Kolejne sześć lat dla GMO. Rząd zdecydował. Wyjaśniamy o co chodzi
Rząd zdecydował, że zakaz dotyczący stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych wejdzie w życie za sześć lat. To kolejna zmiana terminu. Dzieje się tak regularnie od prawie dwóch dekad. Zapytaliśmy ekspertów o przyczyny wprowadzenia zakazu, a także jego ciągłe odraczanie.
02.08.2024 15:41
Rząd przyjął we wtorek projekt nowelizacji ustawy o paszach; zakaz stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz GMO wejdzie w życie 1 stycznia 2030 roku. Początkowo ustawa miała wejść w życie 1 stycznia 2025 roku. Jest to o tyle ważne, że modyfikowana genetycznie śruta sojowa jest podstawowym źródłem białka w mieszankach paszowych dla drobiu i młodych świń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto zauważyć, że Polska wprowadza memorandum na zakaz stosowania pasz modyfikowanych genetycznie regularnie od prawie 20 lat. Chodzi o regulacje z 2006 i 2012 roku. Jak zauważa w rozmowie z WP Finanse prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu (PZZHiPD) Andrzej Danielak, plan był ambitny, ale nie wziął pod uwagę tego, że nie ma możliwości dostarczenia odpowiedniej ilości pasz non-GMO.
- Co kilka lat jest stosowany taki wybieg prawny, że jest tzw. moratorium, czyli oddalenie tego wymogu w czasie. No i teraz kolejny raz będzie to miało miejsce – mówi prezes PZZHiPD.
Co ważne, pasze pochodzące ze składników modyfikowanych genetycznie nie są nielegalne ani zakazane w Unii Europejskiej. Jednak uprawa lub wprowadzenie produktów GMO do obrotu wymaga zgód na poziomie unijnym. A nie da się ukryć, że hasło GMO ma dość negatywne konotacje.
Zdaniem prof. Krzysztofa Lipińskiego z Katedry Żywienia Zwierząt i Paszoznawstwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie sceptyczna postawa wobec GMO nie ma podstaw naukowych.
Nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że pasze modyfikowane genetycznie są problematyczne dla zwierząt czy ludzi. Od lat, niezależnie od opcji politycznej, prowadzona jest dyskusja na temat zakazu ich stosowania – mówi w rozmowie z WP Finanse naukowiec.
Podobnego zdania jest Andrzej Danielak, który podkreśla, że pasza modyfikowana genetycznie jest przetwarzana przez zwierzęta.
Nie udowodniono, że stosowanie tych pasz może wpływać na człowieka. Najpierw te pasze są przetworzone przez organizmy zwierząt, więc nie ma znaczenia, czy fragmenty GMO znajdą się w mięsie, czy jajkach — mówi prezes PZZHiPD.
Skąd w takim razie negatywna prasa dotycząca GMO?
Zakaz jest przede wszystkim efektem oddziaływania opinii publicznej i marketingu. Konsumenci, zwłaszcza w miastach, reagują negatywnie na hasła takie jak antybiotyki, chemia, GMO, uważając że są to rzeczy złe, które powinno się ograniczać lub eliminować – mówi WP Finanse prof. Lipiński z UWM w Olsztynie.
Dodaje, że badania na temat wpływu GMO na zwierzęta są przeprowadzane na całym świecie. Także w Polsce.
- Instytut Zootechniki w Krakowie przeprowadzał takie badania i wyniki były takie same, jak na całym świecie: brak negatywnego wpływu GMO na zwierzęta – mówi badacz.
Nie stać Polski na takie zakazy
Wprowadzenie takiego zakazu już w 2025 roku mogłoby mieć katastrofalne skutki dla całej branży. Choć jego wprowadzenie "wisi" nad Polską od 2006 roku, to mimo upływu lat, nie jest to do końca możliwe.
Polska zużywa 5,5 miliona ton pasz wysokobiałkowych, z czego 50 proc. to poekstrakcyjna śruta sojowa sprowadzana z zagranicy – mówi prof. Lipiński.
Pasza ta pochodzi w większości z soi modyfikowanej genetycznie. Dlatego, zdaniem naukowca, z ekonomicznego punktu widzenia zakazanie stosowania pasz GMO jest obecnie niemożliwe. Według prof. Lipińskiego zakaz stosowania GMO jest szkodliwy dla polskiego rolnictwa. Badacz dodaje, że modyfikacja polega na zwiększeniu odporności roślin na herbicydy. Chwasty giną, a soja zostaje, dzięki czemu używa się mniej środków ochrony roślin. Co jest zaletą, bo nie musimy używać tak dużej ilości pestycydów, jak do tej pory.
Zdaniem Andrzeja Danielaka zakaz stosowania GMO znacząco podniósłby ceny, bo brakowałaby paszy, produktów na rynku byłoby mniej, a za wszystko zapłaciliby na końcu konsumenci. Dlatego też decyzja rządzących jest słuszna. Choć według niego z czasem problem najpewniej sam się rozwiąże.
Prowadzone są również działania, które zwiększają areał produkcji surowców non-GMO, szczególnie soi. Prowadzone są także badania dotyczące wykorzystania innych surowców w produkcji paszy takich jak rzepak, czy rośliny bobowate.
- To postępuje powoli, ale coraz więcej surowców paszowych bez GMO będzie dostępnych – podsumowuje Andrzej Danielak.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl