półroczu 2011 roku". - Istotne jest też ryzyko nadmiernej koncentracji produktowej wynikające z wysokiego udziału kredytów mieszkaniowych w bilansach niektórych banków, które uzależniły swoją przyszłą sytuację finansową od jakości portfela kredytów mieszkaniowych i sytuacji na rynku nieruchomości. Trzeba dodać, że analizy nadzoru przeczą tezie o wyższej jakości portfela kredytów walutowych. Jakość obu portfeli jest zbliżona - napisał nadzór.
KNF zwraca także uwagę, na zbyt dużą ilość pożyczek o LTV przekraczającym 80 proc. Co ciekawe zdaniem nadzoru problematyczne mogą być nawet kredyty w ramach rządowego programu "Rodzina na Swoim". W pewien sposób KNF kwestionuje cały zamysł finansowego wsparcia kredytobiorców.
- Istotne ryzyko związane jest również z kredytami udzielonymi w ramach Programu "RnS" (skokowy wzrost rat spłaty po 8 latach dopłat) - napisał KNF.
Przypomnijmy, że w ramach "RnS" małżeństwa oraz osoby samotnie wychowujące dzieci mogły zaciągnąć kredyt, w którym przez osiem lat państwo spłaca połowę odsetek. Przez ten okres rata kredytu na 30 lat w wysokości 2000 zł zmniejsza się do około 1300-1400 zł. Od października program został drastycznie ograniczony i rozpoczęło się jego wygaszanie.