Kto nam zbierze truskawki
Pół miliona – tyle pracowników według Głównego Urzędu Statystycznego potrzebnych jest do wykonywania prac rolniczych w Polsce. Plantatorzy twierdzą, że mają ogromy problem ze znalezieniem rak do pracy.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 10:25
Największe zapotrzebowanie na pracowników sezonowych skupia się w sześciu województwach: mazowieckim, lubelskim, łódzkim, świętokrzyskim, wielkopolskim i kujawsko - pomorskim. Tam średni okres takiego zatrudnienia wynosi ok. trzech miesięcy, w innych częściach kraju zwykle półtora do dwóch miesięcy. W całym kraju na stałe do prac w rolnictwie zatrudnianych jest ok. 30 - 35 tys. osób. Największą koncentracją produkcji, a tym samym ilością pracowników zatrudnianych na etatach, mogą pochwalić się województwa w północnej części kraju, a także Wielkopolska.
Wyjechały całe wsie
Dwa lata temu przez godzinę pracy przy zbiorze owoców, warzyw ich sortowaniu, czy innych, sezonowych pracach rolniczych, można było zarobić średnio 3-4 złote. Teraz za taką samą pracę dostaniemy dwu-, a nawet trzykrotnie więcej, bo 10-12 złotych. Jak twierdzi Bożena Karwat – Woźniak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oprócz podwyżek pracodawcy oferują pracownikom często również lokum i wyżywienie. Jej zdaniem problem z pracownikami sezonowymi pojawił się po otwarciu granic zachodnich. Większy problem z pracownikami mają plantatorzy w zachodnich województwach.
- Ze względu na bliskość geograficzną zdarza się, że całe wsie migrują zagranicę, a ich mieszkańcy do Polski przyjeżdżają tylko w weekendy, albo rzadziej. Tam, nawet przy stawce 10 złotych za godzinę pracy na przykład przy zbiorze owoców, trudno jest o pracownika – mówi „Gazecie Wyborczej” Karwat - Woźniak.
Dla porównania w Wielkiej Brytanii stawka godzinowa za pracę na farmie wynosi ok. 5 - 6 funtów, w krajach Unii Europejskiej przy zbiorze owoców i warzyw zarobimy ok. 6 - 8 euro.
Fatalną sytuację na rynku pracy sezonowej potwierdzają przedstawiciele urzędu pracy.
- Zmniejsza się bezrobocie i coraz bardziej brakuje chętnych do wykonywania ciężkich prac. Ludzie wolą wyjechać za granicę, gdzie za równie ciężką pracę dostają nieco większe pieniądze - mówi „Gazecie” Zbigniew Przybysz, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Puławach. Na terenie tego powiatu znajduje się dużo plantacji truskawek. W środę w urzędzie pojawiła się jedna oferta - pracodawca szuka "każdej ilości pracowników" do zbioru tych owoców.
Wolą angielskie truskawki
Jak twierdza pracownicy urzędów pracy na polskiej wsi zarejestrowanych osób bez pracy jest ok. miliona. Szacuje się, że poziom ukrytego bezrobocia wynosi nawet połowę tej liczby (ok. 470 - 500 tys. osób).
- Przy takim poziomie bezrobocia jawnego i ukrytego na terenach wiejskich zadziwiające jest to, że rolnicy mają taki problem ze znalezieniem sezonowych pracowników - mówi Bożena Karwat - Woźniak.
- Szacujemy, że nawet połowa ludzi, która wcześniej u nas pracowała wyjechała zarabiać innych państwach. Zrzeszeni w stowarzyszeniu plantatorzy truskawek, którzy już rozpoczęli zbiór mają bardzo duże trudności ze znalezieniem rąk do pracy - mówi Stanisław Zych, prezes Grupy Producentów Owoców Miękkich Agrosad.
Agrosad w Wielkopolsce zrzesza ponad 33 producentów m. in. truskawki, czarnej i czerwonej porzeczki. Najwięcej jest plantatorów wiśni, którzy już obawiają się drugiej połowy czerwca i lipca, kiedy u nich rozpocznie się zbiór. Dziennie w sadach tej grupy pracuje wtedy średnio 1,5-2 tysiące sezonowych pracowników. Stawka - 10 złotych za godzinę, a dla najbardziej wydajnych nawet 12 zł. W ubiegłym roku za tę samą pracę producenci zrzeszeni w Agrosadzie płacili od 6 do 8 złotych.
Ze względu na brak pracowników polscy rolnicy coraz częściej myślą o zatrudnieniu obcokrajowców. Regulacja, która obowiązuje od końca sierpnia ubiegłego roku, umożliwia obywatelom graniczących z Polską państw (oczywiście tych, które nie należą do Unii) zatrudnienie w naszym kraju bez konieczności uzyskiwania pozwolenia na pracę. Mogą oni legalnie pracować w rolnictwie, ogrodnictwie, warzywnictwie oraz przy chowie i hodowli zwierząt przez trzy miesiące w ciągu pół roku. Rolnicy twierdzą jednak, że mają kłopot ze znalezieniem pracowników również wśród cudzoziemców.
- Mamy bardzo duże problemy ze znalezieniem pracowników sezonowych. Stosujemy różne metody, m. in. poszukiwaliśmy już siły roboczej zagranicami, ale nie udało się - twierdzi Monika Zielińska z firmy Sadpol, jednego z największych w Polsce mazowieckiego gospodarstwa specjalizującego się w uprawie owoców jagodowych.
Będzie rozporządzenie
W Polsce obecnie legalnie pracuje ok. 200 tys. obcokrajowców. W związku z organizacją mistrzostw Euro 2012 potrzeba ich będzie nawet milion. W ministerstwie pracy gotowy jest już projekt nowego rozporządzenia, które poszerzy obowiązujący katalog wykonywanych prac także o inne, newralgiczne sektory.