Kolejne słabe wyniki właściciela Biedronki spowodowały gigantyczną przecenę akcji tej notowanej w Lizbonie spółki. Jak podawaliśmy kilka dni temu giełda zabroniła nawet tzw. krótkiej sprzedaży, czyli obstawiania na dalsze spadki. Ma to zapobiec chaosowi w handlu Jeroniomo Martins.
Teraz dochodzi do tego jeszcze negatywna rekomendacja jednego z największych i najważniejszych portugalskich banków. Espirito Santo Investment Bank (BESI) zmienił swoją ocenę z neutralnej na sprzedaj. Obniżono też docelową cenę. Zdaniem analityków wynosi ona 9,9 euro. Tymczasem w piątek 1 sierpnia akcje JM były nawet tańsze. Po południu kosztowały 9,4 euro.
Zdaniem BESI Biedronka będzie musiał, chcąc poprawić zyski, podnieść ceny.
- Bardzo słabe wyniki porównywalne Biedronki w drugim kwartale (+0,3 proc. lub -1,7 proc. z wyłączeniem Wielkanocy) wywierają silną presję na Jeronimo Martins, by podnosić ceny i wprowadzać zmiany w ofercie komercyjnej - napisali w raporcie.
Ich zdaniem dyskont będzie musiał dokonać "resetu marż". Oznacza to ich podwyższenie. Przypomnijmy, że prezes JM stwierdził, że w Biedronce prowadzony jest program naprawczy. Nie wytłumaczył jednak dokładnie, na czym on polega.
- Po pierwsze należy pamiętać, że od czasu wybuchu wojny cenowej w czerwcu ubiegłego roku, zwiększona kampania promocyjna Biedronki spowodowała spadek marż o 80 punktów bazowych, ale sprzedaż porównywalna wciąż zwalnia. Po drugie, deflacja cen żywności w Polsce pogłębia się i - jeżeli Biedronka i jej konkurenci nadal będą obniżali ceny - sytuacja ta raczej się nie zmieni. Po trzecie, nieustanna ekspansja sklepów Biedronki zaczyna pożerać jej własne placówki, bo ograniczony asortyment może być przeszkodą do zwiększenia udziału w wydatkach Polaków - argumentuje Maria Mickiewicz, analityk sektora spożywczego z warszawskiego oddziału BESI.
Analitycy twierdzą, że polski dyskont będzie musiał przyciągnąć do swoich sklepów nowych klientów. W tym celu wprowadzi na półki nowe kategorie produktów. Jakie? Zapewne przekonamy się o tym już niedługo.