Lenistwo ZUS będzie nas kosztowało fortunę
Ustawa deregulacyjna zamiast zmniejszyć koszty i oszczędzić czas pracodawców dołożyła im pracy i wydatków. Nie mówiąc już o olbrzymim marnotrawstwie papieru. Do końca lutego firmy muszą przekazać pracownikom 120 milionów niepotrzebnych zaświadczeń.
Pracodawcy i urzędy pracy drukują na potęgę niepotrzebne nikomu druki. Wszystko przez zmianę prawa, za która nie poszła aktualizacja programu do rozliczania składek - informuje "Rzeczpospolita".
Od początku zeszłego roku pracodawcy nie musieli już co miesiąc wystawiać zatrudnionym druku RMUA, informującego o wysokości składek przekazanych do ZUS. Zamiast tego do końca lutego pracownik ma otrzymać roczne zestawienie w rozbiciu na poszczególne miesiące. Ale z wypełnieniem tego obowiązku za 2012 r. firmy będą mieć problemy.
Zmieniły się przepisy, ale płatnicy składek nie otrzymali narzędzia, by szybko i racjonalnie wywiązywać się z nowego obowiązku. Zabrakło aktualizacji programu Płatnik, która pozwoliłaby wydrukować zgodne z przepisami zestawienie roczne.
Przedsiębiorcy muszą więc przygotowywać zestawienie ręcznie albo zainwestować w specjalne oprogramowanie. Najprostszym rozwiązaniem jest jednak wydrukowanie zaświadczeń za poszczególne miesiące. Jak wylicza "Rzeczpospolita" RMUA muszą trafić do 10 mln pracowników, co pomnożone przez 12 miesięcy oznacza 120 milionów zaświadczeń.
Tymczasem po uruchomieniu systemu e-WUŚ, w placówkach służby zdrowia nie trzeba już okazywać druków RMUA. Większość pracowników w żaden sposób nie wykorzysta więc nadesłanych zaświadczeń.
- Nie widzę już swoich pracowników zza stert papierów - mówi Jerzy Bartnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie. - Ministerstwo Pracy przygotowało nam specjalna nakładkę na program "Syriusz" i drukujemy zestawienie składek na jednej kartce, ale nadal nie rozumiem, po co informować bezrobotnych o tym, że urząd zapłacił za nich składkę zdrowotną np. w styczniu zeszłego roku. Taka informacja nie jest przecież dzisiaj nikomu do niczego potrzebna.
