Kopacz: pieniądze dla UOKiK na sprawdzanie procedur bankowych (opis)
Minister finansów Mateusz Szczurek znajdzie dodatkowe pieniądze w rezerwie, którymi zasili UOKiK, by mógł on weryfikować procedury w bankach dotyczące kredytów - powiedziała premier Ewa Kopacz. Dodała, że rząd będzie walczył z nieprawidłowymi praktykami banków.
03.02.2015 16:05
Jak mówiła Kopacz na wtorkowej konferencji po posiedzeniu rządu, niekiedy słabszym partnerem w relacji bank-kredytobiorca jest właśnie kredytobiorca. Zaznaczyła, że UOKiK i KNF będą stały na straży poprawnych procedur, które - jak podkreśliła - nie będą w żaden sposób stawiać w gorszej pozycji kredytobiorców.
"Nie chcę uprzedzać wystąpienia ministra Szczurka, ale minister znajdzie dodatkowe pieniądze w rezerwie - (...) do pięciu milionów, jako minister finansów może dysponować taką kwotą - którą zasili UOKiK" - powiedziała premier. Jak wyjaśniła, chodzi o dodatkowe pieniądze, które pomogłyby UOKiK weryfikować procedury funkcjonujące w bankach pod kątem tego, czy są one dobre, czy naganne. "Oczywiście z ostrymi zaleceniami" - dodała.
"Będziemy przede wszystkim zwalczać - o czym będzie mówił na pewno minister finansów albo na jutrzejszej, albo czwartkowej konferencji prasowej - (...) tzw. nieprawidłowe, złe praktyki, które niekiedy w bankach występują. Taką zasadę przyjęliśmy w rządzie" - zaznaczyła Kopacz.
Premier zwróciła uwagę, że wartość franka spada. "Poniekąd ten problem na chwilę obecną się rozwiązuje. Ale chciałabym - i taka jest decyzja rządu i ministra finansów - abyśmy byli gotowi na wszelką ewentualność, czyli pracujemy nad takim rozwiązaniem, które zaprezentuje minister Szczurek z bardzo odpowiedzialną postawą rządu. (...). Nie będziemy rekompensować czy ponosić jakichkolwiek strat z tego powodu, że chcemy dzisiaj pomóc tym, którzy wzięli kredyty we frankach. Nie będziemy ponosić jakichkolwiek strat z budżetu państwa. Jeśli już to ta decyzja musi zapaść na poziomie bank-kredytobiorca" - zaznaczyła.
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB), ogłaszając nieoczekiwanie, że uwalnia kurs swojej waluty, spowodował panikę na rynku. Inwestorów nie uspokoiło nawet to, że obniżył stopę procentową do -0,75 proc. Dotychczas SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja sprawiła, a szwajcarska waluta zyskała mocno na wartości, w tym wobec złotego, za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej płacono za niego 3,57 zł. Frank jednak od kilku dni tanieje i obecnie trzeba za niego zapłacić poniżej 4 zł.