Lizbona będzie kolejnym celem dla spekulantów?
Koncentrowanie się tylko na problemach Grecji może być błędem. Portugalia może być równie dużym wyzwaniem dla strefy euro.
30.01.2012 15:38
W piątek Europejski Bank Centralny poinformował, że w grudniu ub.r. odnotowano największy od 1997 r. spadek udzielanych pożyczek przez tamtejsze banki – o blisko 5 mld EUR. Informacja ta przeszła by pewnie bez większego echa, gdyby nie fakt, że od kilkunastu dni Portugalia staje coraz większym zmartwieniem dla tych analityków, którzy twierdzili, że strefa euro może na kilka miesięcy odetchnąć… Nic z tego. Ale po kolei.
Kiedy 13 grudnia agencja S&P zdecydowała się obniżyć ratingi dla 9 państw strefy euro, mało kto zastanawiał się na tym, że oceny dla Portugalii zostały obniżone do poziomu „śmieciowego”. Tymczasem to był pierwszy wyraźny sygnał, że zakładany w zeszłym roku powrót tego kraju na rynki finansowe w 2013 r. jest tak naprawdę coraz mniej realny. Siłą rzeczy, kolejny pakiet pomocowy okaże się koniecznością – wbrew temu co twierdzi premier Pedro Coelho, mający świadomość, że będzie się to wiązać z kolejną rundą trudnych dla społeczeństwa wyrzeczeń. Już teraz Portugalia to chyba najbiedniejszy kraj w strefie euro – PKB per capita to zaledwie 21 tys. USD. Co gorsza, prognozy na ten rok nie są dobre – gospodarka może skurczyć się o ponad 5 proc. i raczej nie odbije się w 2013 r. Siłą rzeczy nie uda się wypełnić kryteriów narzuconych przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy – na początku stycznia rząd zrewidował oczekiwania dotyczące redukcji deficytu – w tym roku będzie to 5,9 proc. PKB wobec zakładanych
4,5 proc. PKB. Relacja długu do PKB oscyluje wokół 100 proc., ale bardziej niepokojące są inne fakty – ogólne zadłużenie zagraniczne kraju to już 479 proc. PKB, wobec analogicznej relacji dla Grecji na poziomie 296 proc. (dane BIS). Gorzej na tle Aten prezentują się też dane nt. całkowitej ekspozycji zagranicznych banków – to 244 mld USD wobec 204 mld dla Grecji. Główni wierzyciele to instytucje z Niemiec, Francji i Hiszpanii.
Rentowności portugalskich obligacji znów pną się w górę – trend przyspieszył od połowy stycznia. Obecnie dla papierów 10-letnich to już ponad 15 proc., a 5-letnie przebiły barierę 20 proc. Kiedy inwestorzy uznają, że Portugalia może stanowić duży problem? Chyba wtedy, kiedy „domknięta” zostanie kwestia grecka, a także w jaki sposób. Brak zgody na większe zaangażowanie się sektora publicznego, a także wcześniejsze stwierdzenia niemieckiej kanclerz, iż precedens w postaci „dobrowolnego” umorzenia części długów przez prywatnych wierzycieli, to „jednorazowe” wydarzenie w strefie euro, mogą zacząć budzić niepokój. Zwłaszcza, że zdaniem części ekonomistów, kolejne pompowanie pieniędzy w Portugalię nie ma sensu, jeżeli jednocześnie nie rozważy się umorzenia dotychczasowych długów. Nawet w 50 procentach… Tekst jest fragmentem tygodniowego raportu DM BOŚ z rynków zagranicznych
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ