Łotwa liczy na polskie inwestycje i wzrost wymiany handlowej z Polską
Choć wymiana handlowa Polski z Łotwą była w ub.r. relatywnie niewielka - 1,5 mld euro - to z roku na rok rośnie. "Polska kojarzy się na Łotwie z jabłkami i trzeba to zmienić. Liczymy na polskie inwestycje" - mówi Inese Sulzanoka z łotewskiej agencji inwestycyjnej LIAA.
Choć wymiana handlowa Polski z Łotwą była w ub.r. relatywnie niewielka - 1,5 mld euro - to z roku na rok rośnie. Polska kojarzy się na Łotwie z jabłkami i trzeba to zmienić. Liczymy na polskie inwestycje - mówi Inese Sulzanoka z łotewskiej agencji inwestycyjnej LIAA.
W środę w Warszawie odbyło się polsko-łotewskie forum gospodarcze. Wzięła w nim udział premier bałtyckiego kraju Laimdota Straujuma.
- Łotwa odbudowała gospodarkę po kryzysie gospodarczym i finansowym, przystąpiła do strefy euro i dziś jest najszybciej rozwijającą się gospodarką w Unii Europejskiej. Polsce udało się uniknąć poważnych konsekwencji kryzysu i staje się coraz silniejszym gospodarczym graczem w Unii Europejskiej - powiedziała na spotkaniu premier Łotwy.
Jak dodała, wymiana handlowa między obydwoma krajami z roku na rok rośnie i w 2013 r. osiągnęła 1,5 mld euro. Wśród sektorów atrakcyjnych dla inwestycji zagranicznych w swoim kraju wymieniła m.in. IT, zielone technologie, ochronę zdrowia, transport i logistykę, przemysł maszynowy i elektroniczny, przemysł drzewny i przetwórstwo żywności. Podkreślała dogodne warunki do inwestycji, wskazując m.in. na przyjazny system podatkowy, jedną z najbardziej rozwiniętych na świecie sieci szybkiego internetu. Wskazała też, że Łotwa jest bramą pomiędzy Europą i krajami WNP.
Prezes Łotewskiej Agencji Inwestycji i Rozwoju (LIAA) Inese Sulzanoka uważa, że wyzwaniem we wzajemnych relacjach gospodarczych jest to, że Polakom Łotwa prawie z niczym się nie kojarzy. - Trzeba analogicznie promować Polskę na Łotwie. Polska często kojarzy się Łotyszom z jabłkami, może jeszcze z produktami budowlanymi, ale z niczym innym. Musimy to zmienić. Trzeba pamiętać, że łączy nas wspólnota historyczna. To Polacy pomagali nam odzyskać niepodległość i odzyskaliśmy ją tydzień po Polakach. Wzajemnie się rozumiemy, nasza mentalność jest zbliżona i to stwarza szansę na dobre kontakty - powiedziała PAP na forum.
Jak dodała, Łotwa liczy na polskie inwestycje. - W poprzednim roku na łotewskim rynku pojawił się PZU, ale inwestycji kapitałowych jest wciąż za mało. Nie chodzi o przenoszenie polskie produkcji, ale otwieranie się na nowe rynki. Łotwa jest bramą do Rosji i krajów WNP, ale też krajów azjatyckich. Przykładowo firma Solaris (producent autobusów - PAP), która jest obecna na łotewskim rynku, wspomniała, że na rynek rosyjski o wiele łatwiej było wejść przez przedstawicielstwo w Rydze, niż bezpośrednio z Polski - powiedziała Sulzanoka. Jak dodała, Polacy z kolei mogliby być zainteresowani importem ryb z Łotwy. Zachęciła też polskich przedsiębiorców do kontaktu z LIAA.
Z 1,5 mld euro obrotów w 2013 r., eksport z Polski do Łotwy to 1,1 mld euro. - We wzajemnych relacjach widzę potencjał małej i średniej przedsiębiorczości, która staje się coraz bardziej aktywna w tym regionie. Możemy zwiększyć nasz eksport i być może zainteresować się inwestycjami. Jeśli chodzi o kraje bałtyckie, to jesteśmy bardziej aktywni na Litwie, co jest naturalne ze względów historycznych, ale Łotwa jest również ciekawym rynkiem, choćby dla naszych produktów żywnościowych. Widzę również zainteresowanie sektora IT - powiedział PAP Marek Korowajczyk z resortu gospodarki.
Po tym, gdy światowy kryzys gospodarczy uderzył w gospodarkę Łotwy i doprowadził w 2009 r. do spadku jej wartości o 17,7 proc, w kolejnych latach zaczęła odrabiać straty. W 2013 r. wzrost gospodarczy w kraju wyniósł 4,1 proc. Prognozy mówią o wzrośnie PKB w 2014 r. o 4,3 proc.