Kultowy bar upada po 45 latach. Stołowali się tu Wałęsa i Kuroń
Bar "80dziesiątka" od 45 lat nieprzerwanie działa na terenie Stoczni Gdańskiej. Jednak jego dalsze losy stanęły pod znakiem zapytania. Właściciele dostali wypowiedzenie, ale wciąż szukają nowego miejsca dla swojego lokalu.
Bar funkcjonuje nieprzerwanie od 1980 r. i obecnie jest ostatnim stoczniowym barem w Gdańsku. Przez 45 lat karmił okolicznych pracowników, jak również turystów.
Wkrótce lokal może zniknąć z mapy Trójmiasta. – Dostaliśmy wypowiedzenie, jesienią wjadą tu buldożery. Szukamy nowego miejsca – mówił portalowi trojmiasto.pl właściciel Dariusz Ryć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
Prowadzą ostatni stoczniowy bar w Gdańsku
Jak donosi portal, bar "80dziesiątka" przy ul. Narzędziowców koliduje z planowaną Drogą do Wolności. Dodatkowo stoi na dwóch działkach – jednej miejskiej, drugiej należącej do Stoczni Cesarskiej. Stara sieć wodno-kanalizacyjna, z której korzysta lokal, wkrótce zostanie odcięta. W efekcie właściciel musi opuścić lokal do połowy września.
Właściciel Dariusz Ryć związany jest z tym miejscem od zawsze. Zaczynał jako pracownik stoczni, a z czasem przejął bar, który dziś prowadzi razem z żoną Iwoną. W menu królują klasyki polskiej kuchni: schabowy, flaki, żurek, bigos czy pierogi.
Wnętrze lokalu zachowało klimat lat 80., z oryginalną mozaiką na podłodze i galerią zdjęć dokumentujących historię stoczniowych strajków. Przez lata bar gościł nie tylko robotników. Bywali tu m.in. Lech Wałęsa, Jacek Kuroń czy Henryka Krzywonos.
"Robię wszystko, by jeszcze się gdzieś zaczepić"
Gdy stocznia zaczęła zwalniać ludzi, zaczęły się problemy. Właściciel niejednokrotnie musiał walczyć o przetrwanie. Bywało, że tylko groźba niewydania posiłków wymuszała uregulowanie zaległości przez stoczniowe władze.
Dziś bar utrzymuje się dzięki klientom. Mimo sentymentu i renomy, przyszłość "80dziesiątki" wisi na włosku.
Podniosłem ceny, bo ludzie z nas szydzili, że tak tanio. Jesteśmy ostatnim takim miejscem na mapie stoczni. Wszyscy inni zniknęli. Zaraz może nie być i nas – mówił portalowi właściciel.
We wrześniu wjadą tu buldożery. Po 45 latach istnienia ostatni stoczniowy bar zniknie z mapy Gdańska.
– Robię wszystko, by jeszcze się gdzieś zaczepić i znaleźć dla nas nowe miejsce. Ale nie jest łatwo. Chciałbym pozostać gdzieś w pobliżu, na terenach stoczni. Ale rynek jest trudny. Czas idzie do przodu. Nie wiem, co będzie dalej – zaznaczał właściciel.